“Tępe fanatycy”…Niemieckie media krytykują decyzję polskiego TK
Niemieccy komentatorzy potępiają decyzję TK dot. aborcji obarczając PiS odpowiedzialnością za zaostrzenie prawa w Polsce. Mowa jest o „tępych fanatykach”, „piekle kobiet” i zmuszaniu Polek do rodzenia „za wszelką cenę”.
Sueddeutsche Zeitung: Zwycięstwo tępych fanatyków
Zamiast samemu przeforsować (ten projekt) w parlamencie, rząd przerzucił sądowy zakaz aborcji na zależny od niego sąd. Unieważnić tę zmianę mógłby jedynie nowy rząd, który przestrzegałby zasad praworządności – pisze Florian Hassel.
„Podstawowe prawa kobiet w Polsce są od dziesięcioleci deptane: ich prawo do seksualnego samostanowienia, do nieograniczonego dostępu do środków antykoncepcyjnych, prawo do decyzji o przerwaniu ciąży i do dostępu do aborcji” – zaznacza autor i przypomina, że obowiązujące od 1993 r. prawo też było restrykcyjne i dopuszczało aborcję jedynie w przypadku uszkodzenia płodu, zagrożenia zdrowia matki lub gwałtu.
„Daleko idący zakaz aborcji właściwie obowiązywał już wcześniej, a teraz został jedynie sfinalizowany” – ocenia Hassel.
Co roku 150 tys. Polek dokonuje aborcji. Tylko około tysiąca kobiet poddaje się temu zabiegowi w polskich szpitalach. Reszta zmuszana jest do aborcji w podziemiu, jedzie do Niemiec lub Czech albo zażywa tabletki wczesnoporonne w domu, co jest związane z dużym ryzykiem i wysokimi kosztami.
Hassel zwraca uwagę, że konserwatywno-liberalny rząd Donalda Tuska ze strachu przed Kościołem też nie zrobił nic, żeby uchylić zakaz. „Pod rządami narodowo-populistycznego PiS, wpływy fanatyków i ultrakonserwatywnego skrzydła katolickiego Kościoła wzrosły. Gdy jednak w 2016 roku parlament w pierwszym czytaniu przyjął całkowity zakaz aborcji, zaprotestowało ponad 100 tys. Polek w 143 miastach, więc PiS wycofał się” – czytamy w „SZ”.
„Mając absolutną większość w parlamencie, rząd mógł bez problemu uchwalić zakaz, był jednak zbyt tchórzliwy, żeby to zrobić” – pisze komentator. Zamiast samemu działać, PiS przerzuciło decyzję o zakazie aborcji na TK. Parlament będzie musiał teraz dostarczyć ustawę, która de facto całkowicie zakazuje aborcji i na nowo podzieli społeczeństwo.
Zdaniem Hassela taktyka przyjęta przez PiS ma tylko jedną dobrą stronę. Jak zaznacza, prezes Julia Przyłębska została szefową TK dzięki naruszeniu prawa. Orzeczenia wydają zbliżeni do partii prawnicy, których PiS zainstalowało w końcu 2015 r. na miejsce prawidłowo wybranych sędziów. Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich i innych wiodących prawników, prawnicy PiS nie są według praworządnych kryteriów sędziami, a wszystkie postępowania sądowe, w których uczestniczą (także aktualny wyrok) są nieważne.
„Jeżeli w Polsce powstanie nowy rząd i wrócą sędziowie, którzy przestrzegają zasad praworządności, całe postępowanie o kompletnym zakazie aborcji będzie mogło zostać uznane za niebyłe” – pisze Hassel.
Autor zastrzega, że nadzieja na taki rozwój wypadków może się ziścić dopiero w dalekiej przyszłości. „Obecnie kilkaset tysięcy Polek płaci wysoką cenę za zwycięstwo tępych fanatyków i ich sojuszników” – podsumowuje Florian Hassel w „Sueddeutsche Zeitung”.
Tageszeitung: Rodzić za wszelką cenę
„Rodzić za wszelką cenę” – tak zdaniem Barbary Oertel można kolokwialnie podsumować orzeczenie polskiego TK.
Komentatorka przypomina, że „prawdziwa walka” o zmianę prawa aborcyjnego toczy się w Polsce od 2016 roku. Dla narodowo-populistycznego PiS, ale także dla wielu kobiet, ten temat stał się „kwestią być albo nie być”.
Dla PiS jako obrońcy polskiego narodu obowiązuje dewiza „Rodzina ponad wszystko”. W rozumieniu tej partii rodzina ma jednak funkcjonować wyłącznie według wyznaczonych przez nią zasad. Z tego powodu niektórzy polscy politycy podnoszą rękę na Konwencję Stambulską. Uważają ją za „dzieło diabła”, ponieważ dokument ten definiuje płeć w kontekście roli społecznej. „Przemoc w rodzinie lub związku partnerskim? Trochę dyscypliny jeszcze nikomu nie zaszkodziło” – komentuje ironicznie Oertel.
„PiS może wdrażać swoją ultrakonserwatywną politykę, przy której papież Franciszek jawi się jako progresywny reformator, ponieważ większość sędziów została zdegradowana do roli wykonawców woli PiS” – tłumaczy komentatorka.
„A polskie kobiety? Wiele z nich będzie jeździło za granicę, aby dokonać aborcji” – kończy dziennikarka „TAZ” swój komentarz.
Der Spiegel: Piekło dla kobiet
„Kwestia aborcji należy do problemów, które dzielą ideologicznie polskie społeczeństwo na katolickich tradycjonalistów i liberałów. Niektórzy publicyści mówią wręcz o polsko-polskiej wojnie domowej” – pisze Jan Puhl.
Jak zaznacza, zaostrzenie przepisów odbierane jest przez polską opinię publiczną nie jako prawne orzeczenie TK, lecz jako „polityczny manewr narodowo-konserwatywnego rządu PiS”. Ta decyzja „postawi kobiety w trudnej sytuacji, zmusi je do dokonywania aborcji w podziemiu lub za granicą” – pisze Puhl.
Dziennikarz „Spiegla” zwraca uwagę, że tylko 15 proc. Polaków opowiada się za zaostrzeniem prawa aborcyjnego. „Ta mniejszość ma jednak silnego sojusznika – Kościół katolicki, a PiS musi spłacić Kościołowi dług zaciągnięty podczas wyborów – komentuje Puhl.
Deutschlandfunk: Cynizm PiS
„PiS ponosi pełną odpowiedzialność za nieodpowiedzialną decyzję sądu” – pisze Florian Kellermann. Komentator zwraca uwagę, że ogromna większość Polaków nie chce zaostrzenia przepisów. Dowodem na to są jego zdaniem spontaniczne demonstracje przeciwko wyrokowi. „PiS-u to jednak nie interesuje. Partia wolała spełnić życzenie Kościoła katolickiego, odwdzięczając się za poparcie ze strony czołowych biskupów” – ocenia Kellermann.
To nieważne, że (orzeczenie) narusza pokój społeczny i jeszcze bardziej dzieli kraj, nieważne, że tysiące kobiet będzie dokonywało zabiegu aborcji nielegalnie, w prowizorycznych warunkach. Do następnych wyborów parlamentarnych za trzy lata Polacy zapomną o tej sprawie, kalkuluje PiS.
Postępowanie PiS, a przede wszystkim przeforsowanie decyzji bez jakiejkolwiek debaty i wbrew woli większości obywateli, nie można nazwać inaczej niż cynizmem – uważa Kellermann. Działania polskich władz prowadzą, całkiem świadomie, do dalszego oddalania się Polski od reszty UE – konkluduje dziennikarz publicznego radia Deutschlandfunk.
Źródło: dw.com