18 October, 2021

Tydzień wart miliardy. Rząd musi wykorzystać szansę na odblokowanie pieniędzy z UE

Tydzień wart miliardy. Rząd musi wykorzystać szansę na odblokowanie pieniędzy z UE

Jest szansa na polityczne rozbrojenie prawnej miny związanej z wyrokiem TK. Niewykorzystana zwiększy ryzyko blokady pieniędzy z UE. Nie tylko KPO.

Najpierw premier Mateusz Morawiecki wystąpi w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, by pod koniec tygodnia spotkać się z liderami 26 państw członkowskich UE na posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli. Przed jutrzejszą debatą w europarlamencie szef polskiego rządu spotka się z szefem izby Davidem Sassolim. Do Strasburga wybiera się także kierująca Komisją Europejską Ursula von der Leyen.

Ubiec parlament

Zarówno w parlamencie, jak i w Radzie słychać głosy, by w odpowiedzi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego kwestionujący prymat traktatowych zapisów zablokować europejskie pieniądze dla Polski. Opcje są dwie: dalsze trzymanie w brukselskiej zamrażarce Krajowego Planu Odbudowy, ale też uruchomienie mechanizmu blokującego wypłaty z budżetu UE. Chodzi więc nie tylko o 36 mld euro z KPO, lecz także o nową perspektywę finansową, w której przewidziano dla Polski 72,2 mld euro z polityki spójności i 3,8 mld euro na transformację energetyczną. Te środki mogą popłynąć w połowie przyszłego roku.

– Parlament Europejski oczekuje, że do końca października KE uruchomi mechanizm praworządnościowy. Słyszeliśmy zapewnienia, że podejmie działania w listopadzie, ale to było jeszcze przed wyrokiem, liczymy, że przyspieszy – mówi DGP Birgit Sippel, niemiecka europosłanka reprezentująca SPD, partię, która wkrótce ma objąć władzę w Berlinie.

Rządząca jeszcze w Niemczech Angela Merkel chce uniknąć konfrontacji z Polską. Według niej kompromisu powinny poszukać państwa członkowskie.

– Myślę, że teraz jest czas na poważną rozmowę z polskim rządem o tym, jak przezwyciężyć przeciwności, oczywiście bez porzucania naszych wartości – powiedziała.

Szansą będzie szczyt przywódców 27 państw członkowskich w czwartek i piątek w Brukseli. Pokaże on, na ile ustępująca kanclerz jest jeszcze w stanie wpływać na innych liderów. Wśród nich zwłaszcza ci z państw północy będą oczekiwać stanowczych działań na rzecz ochrony europejskich środków. Ich nieformalny lider, holenderski premier Mark Rutte, zapowiedział już, że będzie domagać się wstrzymania dla Polski pieniędzy z Funduszu Odbudowy do momentu, w którym będzie jasne, „wyroki którego sądu obowiązują”.

Merkel jest też przeciwna uruchomieniu mechanizmu „pieniądze za praworządność”. Uważa, że KE powinna wstrzymać się z tym do czasu rozpatrzenia przez Trybunał Sprawiedliwości UE skarg złożonych przez Warszawę i Budapeszt na ten mechanizm. Do tego zobowiązała się von der Leyen na szczycie w grudniu zeszłego roku. Wówczas Polska i Węgry zdecydowały się wycofać groźbę wetowania budżetu UE i Funduszu Odbudowy. Wyrok zapadnie za co najmniej trzy miesiące.

Tymczasem z Brukseli płyną sygnały, że KE może skierować pierwsze wnioski do wybranych krajów członkowskich w ramach mechanizmu jeszcze w tym miesiącu, by ubiec parlament, który grozi pozwem do Trybunału Sprawiedliwości UE. Izba ocenia, że von der Leyen, godząc się na zamrożenie mechanizmu do czasu wydania wyroku, złamała prawo, bo rozporządzenie je ustanawiające obowiązuje już od 1 stycznia.

KE wejdzie na wyżyny prawnej ekwilibrystki, przekonując parlament, że mechanizm uruchomiła, a państwa członkowskie, że jedynie się do tego przygotowuje. Wszystko zależy od tego, jak zostanie zinterpretowany moment samego uruchomienia procedury. – Na użytek Rady będzie można przyjąć, że następuje to dopiero w momencie skierowania wniosku o sankcje – słyszymy w Brukseli. Mowa więc o finalnym etapie, w ramach którego KE wysyła do Rady UE (a więc krajów członkowskich) wniosek o zablokowanie pieniędzy. Może to jednak nastąpić dopiero po trwającej od siedmiu do dziewięciu miesięcy wymianie pism pomiędzy KE a konkretnym państwem, któremu grozi zamrożenie strumienia eurofunduszy.

Odebrać czy odkładać

Rząd liczy się z możliwą blokadą części środków z UE.

– My możemy poczekać miesiąc, nawet rok, pytanie po co, bo jeśli ktoś w UE myśli, że będziemy w stanie się dać zaszantażować, to jest to podejście błędne. A pieniędzy nie można nam odebrać, można co najwyżej odkładać ich wypłatę w czasie – mówiła nam osoba z rządu.

Europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski liczy jednak na to, że von der Leyen nie uruchomi mechanizmu do czasu wydania przez TSUE orzeczenia, czy jest on zgodny z unijnymi traktatami. – Zdajemy sobie sprawę, że pani przewodnicząca znajduje się pod presją, ale taka była umowa – podkreśla. I dodaje, że blokowanie pieniędzy nie jest dobrym rozwiązaniem dla samej von der Leyen, bo bez dopływu środków europejskich Polska nie będzie mogła realizować jej flagowych projektów, takich jak transformacja energetyczna.

Ale europoseł PO Jan Olbrycht podkreśla, że im dłużej będzie trwała niepewność wokół eurofunduszy, tym gorzej dla Polski. Przypomina, że w ramach mechanizmu „pieniądze za praworządność” blokada środków musi być proporcjonalna do skali przewinienia. – Może to być więc przeniesienie do rezerwy pieniędzy z jednego programu, a nie zawieszenie wszystkich środków – zauważa

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

 

Podobne artykuły