Intensywność i rozmiar protestów po śmierci Jiny Mahsy Amini w Iranie spowodowały, że władze bardzo szybko doszły do trzeciego etapu interwencji. Najważniejszą cechą obecnych represji jest intensywna i otwarta przemoc. W mediach społecznościowych zamieszczono liczne zdjęcia i filmy pokazujące funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, którzy strzelają do demonstrantów, biją ich, odpalają granaty z gazem łzawiącym w kierunku jadących aut, strzelają w okna domów i do przypadkowych przechodniów, czy też szturmują domy przedstawicieli opozycji, by ich potem aresztować.

Cała paleta śmiercionośnej broni

Jeden z uczestników protestów, który brał już udział w demonstracjach w 2009 r. i spędził kilka miesięcy w więzieniu, mówi DW, że funkcjonariusze strzelają do ludzi ze zwyczajnej śmiercionośnej broni. – Ale mają też w użyciu pistolety pneumatyczne z dwoma rodzajami amunicji: jedna jest niezwykle bolesna, druga zaś, odpalona z bliska, może spowodować ślepotę, a nawet śmierć – dodaje.

Islamska Republika Iranu nie podaje dokładnych liczb zabitych i aresztowanych w operacjach sił bezpieczeństwa. Według organizacji praw człowieka, podczas protestów w różnych miastach Iranu życie straciło dotychczas ponad 240 osób. Amnesty International twierdzi, że co najmniej 23 z nich to niepełnoletni.

Według naocznego świadka siły bezpieczeństwa wcale nie wykazują się powściągliwością wobec nieletnich czy starszych. Mówi on też o różnicach podejścia władz w porównaniu z ich działaniami w czasie poprzednich protestów: – Często widziałem, jak z całej siły biją ludzi pałkami w głowę i twarz, powodując u nich co najmniej poważne zranienia.

Najwyraźniej jednak wszystkie zmobilizowane przez reżim siły nie wystarczają, aby zapanować nad obecnymi protestami. Dlatego też irański rząd dodatkowo zwerbował zbirów i młodzież, a nawet dzieci. – Obok funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa widziałem bandziorów, którzy mieli na ciele tatuaże, takie jak miewają kryminaliści, którzy już siedzieli w więzieniu. Niektórzy z nich byli nawet uzbrojeni – podkreśla były więzień polityczny. W Internecie można znaleźć zdjęcia dzieci stojących na ulicy, umundurowanych i uzbrojonych w pałki i tarcze.

Coraz trudniejszy dostęp do Internetu

Walka między kierownictwem kraju a jego przeciwnikami odbywa się nie tylko w fizycznej przestrzeni ulicy, kampusu czy sal lekcyjnych, ale także w Internecie. Islamska Republika Iranu postrzega sieci społecznościowe jako potencjalne zagrożenie dla reżimu, chociaż wysocy urzędnicy z duchowym przywódcą Alim Chameneiem włącznie utrzymują tam oficjalne konta i są bardzo aktywni.

Według Strażników Rewolucji do zwalczania przeciwników rządu oraz w celach propagandowych powołano ponad dwa tysiące “batalionów cybernetycznych”. W miarę rozlewania się protestów po kraju aresztowano co najmniej dziesięciu znanych cyberaktywistów i obrońców wolności Internetu, w tym działacza praw człowieka Hosseina Ronaghiego.

Tymczasem wszystkie popularne platformy mediów społecznościowych, jak Facebook, Telegram, YouTube, Instagram i WhatsApp, dostępne są jedynie poprzez VPN – zaszyfrowane sieci wirtualne, które pozwalają ukryć prawdziwy adres identyfikujący urządzenie, z którego użytkownik łączy się z Internetem. Szczególnie zablokowanie Instagramu jest dużym ograniczeniem dla milionów Irańczyków, którzy wykorzystują tę platformę również w działalności gospodarczej wszelkiego rodzaju. Według najnowszego raportu amerykańskiej organizacji pozarządowej Freedom House pod względem mnogości rozmaitych ograniczeń internetowych Iran jest trzecim krajem po Chinach i Birmie.