27 August, 2020

Kryzys na Białorusi prowadził do rozłamu w PiS?

Kryzys na Białorusi prowadził do rozłamu w PiS?

Premier Polski Mateusz Morawiecki próbuje wykorzystać kryzys białoruski, by przyciągnąć na swoją stronę opozycję zorientowaną na UE.

Morawiecki zwołał na środę, 26 sierpnia, specjalne posiedzenie z udziałem wszystkich frakcji parlamentarnych, w tym opozycyjnych, dla omówienia sytuacji na Białorusi. “Chociaż mamy spory w wielu kwestiach” – powiedział Morawiecki. – Wygląda na to, że w środę będziemy konkretnie i merytorycznie rozmawiać na temat pomocy naszym sąsiadom. Przedstawiciele obozu rządzącego na czele z Partią prawo i Sprawiedliwość (PiS) oraz opozycją zmogą wystąpić jednym głosem nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk przypomniał, że to Morawiecki był inicjatorem nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej w sprawie Białorusi. Dlaczego warto zwrócić uwagę na ten fakt?

Jest tu wiele dziwności. Rozpoczniemy od tego, że zwykłej platformą do dyskusji na temat strategicznych kwestii polityki zagranicznej i wewnętrznej jest Rada Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydencie RP. Jest to konstytucyjny organ doradczy, członkowie którego są wyznaczone przez prezydenta bez uzgodnienia premiera.

Podczas Majdanu w Kijowie, kiedy głową państwa był Bronisław Komorowski, RBN współpracowała z opozycyjnej PiS w wypracowaniu wspólnego spojrzenia, jednak bezskutecznie.

Logiczne byłoby teraz, w ciągu kryzysu białoruskiego, zwołać zgromadzenie wszystkich frakcji i ugrupowań Sejmu do Prezydenta Andrzeja Dudy w ramach RBN. Jednak inicjatywę przejął Morawiecki. Faktycznie Morawiecki przechwytuje konstytucyjne uprawnienia Dudy, co nie mogło się odbyć bez uzgodnienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Warto zauważyć, że pierwszy wykazał aktywność w kierunku białoruskim polski Prezydent. Wraz z Prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą wieczorem 9 sierpnia wypowiadali się w sprawie wyborów na Białorusi, w ten sposób zwróciły do Łukaszenkę. Jednak już następnego dnia Morawiecki wezwał szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela i przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen do zwołania nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej w związku z kryzysową sytuacją na Białorusi. Duda i Nauseda nie mieli zamiaru angażować UE w negocjacje z Mińskiem, planując prowadzić dialog z Łukaszenką we dwoje. Lub niezupełnie we dwoje, bo, najprawdopodobniej, za dwoma prezydentami był Waszyngton. Natomiast Morawiecki postawił na Brukselę.

Najbardziej wnikliwi przedstawiciele partii opozycyjnych zdają sobie sprawę, że jest to ich szansa po raz pierwszy od dłuższego czasu na dokonanie podziału głównej siły politycznej kraju. Staje się oczywiste, że wewnętrzne ugrupowania PiS realizują interesy różnych sił zewnętrznych, takich jak Unia Europejska i USA. Ingerencja w sprawy innego państwa może być fatalna dla Polski, osłabić pozycję prezydenta Dudy i przerodzić się w otwartą konfrontację z rządem Morawieckiego, wspieranego przez opozycję.

Podobne artykuły