18 February, 2022

Nowoczesne czołgi i stara amunicja. “To rozwiązanie wejściowe”

Nowoczesne czołgi i stara amunicja. "To rozwiązanie wejściowe"

Jak już informowaliśmy, Departament Stanu wydał zgodę na sprzedaż Polsce czołgów Abrams. Nad Wisłę ma trafić 250 niezwykle nowoczesnych maszyn M1A2 w wersji SEPv3. To najnowocześniejszy “wypust” Abramsów. Jednak jest jeden haczyk: kupujemy do nich – przynajmniej na początku – starą amunicję.

O zgodzie Departamentu Stanu USA na zakup poinformował szef MON, Mariusz Błaszczak. Póki co jednak nie wiadomo, kiedy będziemy mogli obejrzeć Abramsy w Polsce. Sekretarz obrony USA, Lloyd Austin, przekazał, że “harmonogram dostaw jest ustalany”.

Jakkolwiek zakup Abramsów nie cieszy, to diabeł tkwi w szczegółach. O problemach z logistyką takiego zakupu pisaliśmy w innym miejscu. Użytkowanie kilku rodzajów czołgów przez wojsko będzie prawdziwym logistycznym koszmarem. Z ich zakupu nie skorzysta także polski przemysł zbrojeniowy.

W kwestii Abramsów może także niepokoić coś innego. Kiedy dostawy się rozpoczną, to wraz z wozami dostaniemy amunicję starego typu, która może być nieskuteczna w stosunku do najnowszych wozów potencjalnego przeciwnika. Potwierdził to rzecznik Agencji Uzbrojenia, płk Krzysztof Płatek.

Ma to być jednak opcja tymczasowa. Jak dodał płk Płatek, amunicja KE-W A1 to rozwiązanie “wejściowe”, żeby czołgi posiadały od początku odpowiedni zapas amunicji. Planowane jest także przeprowadzenie certyfikacji na potrzeby M1A2 SEP v.3, najnowszych rodzajów amunicji polskiej i niemieckiej – w tym pocisków DM-63A1.

Kłopot z pociskami typu KE-W A1 opisuje szczegółowo dziennikarz Nowej Techniki Wojskowej, Jarosław Wolski.

KE-W A1 jest to amerykańska licencyjna wersja DM43. Certyfikowana w 2000 roku, na bazie niemieckiego oryginału z 1994 roku. Kupujemy amunicje o 26 letnim rodowodzie, absolutnie nieskuteczną przy zwalczaniu frontalnym maszyn rosyjskich z ERA Kontakt-5 i Relikt. Brawo MON. Gratuluję. Kupujemy najnowocześniejsze w Europie czołgi, ale bezzębne – nie mające skutecznej amunicji przeciwpancernej podkalibrowej – komentuje dziennikarz.

Opisuje, że podczas testów prowadzonych przez Rosjan wobec ich czołgów T-72B (modelu z końca lat 80.), nie uzyskano perforacji pancerza. A amunicja, której używano do testów, była przez Niemców sprzedawana do USA jako – w dużym uproszczeniu – podstawa do tworzenia amunicji do Arbamsów.

W USA wyróżnić można dwie rodziny amunicji. Pierwsza to amunicja M829A”X”, produkowana przez ATK tylko i wyłącznie na potrzeby krajowe, druga to rodzina KE-W, produkowana przez joint venture General Dynamic oraz Rheinmettal na eksport. Amunicja eksportowa zaczyna się od KE-W A1. Jest on w gruncie rzeczy amerykańskim “kuzynem” niemieckiego DM43. Nabój ten posiada sabot aluminiowy oraz penetrator o masie 4 kg ze spieków wolframu o długości około 780 mm (rdzeń prawdopodobnie długości 650-670 mm), prędkość wylotowa wynosić ma 1740 m/s. Jego następcą stał się wdrożony w 2003 roku nowoczesny KE-W A2 – pisze dalej dziennikarz.

Póki co mamy więc zapewnienia, że to tylko rozwiązanie przejściowe. Ale te rozwiązania, jak pokazuje praktyka w polskiej armii, często zostają z żołnierzami na dużo dłużej, niż powinny. Tak było m.in. ze spisanymi w tym roku ze stanu armii okrętami podwodnymi typu Kobben (oba powstały w latach 60. ubiegłego wieku) czy fregatami Oliver Hazard Perry. I te, i te miały służyć do czasu pozyskania nowych jednostek. Zostały w marynarce wojennej na dwie dekady. Nowych okrętów podwodnych nie widać, a fregaty – mimo wyboru partnera w programie “Miecznik” – to melodia odległej przeszłości. Oby w przypadku amunicji do Abramsów nie było podobnie.

Podobne artykuły