Kim był ojciec kandydata Niemiec na ambasadora w Polsce?
Nie miał ochoty umierać „jak szczur w bunkrze”. Pożegnał się z Hitlerem i uciekł. Zaledwie 24 godziny później niemiecki, nazistowski dyktator zastrzelił się. Major Bernd Freytag von Loringhoven, bo o nim mowa, jako oficer Wermachtu, był adiutantem i jednym z żyjących świadków ostatnich dnia życia Fuhrera. Teraz jego syn, Arndt Freytag von Loringhoven, został wskazany jako kandydat na ambasadora Niemiec w Polsce. Dyplomata wciąż czeka na zgodę strony polskiej, a na łamach „GW” wstawił się za nim Bartosz Wieliński. Sprawę oczekującego na decyzję polskiego MSZ kandydata na następcę Rolfa Nikela opisywaliśmy już na portalu tvp.info. Z naszych ustaleń wynika, że strona niemiecka chciała, by Arndt Freytag von Loringhoven rozpoczął swoją misję dyplomatyczną na początku lipca.
Wywiadowcza przeszłość pod lupą
Do Polski może jednak jak dotąd przyjechać jedynie w charakterze turysty, ponieważ nie zaakceptowano jeszcze wniosku o udzielenie mu tzw. agrément, czyli zgody strony przyjmującego na rozpoczęcie misji dyplomatycznej nowego ambasadora.
Jak nieoficjalnie wskazywały źródła portalu, jedną z badanych okoliczności jest wywiadowczy życiorys von Loringhovena, który w przeszłości był m.in. (w latach 2014-2016) ambasadorem Niemiec w Czechach, a od 2016 roku zastępcą sekretarza generalnego NATO ds. wywiadu i bezpieczeństwa. Z wywiadem był związany także wcześniej – do 2010 roku był wicedyrektorem niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND).
Państwu służył także jego ojciec. Bernd Freytag von Loringhoven w chwili śmierci (w 2007 roku) był jednym z ostatnich żyjących świadków ostatnich dni Hitlera.
W bunkrze Hitlera
Codziennie miał kontakt z Hitlerem – jako pomocnik dowódców armii osobiście przedstawiał mu raporty z frontu. Uciekł z bunkra niemieckiego dyktatora zaledwie 24 godziny przed jego samobójstwem.
Przed śmiercią opowiedział w rozmowie z BBC o swoich przeżyciach i o tym, jak po raz pierwszy spotkał Hitlera w 1944 roku. Jego poprzednik został stracony za udział w spisku bombowym przeciwko Hitlerowi – opisuje brytyjska telewizja w artykule z 2005 roku. Przyznawał wówczas, że „był zaskoczony, że Niemcy znalazły się w rękach takiego „przedwcześnie chorego starca”.
Bernd Freytag von Loringhoven jako wojskowy twierdził, że nie był zwolennikiem partii nazistowskiej. Po ucieczce z bunkra Hitlera został schwytany przez zachodnich aliantów i przetrzymywany jako jeniec wojenny. Ponownie wstąpił do armii w 1956 roku, a później służył Niemcom w NATO.
60 lat po śmierci Hitlera pytany o to, jakim go zapamiętał, mówił: „Był strasznym stworzeniem. Tak, istotą, ale istotą pełną zła i okrucieństwa… był potworem”.
Źródło: tvp.info