Morawiecki poszedł do Żurnalisty, ale na tym nie koniec. „To kwestia czasu, kiedy pojawi się w Kanale Zero”
Paulina socha-Jakubowska, „Wprost”: Rozumie pan fenomen Żurnalisty? Ciągnie się za nim mroczna historia długów i przekrętów, ale to nie przeszkadza gwiazdom, a teraz nawet czołowym politykom, gościć u niego w studio i firmować swoim nazwiskiem jego podcast. Ostatnio były premier polskiego rządu zwierzał się człowiekowi, który nawet nie ujawnia swojej twarzy.
Wojtek Kardyś: Ukrywanie swojej tożsamości nie jest niczym nowym. Robił to choćby kierowca Top Gear, który występował w kasku, czy muzycy Daft Punk, którzy też postanowili nie ujawniać swoich personaliów. Wiadomo nie od dziś, że to przyciąga odbiorców i Żurnalista na tym bazuje. Wyróżnia się na tle innych podcasterów, w świecie, w którym programy najczęściej polegają na tym, że spotykają się dwie gadające głowy.
Gra swoją niedostępnością, nie udziela wywiadów, do pewnego momentu nikt nie wiedział, kim jest.
Aż dziennikarze ujawnili, komu i ile jest winny, w jakie problemy się wplątał, generalnie – opisali jego niechlubną przeszłość. Ale gwiazdom, tzw. „dużym nazwiskom” to i tak nie przeszkadza, i tak siadają u niego w studio i wypłakują się, spowiadają z największych życiowych dramatów, otwierają jak na kozetce. Przyznam, że zdarza mi się zbierać szczękę z podłogi, gdy słyszę, jakie wyznania padają u tego podcastera.
Naprawdę dziwi panią, że oni tam chodzą? Przecież to jeden z topowych podcasterów w Polsce! Oczywiście miał kryzys wizerunkowy, ale wielu influencerów miewało swoje kryzysy i nic z tego nie wyniknęło. W Polsce „posiadanie” kryzysu jest czasem satysfakcjonujące, ponieważ kryzys zwiększa zasięgi, liczba odbiorców rośnie.
On absolutnie nie poszedł wtedy na dno. Urósł, a Internet szybko mu wszystko wybaczył.