Zaginięcie Beaty Klimek. Partnerka jej męża wypowiedziała się na temat dzieci Zaginęła Beata Klimek Źródło: Policja / canva.com Od zaginięcia Beaty Klimek z Poradza w województwie zachodniopomorskim minęły już ponad dwa miesiące. „Fakt” postanowił zainteresować się losem jej dzieci. W momencie zaginięcia Beaty Klimek, jej mąż był z kobietą w trakcie rozwodu. Para dążyła do rozstania po 26 latach małżeństwa, nie mieszkała ze sobą, a Jan Klimek związał się już z nową partnerką i wyprowadził z nią do pobliskiego miasta.Zaginięcie Beaty Klimek. Co z dziećmi? W związku z przeszłością partnerki Jana Klimka, wśród lokalnych mieszkańców aż huczy od plotek. Agnieszka B. oraz Jan Klimek stanowczo jednak zaprzeczają, by mieli cokolwiek wspólnego ze zniknięciem Beaty Klimek. Teraz w rozmowie z „Faktem” kobieta wypowiedziała się na temat dzieci Jana Klimka, którymi opiekuje się obecnie siostra zaginionej. – Janek jest bardzo dobrym człowiekiem, kocha te dzieci. On krzywdy im nie robił. Ludzie i rodzina ze strony pani Beaty zrobili z niego mordercę i kata, a to nieprawda – mówiła. – Rodzice Janka to też bardzo dobrzy ludzie. Bardzo kochają swoje dzieci, wnuki. Walczymy o odebranie dzieci. Złożyliśmy w tej sprawie wniosek do Sądu Okręgowego w Szczecinie i od dwóch miesięcy czekamy na odpowiedź – dodawała. Co więcej, Agnieszka B. po raz kolejny oskarżyła Beatę Klimek o złe traktowanie dzieci. – Jak przyjeżdżałam na weekend z partnerem, to tylko słyszałam wiecznie, jak krzyczała na dzieci – stwierdziła. – One uciekały na dół do dziadków, a ona zakazywała im przychodzenia do nich. Ograniczała kontakt z ojcem. Jak Janek chciał spędzać czas z dziećmi, to je wołała i gdzieś zawsze jechała – opowiadała. Rodzina Beaty Klimek twierdzi z kolei, że od czasu zaginięcia 47-latki jej mąż w ogóle nie kontaktuje się ze swoimi dziećmi. One z kolei rzekomo wcale o niego nie pytają.Zaginięcie Beaty Klimek Beata Klimek, 47-letnia mieszkanka gminy Łobez, ostatni raz była widziana 7 października 2024 roku. Tego dnia, około godziny 7:00 rano, odprowadziła swoje troje dzieci na autobus do szkoły. Następnie miała udać się do pracy na godzinę 8:00. Nigdy jednak do niej nie dotarła.