02 December, 2020

Tajne dane żołnierzy USA wyciekły z polskiego szpitala wojskowego. Dotyczą misji w Iraku

Tajne dane żołnierzy USA wyciekły z polskiego szpitala wojskowego. Dotyczą misji w Iraku
Onet informuje, że z wojskowego szpitala w Bydgoszczy wyciekły dane osobowe i medyczne ponad 600 żołnierzy i cywilnych pracowników armii wielu państw, w tym 90 Amerykanów. Wszyscy byli pacjentami polskiego szpitala polowego podczas misji w Iraku w latach 2003-2005. Dokumenty miały zostać znalezione na śmietniku.

Onet informuje, że w ręce dziennikarzy portalu trafiły dane osobowe i medyczne ponad 630 żołnierzy i cywili, którzy leczyli się w polskim szpitalu w Karbali. Podobna przesyłka z niejawynymi danymi miała trafić do redakcji „Gazety Wyborczej”.

Osoby, których dane wyciekły były pacjentami szpitala polowego w Karbali podczas misji w Iraku w latach 2003-2005. Ich dane były przechowywane w 10. Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy. Informator portalu, który wysłał Onetowi dane twierdzi w dołączonym liście, że dokumentacja nie była właściwie zabezpieczona.

Ta dokumentacja znalazła się nie dość, że poza terenem jednostki, to jeszcze obok okolicznych śmietników na osiedlu przy ul. Gdańskiej” – twierdzi źródło Onetu. Nieograniczony dostęp do danych miał mieć też ekipa remontowa jednego z wojskowych budynków. Informator twierdzi, że sprawa była zgłaszana przełożonym, ale nie było żadnego efektu.

Władze 1. Wojskowego Szpitala Polowego w Bydgoszczy twierdzą, że dokumenty zostały skradzione. „ Dokumenty były przechowywane w zabezpieczonej skrzyni, w zamkniętym na klucz pomieszczeniu” – zapewniła dziennikarzy Onetu rzeczniczka szpitala mjr Iwona Manos.

Szpital informuje, że zawiadomienie o prawdopodobnym popełnieniu przestępstwa zostało złożone w Żandarmerii Wojskowej i SKW.

Dane osób z 16 krajów, w tym amerykańskich żołnierzy

Onet wymienia, że w dokumentach są dane ok. 350 polskich żołnierzy, 144 Irakijczyków i 90 Amerykanów oraz po kilka nazwisk z Litwy, Łotwy, Bułgarii, Rumunii, Węgier, Słowacji, Indii, Tajlandii, Nepalu, Mongolii, Armenii, Salwadoru i Syrii.

Wśród zawartych w dokumentacji danych mają być imiona i nazwiska pacjentów, stopnie wojskowe lub funkcje, imiona ojca, daty i miejsca urodzenia oraz daty przyjęcia i wypisu ze szpitala polowego. Przy niektórych nazwiskach pojawiają się też dane medyczne.

Onet wykorzystując wyłącznie dane zawarte w dokumentach zidentyfikował „wielu polskich żołnierzy”. Dziennikarze potwierdzili u nich autentyczność otrzymanych dokumentów. Wśród zidentyfikowanych żołnierzy jest m.in. wówczas pułkownik, a obecnie generał Mieczysław Gocuł.

Byłem w tym czasie w Iraku i rzeczywiście na kilka dni trafiłem do w szpitala polowego w Karbali – powiedział dziennikarzom Onetu generał, który miał być zszokowany wyciekiem. – To nigdy nie powinno się było zdarzyć. Dane osobowe, a szczególnie dane ze szpitali polowych, które są rozwijane przez wojsko tylko w szczególnych przypadkach, są niejawne – podkreślił.

Zagrożenie dla polskiej racji stanu i dla życia współpracowników z Iraku

Obecni i byli dowódcy wojskowi z którymi rozmawiał Onet wskazują, że wyciek może pogorszyć nasze relacje z amerykańskim sojusznikiem. – Czy Amerykanie mają się już obawiać o dane osobowe swoich żołnierzy, którzy są w Polsce w ramach wysuniętej obecności NATO? – komentuje gen. Gocuł. Do sprawy odniósł się tez były szef SKW gen. Janusz Nosek. – S tawia nas to jako państwo w pozycji kompromitującej. Jeśli sojusznicy powierzyli nam dane swoich obywateli, to nie po to, żeby je znajdować na przysłowiowym śmietniku – ocenia.

Wyciek danych może zagrozić nie tylko polskiej racji stanu w stosunkach z USA, ale bezpośrednio życiu współpracowników z Iraku. – Duża grupa Irakijczyków współpracowała w dobrej wierze z polską armią dla odbudowy swojego kraju – mówi Onetowi gen. Gocuł. – Dziś władze tego kraju nie podzielają zdania, że koalicja działała dla dobra Iraku. W związku z tym osoby współpracujące wtedy z koalicją są dziś uznawane za wrogów narodu, więc nietrudno sobie wyobrazić, co znaczy wróg narodu w państwie islamskim. Jeżeli te listy trafiłyby w niepożądane ręce, mogłoby tym ludziom grozić niebezpieczeństwo, nawet śmiertelne – podkreśla.

Źródło: Onet.pl
Podobne artykuły