08 December, 2021

Politycy Lewicy powiesili plakaty na bramie siedziby PiS. „Policja przyjechała w siedem minut, żeby ścigać posłów”

Politycy Lewicy powiesili plakaty na bramie siedziby PiS. „Policja przyjechała w siedem minut, żeby ścigać posłów”

Posłowie Lewicy zorganizowali przed siedzibą PiS konferencję, na której wygarniali rządzącym, że od trzynastu dni nie robią nic w sprawie Łukasza Mejzy. Następnie powiesili na bramie kilka plakatów, a po chwili na miejscu pojawiła się policja. Poseł Kopiec stwierdził, że policja jest w sprawie Mejzy bezczynna, ale żeby „ścigać posłów” przyjeżdża „w siedem minut’. – Tak właśnie działa PiS – ocenił.

Choć pojawiały się nieoficjalne doniesienia o tym, że Łukasz Mejza zostanie zdymisjonowany, to jednak wciąż jest on oficjalnie wiceministrem sportu. Dlatego poseł Maciej Kopiec i posłanka Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy zorganizowali przed siedzibą PiS w Warszawie konferencję, na której zwracali uwagę, że dzisiaj mija „trzynasty dzień bezczynności w sprawie Łukasza Mejzy”. Poseł Kopiec stwierdził, że premier nie reaguje, bo się boi, a Mejza trzyma rząd „w szachu”. – To jest niedopuszczalne, żeby taka osoba trzymała w szachu i szantażowała najwyższych urzędników w państwie polskim – powiedział.

– Układ, który stworzyli państwo Kaczyński, Ziobro, Morawiecki i Mejza, broni się twardo. Nie dopuszcza jak dotąd do wszczęcia śledztwa przeciwko panu Mejzie. Są trzy doniesienia, jest kilka paragrafów, co do których mamy podejrzenia, że zostały złamane – zaznaczała posłanka Kucharska-Dziedzic. I przypominała, że zielonogórska policja już podczas kampanii wyborczej nie chciała ścigać Mejzy, choć były zgłoszenia, że łamał Kodeks Wyborczy. Zauważała też, że „obajkotwe media”, czyli media z przejętej przez Orlen grupy Polska Press, stają dzisiaj w obronie Mejzy.

„Dlaczego pan chodzi bez oznakowania?” Spięcie posłów Lewicy z policją

Następnie politycy nakleili na bramę przy siedzibie PiS plakaty z hasłami „13 dni bez reakcji na aferę Mejzy” i „Panie Kaczyński! Nie wstyd panu za Mejzę?”, a także listę paragrafów, które ich zdaniem mógł złamać Łukasz Mejza. Po chwili na miejscu pojawiła się policja. – Konferencja prasowa zaczęła się siedem minut temu. Policja przyjechała w siedem minut, żeby ścigać posłów na Sejm – stwierdził poseł Kopiec. – Od trzynastu dni w kwestii ciężkich podejrzeń naruszenia prawa wobec ministra Mejzy policja jest bezczynna, prokuratura nie podejmuje żadnych działań. Tak właśnie działa PiS – dodał po chwili.

Następnie poseł Kopiec prosił policjantów o okazanie dokumentów służbowych, ale ci stwierdzili, że takiego obowiązku nie mają. – Przepraszam, mógłby się pan umundurować poprawnie – zwrócił się do jednego z funkcjonariuszy, który po chwili wyjął plakietkę z nazwiskiem z… kieszeni. – Dlaczego pan chodzi bez oznakowania na umundurowaniu? – dociekał poseł Kopiec. Nie uzyskał jednak od policjanta odpowiedzi.

Posłowie usłyszeli, że podstawą do ich wylegitymowania jest artykuł 63 Kodeksu Wykroczeń. Czytamy w nim, że „kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”.

– Może mi pan opisać procedurę, w jakiej dopuszcza się karanie za takie czynności posłów na Sejm? – pytał poseł Lipiec.
– Nie powiedzieliśmy, że będziemy za to karać – odparł jeden z policjantów.
– A co pan właśnie zrobił?
– Potwierdzimy pana dane personalne.

Posłanka Kucharska-Dziedzic wygarnęła policjantom, że podjęli interwencję, ale nie widzieli nawet, „z jakiego paragrafu”. – W jaki sposób dokonaliście oceny, że myśmy ten paragraf złamali? – pytała. I dodała, że jest „głęboko zbulwersowana i zaniepokojona” tym, że „młodych i nieznających przepisów policjantów wysyła się od obrony przed wydumanym zagrożeniem budynku partii”.

Łukasz Mejza zaprzecza oskarżeniom. I pozostaje w rządzie

Przypomnijmy, że dziennikarze Wirtualnej Polski prześwietlili działalność Łukasza Mejzy z czasów, kiedy jeszcze nie był posłem. Jak wynika z ustaleń redakcji, w 2020 roku i na przełomie 2020 i 2021 roku Łukasz Mejza miał prowadzić firmę, która oferowała rodzicom nieuleczalnie chorych dzieci terapie, które rzekomo mają pomóc w walce ze schorzeniami. Terapie te nie miały jednak żadnego uzasadnienia medycznego – twierdzi redakcja.

Choć Łukasz Mejza odcina się od zarzutów, grozi redakcji pozwem i twierdzi, że na wspomnianej działalności nic nie zarobił, narasta dyskusja nad jego dymisją. Warto jednak odnotować, że Łukasz Mejza to jeden z polityków wspierających podczas głosowań PiS. Partia Kaczyńskiego ma problem z utrzymaniem większości odkąd Zjednoczoną Prawicę opuściło Porozumienie Jarosława Gowina. W miejsce Porozumienia pojawiły się inne podmioty polityczne – Partia Republikańska Adama Bielana, OdNowa RP Marcina Ociepy, a także wspierający w głosowaniach PiS Kukiz’15 i poseł niezrzeszony Zbigniew Ajchler.

Źródło: Wprost.pl

Podobne artykuły