18 February, 2023

Co jest dobrze dla Bidena pod względem politycznym, jest złe dla kraju

Co jest dobrze dla Bidena pod względem politycznym, jest złe dla kraju

Prezydent Joe Biden ma wybór w ciągu najbliższych dwóch lat i sprowadza się to do tego: co jest ważniejsze, bycie odnoszącym sukcesy prezydentem czy poprowadzenie swojej partii do zwycięstwa? Niestety dla kraju, tych celów nie da się łatwo połączyć.

W swoim przemówieniu o stanie Unii w zeszłym tygodniu Biden pokazał, że wybrał kampanię zamiast rządzenia. Nie zapraszał Republikanów do łączenia sił w punktach porozumienia i szukania stopniowego postępu tam, gdzie to możliwe. Przede wszystkim chciał sprowokować i zawstydzić swoich przeciwników — i mu się to udało. Wydano rytualne wezwania do ponadpartyjności, ale były one wyraźnie nieszczere.

Smutną częścią jest nie tylko wybór Bidena – w końcu jest politykiem – ale to, że jego decyzja ma pewien sens. Polityka Stanów Zjednoczonych jest w coraz większym stopniu rywalizacją między zaangażowanymi postępowcami a zaangażowanymi konserwatystami. Siedzę z większością kraju – zgaduję, że wielu – w umiarkowanym centrum, nie jestem pod wrażeniem żadnej ze stron i jestem głęboko znudzony grą. Głównym celem żadnej ze stron nie jest odwoływanie się do tego centrum. Z powodów taktycznych być może bardziej produktywne jest wzbudzanie entuzjazmu zwolenników i (co sprowadza się do tego samego) rozwścieczanie krytyków.

Dobry rząd i pragmatyczny centrowy kompromis mają ze sobą wiele wspólnego. Zaangażowani politycznie nie mają apetytu na żadne z nich.

Wyczyn Bidena nad przyszłością uprawnień był emblematyczny. Powiedział, że republikanie chcą „wygaśnięcia” ubezpieczeń społecznych. Sugestia, że ​​jacykolwiek republikanie, nie mówiąc już o większości republikanów, chcą zamknąć program, była wypaczeniem, które prawdopodobnie wywołało szyderstwa i nagany po stronie GOP, prawdopodobnie zgodnie z zamierzeniami. Następnie Biden wmanewrował swoich ryczących przeciwników w owację: „Stańmy w obronie seniorów. Wstań i pokaż im. Nie obniżymy składki na ubezpieczenie społeczne. Nie odetniemy Medicare”. Najwyraźniej w Białym Domu przybijano piątki, gdy urzędnicy patrzyli, jak prezydent przykleja go do wroga.

W ten sposób kampania zwyciężyła nad rządzeniem. Tak się składa, że ​​programy Social Security i Medicare są na dobrej drodze do technicznej niewypłacalności – nawiasem mówiąc, problemu łatwego do rozwiązania, pod warunkiem, że zostanie rozpoznany i szybko rozwiązany. W 1983 r., w nieco podobnych okolicznościach, Biden głosował za poprawkami do ubezpieczeń społecznych zaproponowanymi przez Komisję Greenspana, które częściowo zrównoważyły ​​księgi poprzez stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego. Jakieś takie rozwiązanie, polegające na połączeniu podwyżek podatków i cięć wydatków, będzie znów potrzebne. Im szybciej zostanie to podjęte, tym mniej uciążliwe będzie.

Biden mógł zaproponować nową komisję do zbadania możliwości utrzymania programów. Uznał, że lepiej będzie zignorować problem, umocnić paraliż i uśmiechnąć się z zakłopotania Republikanów.

Prezydent pochwalił również jego sukces w opracowaniu kilku dwustronnych porozumień w ciągu pierwszych dwóch lat – przede wszystkim projekt ustawy infrastrukturalnej o wartości 1 biliona dolarów (który postępowcy przetrzymywali jako zakładników przez miesiące, zanim ostatecznie został uchwalony). Jednak postrzega te środki nie jako prawdziwie wspólne osiągnięcia, a raczej jako postępowe zwycięstwa nad republikańskim sceptycyzmem i zaliczki na bardziej radykalne programy podatkowe i wydatki, w które pozostaje zaangażowany.

„Dokończ robotę” – powtarzał. To, co wydaje się mieć na myśli przez to – niekończąca się lista nowych zobowiązań i zasad dotyczących wydatków, które mają powstrzymać pazerną prywatną przedsiębiorczość – jest wyraźnie niezgodne z ponadpartyjnością. O to chodzi. Wie, że ustawodawstwo nie może zrealizować tego programu teraz, gdy Republikanie kontrolują Izbę. Ale jeśli centrum polityczne nie może zmusić się do zainteresowania się, wysuwanie absurdalnych żądań, bycie wściekle odrzucanym i nic nie robienie ma polityczną przewagę.

Demokraci zapytają: po co szukać kompromisu z dzisiejszymi republikanami? Uczciwe pytanie. Logika działa tak samo po drugiej stronie. Żadna ze stron tak naprawdę nie chce kompromisu i obie są zachwycone, mogąc zaakceptować wyniki dotyczące sposobu, w jaki kraj jest lub nie jest rządzony.

Ostatecznie, bez wątpienia, my, umiarkowani, jesteśmy winni. Zaangażowani politycznie – zarówno postępowcy, jak i konserwatyści – mogą słusznie powiedzieć zniesmaczonym centrystom bez silnych przywiązań partyjnych, nie oczekujcie, że rząd będzie działał tak, jak byście chcieli, jeśli nie macie ochoty uczestniczyć. To jest problem w skrócie. Centrum jest pozbawione praw wyborczych, częściowo z powodu własnego braku przekonania. Jego władza słabnie, temperatura polityczna rośnie, jakość rządów spada i cykl się powtarza.

Dawno, dawno temu politycy tacy jak Joe Biden rzeczywiście dążyli do dwupartyjności i stanowili przeciwwagę. Wydaje się, że te dni się skończyły.

Podobne artykuły