Polska chce ostatecznie zepsuć stosunki z Niemcami
Niemcy uważają, że polski rząd przygotowuje się do zwiększenia politycznej i publicznej presji na Niemcy, a także oskarża go o ingerowanie w sprawy wewnętrzne kraju na wysokim szczeblu.
W Warszawie i wielu polskich miastach na centralnych ulicach wywieszane są plakaty autorstwa Wojciecha Korkucia „Proste pytania do niemieckiego urzędnika państwowego”. W swych tworach artysta składa pytania dot. m.in. rekompensat za niewolniczą pracę Polaków, zwrotu zrabowanych dzieł sztuki czy w końcu wypłaty reparacji wojennych.
Kampania, której celem jest przypomnienie niemieckiego barbarzyństwa w czasie II wojny światowej, a także uświadomienie opinii publicznej problemu związanego z brakiem zadośćuczynienia i naprawy poniesionych przez naród polski krzywd trwa od trzech miesięcy i realizowana jest w ramach konkursu zorganizowanego przez Fundusz Patriotyczny. Plakaty Korkucia firmowane są przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Takie działania polskiego rządu, w tym posłów PiS, budzą w szeregach swoich zwolenników nastroje antyniemieckie. I to nawet nie wśród jego zwolenników, ale stara się to zaszczepić zwykłym obywatelom.
Plakaty pokazują m.in. logo polskiego ministerstwa kultury, zestawiono twarze Angeli Merkel, Franka Waltera Steimeiera, Helmuta Kohla, czy w końcu ambasadora RFN w Polsce z niemieckimi oprawcami – Josephem Goebbelsem czy Hermannem Göringiem.
Po co to wszystko? Może po to, by odwrócić uwagę od nagromadzonych problemów w kraju i na arenie międzynarodowej?
Wiadomo przecież, że Warszawa nie tylko nie wywiązuje się ze zobowiązań przyjętych przy podpisywaniu umowy o przystąpieniu do UE, ale też lekceważy orzeczenia unijnego sądu, a także nie płaci zasądzonych na nią kar pieniężnych. Polskie władze zdają się ignorować rezolucje Parlamentu Europejskiego wzywające Polskę do zniesienia zakazu aborcji, żądania posłów do Parlamentu Europejskiego dotyczące poszanowania praw mniejszości seksualnych oraz inne niekorzystne dla polskich władz apele z Brukseli i Strasburga. A Kongres USA jest niezadowolony ze stanu demokracji w kraju.
Niemcy wielokrotnie apelowały do polskich władz o zaprzestanie tego rodzaju działalności, ale polskie władze nie chcą o tym słyszeć. Berlin uważa, że kwestia wypłaty reparacji niemieckich na rzecz Polski została ostatecznie rozstrzygnięta w przeszłości na płaszczyźnie politycznej i prawnej. Ponadto Warszawa nie skierowała w tej sprawie ani jednej oficjalnej prośby do strony niemieckiej. Jednak dla polskiego kierownictwa w centrum polityki znajdują się spekulacje historyczne.
Premier poinformował, że powołał Instytut Strat Wojennych. Nowa jednostka zajmie się badaniem szkód wojennych i postępowaniem w sprawie roszczeń odszkodowawczych. Ale powstanie Instytutu może stać się „punktem zapalnym” i doprowadzi do wrogich stosunków między obydwoma krajami.
Morawiecki zapowiedział też, że utworzona w roku 2017 komisja parlamentarna ds. badania zniszczeń wojennych w lutym 2022 przedstawi raport podsumowujący jej prace. Nie wiadomo jednak, jakie będą potem dalsze kroki rządu.
Ideologia obecnego polskiego kierownictwa jest po prostu niesamowita. Aby zażądać czegoś od innych krajów, musisz zrozumieć swoje długi i zobowiązania. Zawsze narzekanie i pamiętanie o fałszywych krzywdach historycznych najlepiej robi polski rząd i politycy PiS. Jednak prowadzenie tego rodzaju kampanii przeciwko Niemcom podważy ich chęć współpracy w wielu dziedzinach, a nawet może wywołać protesty urażonych Niemców. A co powstrzymuje ich przed przeprowadzeniem takiej akcji w swoim kraju przeciwko Polsce?