Konklawe 2025. Dym nad Kaplicą Sykstyńską. Kardynałowie wybierają papieża
Trwa konklawe. Wierni oczekują wyboru nowego papieża Źródło: PAP/EPA / Giuseppe Lami W dwóch kolejnych głosowaniach nie został wybrany następca papieża Franciszka. Nad Kaplicą Sykstyńską ponownie pojawił się czarny dym. Konklawe zaczęło się w środę 7 maja. Tego dnia przeprowadzono jedno głosowanie. W godzinach wieczornych nad Kaplicą Sykstyńską pojawił się czarny dym, co oznaczało, że nie udało się wyłonić następcy papieża Franciszka, a co za tym idzie, żadna z kandydatur nie uzyskała dwóch trzecich spośród 133 głosów kardynałów-elektorów. W czwartek, chwilę przed godz. 12:00 czasu polskiego, ponownie nad Kaplicą Sykstyńską pojawił się czarny dym. Tym razem przeprowadzono dwie rundy głosowania, po których wciąż nie został wybrany nowy zwierzchnik Kościoła katolickiego. O godz. 16:30, po przerwie na obiad w Domu Świętej Marty, kardynałowie zagłosują po raz kolejny. Jeżeli pierwsze z popołudniowych głosowań zakończy się wyborem nowego papieża, biały dym może pojawić się ok. 17:30. Jeżeli jednak wtedy również nie dojdzie do rozstrzygnięcia, zostanie przeprowadzone kolejne głosowanie, a białego lub czarnego dymu należy się spodziewać ok. godz. 19:30. Prof. Arkadiusz Stempin w niedawnym wywiadzie dla „Wprost” wskazał, kto może zostać następcą papieża Franciszka. – Wygra ten, kto będzie pochodził z nominacji Franciszka, będzie mu blisko do jego wizji, ale jednocześnie będzie mógł liczyć na przerzucenie mostu do konserwatystów, czyli uzyskać ich poparcie. I w moim przekonaniu giełda nazwisk sprowadza się do dwóch głównych kandydatów: kard. Mario Grecha z Malty i kard. Pietro Parolina z Włoch – mówił watykanista. – Na korzyść tego drugiego może przemawiać fakt, że w Watykanie – po 45-letniej przerwie – wyczuwalna jest tęsknota za papieżem Włochem. Jednocześnie istnieje potrzeba przejrzystego kierowania Kościołem, ale mniej spontanicznego niż za czasów Franciszka, który wywołał burzę mózgów w spetryfikowanym, dogmatycznym Kościele po Benedykcie XVI – analizował ekspert z Uczelni Korczaka w Warszawie. – Kard. Parolin może liczyć na głosy grupy profranciszkowej, centrystów, z których sam się wywodzi, a także przynajmniej części kardynałów z grona konserwatywnego. Ma rozbudowaną sieć kontaktów. Jednak piętę achillesową jego kandydatury może stanowić sprawa dotycząca utopienia kilkuset tysięcy dolarów w chybioną inwestycję w Londynie. Przy czym trzeba wyraźnie zaznaczyć, że głównym pociągającym za sznurki w tej aferze był kard. Becciu, podwładny Parolina. Nie zmienia to faktu, że to właśnie on ponosi – nie tyle bezpośrednią, ale polityczną – odpowiedzialność, która zawsze w takich przypadkach spoczywa na liderze – podsumował ekspert.Drugi dzień konklawe i kolejne głosowania. Czarny dym nad Kaplicą Sykstyńską
Kto zostanie nowym papieżem? Watykanista wskazał dwa nazwiska