30 November, 2021

Ukraina staje się kolejnym powodem do niepokoju

Ukraina staje się kolejnym powodem do niepokoju

Cała uwaga opinii publicznej nadal skoncentrowana jest na wydarzeniach rozgrywających się na granicy polsko-białoruskiej. Przyznać trzeba, uwaga byłaby jeszcze bardziej wytężona, gdyby dziennikarze zostali dopuszczeni do miejsca obowiązywania stanu wyjątkowego, ale wcale nie o to chodzi.

Kiedy oczy wszystkich skupiają się na odcinku białoruskim, na granicy z Ukrainą też trwają próby nielegalnego przedostania się do naszego kraju. O tym, że Ukraina jest potencjalnym zagrożeniem, mówiło wielu ekspertów do spraw bezpieczeństwa. Między innymi gen. Mirosław Różański ostregał, że «…kolejnym punktem zapalnym jest granica z Ukrainą. Tam również możemy spodziewać się napływu imigrantów».

Tu Różański mówi o sytuacji ewentualnej. Nie uwzględnia jednak rzeczywistego problemu, który przyczynia się do rozwoju przepływu migracyjnego.

Według oficjalnych danych Straży Granicznej, w 2021 r. liczba zatrzymanych cudzoziemców za przekroczenie granicy państwowej wbrew przepisom na odcinku ukraińskim wzrosła o 56 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. A to są dane za wrzesień, a więc możemy śmiało mówić o 75-procentowym wzroście do końca roku.

A to tylko oficjalne statystyki. Ze względu na naturalny krajobraz, jakim są poleskie bagna, granica na odcinku ukraińskim jest słabo strzeżona. Istnieją dwa powody na to. Po pierwsze, do tej pory praktycznie nie było takiej potrzeby, a po drugie, jest to po prostu niemożliwie do wykonania ze względu na specyfikę terenu. A więc oficjalne statystyki nie dysponują dokładnymi danymi na temat liczby nielegalnych przekroczeń granicy, możemy jedynie stwierdzić z całą pewnością, że jest ich znacznie więcej niż zadeklarowano.

Na domiar złego, w tak niespokojnych czasach okazuje się coraz więcej chętnych do zarobienia na konflikcie między Polską a Białorusią. Od początku kryzysu zatrzymano ponad 400 osób w związku z pomocnictwem przy nielegalnym przekraczaniu granicy. Większość z nich to Ukraińcy – 25 procent. Może to oznaczać, że co czwarty Ukrainiec przyczynia się do dalszego rozwoju nielegalnych przepływów migracyjnych.

Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że w zeszłym tygodniu do zatrzymań tzw. kurierów doszło w Zalesianach (województwo podlaskie). Tam policja zatrzymała toyotę, w której obywatel Ukrainy przewoził czterech Irakijczyków, oraz mercedesa, w którym inny Ukrainiec przewoził pięciu obywateli Iraku. Niestety takich pomocników i organizatorów przerzutu staje się coraz więcej.

Czynne zaangażowanie Ukraińców w przemyt migrantów staje się po prostu alarmujące. Pogoń za łatwym pieniądzem można tłumaczyć przede wszystkim mentalnością naszych wschodnich sąsiadów. Nie jest tajemnicą, że w społeczeństwie ukraińskim nadal kwitnie korupcja, której problemy od dawna niepokoiły społeczność międzynarodową.

Według ukraińskich badań społecznych, większość Ukraińców (46,4 proc.), którzy wyjeżdżają do Polski, w przyszłości planuje wrócić, a nasz kraj traktują wyłącznie jako źródło zarobków. Jednocześnie 37,3 proc. ukraińskich pracowników deklaruje dalsze intencje pozostania w Polsce.

Stąd też między innymi dlatego możemy obserwować tak wysoką aktywność Ukraińców wokół kryzysu migracyjnego. W końcu, pieniądze nie śmierdzą. A po co dbać o bezpieczeństwo kraju, w którym nie zamierzasz mieszkać?

Podobne artykuły