MSZ nie chce wydać pozwolenia na przyjazd ambasadora Niemiec
MSZ Polski dalej nie pozwoliło na przyjazd do nas nowego ambasadora RFN. Przyjazd Arndta Freytaga von Loringhovena opóźnia się już dwa miesiące, co wiąże się z niewydaniem przez MSZ tzw. agrément na jego przyjazd do naszego kraju. Wspomniany „agrément” to oficjalna zgoda na przyjęcie zagranicznego ambasadora.
Jest to o tyle dziwne, że jeszcze w lipcu polskie MSZ zapewniało, że sprawa jest niemal przesądzona i nic nie stoi na przeszkodzie, aby wydać pozwolenie. Nieoficjalnie mówi się jednak, iż „agrément” nie został jeszcze wydany ze względu na ataki mediów należących do niemieckich spółek na prezydenta Andrzeja Dudę.
To takie prostackie buraczane pokazanie maluczkich ,że rządzą.Szeryfki bez "kolta"
— Schubi (@Schubi73065564) August 19, 2020
Ten "nowy ambasador" był w przeszłości wicedyrektorem niemieckiej Bundesnachrichtendienst (BND), czyli Federalnej Służby Wywiadowczej (odpowiedniczka naszej ABW).
Nie z nami te numery, Bruner!— Michał_Epsilon (Epsilon Eridani) (@Michal88_Bio_MD) August 19, 2020
Dziennik „Fakt”, należący do Axel Springer, podczas kampanii wyborczej ze szczegółami opisywał sprawę pedofila uniewinnionego przez głowę państwa. Wywołało to w prawicowych politykach istny szał – wielu z nich grzmiało, że to „Niemcy chcą nam wybrać prezydenta” i oskarżało rząd sąsiedniego kraju.
MSZ wezwało nawet do siebie przedstawiciela Niemiec w Polsce tylko po to, by zniechęcić go do ingerowania w kampanię (jakby Niemcy naprawdę to robili…). Teraz przyjazd nowego ambasadora może się opóźnić jeszcze bardziej, ponieważ „należący do Niemców” „Newsweek” opublikował artykuł o tragicznych losach jeńców rosyjskich wziętych przez Polaków w czasie wojny w 1920 r. W tej sprawie protestował nawet sam premier Mateusz Morawiecki.
Zwlekanie z wydaniem „agrément” szczególnie dziwnie wygląda w czasie, gdy trwa kryzys na Białorusi i sytuacja zmienia się niemal z dnia na dzień. Brak ambasadora utrudnia wspólne koordynowanie działań względem Białorusi przez Polskę i Niemcy. Ambasador von Loringhoven mógłby być teraz bardzo przydatny, choćby dlatego, że w przeszłości pracował m.in. w Rosji i zna tematykę Wschodu.
Kardynalna zasada polskiej polityki zagranicznej brzmi: nie możemy mieć jednocześnie złych relacji z Niemcami i Rosją. Relacje z Rosją są obecnie fatalne. W tej sytuacji antagonizowanie Niemiec to działanie na szkodę interesu narodowego Rzeczypospolitej.https://t.co/hu0kSv3gFh
— Piotr Zychowicz (@PiotrZychowicz) August 19, 2020
I czy nas lubia czy nie lubią jak będzie potrzeba to wspólnie nam glowe urwą!!
— Darek (@Darek01020492) August 19, 2020
Źródło: wyborcza.pl