20 August, 2020

Koniec z głaskaniem posłów po główce tylko dlatego, że są w opozycji

Koniec z głaskaniem posłów po główce tylko dlatego, że są w opozycji

Co czuję po tym, gdy opozycja parlamentarna zagłosowała ramię w ramię ze Zjednoczoną Prawicą za podwyższeniem subwencji partyjnej oraz pensji parlamentarzystom, rządowi, prezydentowi i jego żonie? Niedowierzanie, oburzenie, szok, ogromny zawód. Mało tego, odbieram to jako pewnego rodzaju zdradę. Zdradę mojego zaufania, a z tym to już szanowne panie posłanki i panowie posłowie, dyskutować się nie da.

I te żenujące próby usprawiedliwienia się. Bo oni chcieli dobrze dla samorządowców, bo to tylko pewna korekta systemowa, która akurat teraz była niezbędna, to próba ochrony przed korupcją, bo dobrze zarabiający poseł nie będzie brał łapówek i nie będzie kradł. Bo biedactwu wysoka gorączka zaćmiła rozum. Przepraszam, ale większych bzdur nie słyszałam i odnoszę wrażenie, że ktoś uważa nas za głupców, którzy dadzą się nabrać na takie słówka.

Nie czarujmy się. Trzeba było czasu, by parlamentarzyści dogadali się w tym temacie. Nie wyskoczył on sobie jak królik z kapelusza na chwilę przed przeprowadzeniem głosowania. Świetnie wiedzieli, że tego właśnie dnia podwyżki będą wrzucone pod głosowanie. Świetnie wiedzieli, jaka jest rekomendacja klubu i żadne, powtarzam, żadne argumenty typu, głosowanie ze szpitala czy głosowanie z zaskoczenia, nie mają tu racji bytu. Wybaczcie, ale nawet słowo „przepraszam” na mnie nie działa. Chcieli przerzucić te podwyżki i tyle w temacie.

Jednak nie chcę się pastwić nad tymi, którzy zagłosowali za tą propozycją ustawy, bo po co. Zupełnie coś innego mi chodzi po głowie. Coś, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Zaczynam wierzyć, że dotarło do nas, obywateli, iż polityk to nie święta krowa.

Co czuję po tym, gdy opozycja parlamentarna zagłosowała ramię w ramię ze Zjednoczoną Prawicą za podwyższeniem subwencji partyjnej oraz pensji parlamentarzystom, rządowi, prezydentowi i jego żonie? Niedowierzanie, oburzenie, szok, ogromny zawód. Mało tego, odbieram to jako pewnego rodzaju zdradę. Zdradę mojego zaufania, a z tym to już szanowne panie posłanki i panowie posłowie, dyskutować się nie da.

I te żenujące próby usprawiedliwienia się. Bo oni chcieli dobrze dla samorządowców, bo to tylko pewna korekta systemowa, która akurat teraz była niezbędna, to próba ochrony przed korupcją, bo dobrze zarabiający poseł nie będzie brał łapówek i nie będzie kradł. Bo biedactwu wysoka gorączka zaćmiła rozum. Przepraszam, ale większych bzdur nie słyszałam i odnoszę wrażenie, że ktoś uważa nas za głupców, którzy dadzą się nabrać na takie słówka.

Nie czarujmy się. Trzeba było czasu, by parlamentarzyści dogadali się w tym temacie. Nie wyskoczył on sobie jak królik z kapelusza na chwilę przed przeprowadzeniem głosowania. Świetnie wiedzieli, że tego właśnie dnia podwyżki będą wrzucone pod głosowanie. Świetnie wiedzieli, jaka jest rekomendacja klubu i żadne, powtarzam, żadne argumenty typu, głosowanie ze szpitala czy głosowanie z zaskoczenia, nie mają tu racji bytu. Wybaczcie, ale nawet słowo „przepraszam” na mnie nie działa. Chcieli przerzucić te podwyżki i tyle w temacie.

Jednak nie chcę się pastwić nad tymi, którzy zagłosowali za tą propozycją ustawy, bo po co. Zupełnie coś innego mi chodzi po głowie. Coś, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Zaczynam wierzyć, że dotarło do nas, obywateli, iż polityk to nie święta krowa.

Jakoś tak się zdarzało przez ostatnie lata, szczególnie od czasu, gdy do władzy doszedł prezes ze swoją partią, że wystarczyło, by polityk był tzw. „antyPiSem” to już stawiany był na piedestale i wręcz wielbiony. Pokręcił się w tłumie protestujących, machnął sobie kilka „sweet foci” z przedstawicielami opozycji, pogadał jak kumpel z kumplem, wygłosił ładną formułkę, pokazał się to tu, to tam, z oburzeniem ratował zatrzymanych i natychmiast zdobywał sympatię. Już był uznany za tego „swojego”, co to z nami! Z demokracją! Nasz bohater!

W ramach wdzięczności za związanie swego losu z nami, szarymi obywatelami, z entuzjazmem wręcz, stawialiśmy krzyżyk przy jego nazwisku na karcie wyborczej, wierząc, że kto jak kto, ale on na pewno spełni nasze oczekiwania, błyśnie pomyślunkiem, wyczuciem politycznym i uratuje Polskę przed wszystkim, co złe.

Stąd też, tak bezkrytycznie, wprowadziliśmy do Parlamentu wielu, którzy właśnie teraz pokazali nam środkowy palec. Wśród 460 posłów jest 141 debiutantów, choć niektórzy z nich mają za sobą doświadczenie polityczne, jak chociażby Morawiecki, Czarzasty czy Szumowski, więc trudno ich uznać za początkujących. Wśród tych debiutantów jest spora grupa takich, co to zaistnieli podczas protestów i manifestacji, choć wcześniej jakoś nie mogą pochwalić się działalnością obywatelską. Na tyle nas uwiedli swoją postawą w ciężkich, pisowskich czasach, że uwierzyliśmy, iż to oni będą motorem napędowym zmian, które przywrócą Polskę na dobrą, demokratyczną drogę. Na ile ich działalność dzisiaj przekłada się na naszą wiarę, to każdy musi sam sobie odpowiedzieć. Niestety, ja widzę tylko kilku, którzy są autentycznie trafionym wyborem. KILKU!

Głównie jednak wybraliśmy tych, co to już zasiedzieli się na ławach poselskich, zabetonowali w polityce. W podzięce za ich zasługi na ulicach. Skłamałabym mówiąc, że nie ma wśród nich wartościowych ludzi, ale… chyba nie do końca i nie zawsze postawiliśmy na rzeczywiście dobrego konia.

Mam nadzieję, że teraz, po wpadce z podwyżkami, nasi politycy zrozumieli, że samo bycie opozycją, bycie z opozycją i gładkie słówka, to jednak za mało. Że dotarło do nich, iż cokolwiek zrobią, cokolwiek powiedzą, wyborcy nie darują, nie usprawiedliwią i nadal będą stać murem.

To już najwyższy czas, by wybierać swoich posłów z głową. Uważnie ich obserwując, nie tylko w spektakularnych działaniach, w blasku fleszy, ale tych codziennych, pokazujących ich zaangażowanie obywatelskie. Nie tylko przed wyborami czy na protestach obywatelskich. Posłów, za którymi idzie wiedza, umiejętności, system wartości, któremu są wierni.

Samo „antyPiS” już nie wystarczy. To już za mało. Jeśli myślę poważnie o przyszłości Polski to chcę, by sprawdzeni ludzie nią zarządzali, bo w innym przypadku, nic się nie zmieni i wciąż będziemy kwitnąć patologią, nierównościami, nepotyzmem i prywatą. Jeśli nie postawimy na właściwych ludzi to zawsze będzie miejsce dla takiego Kaczyńskiego, Ziobry, Brudzińskiego czy Bosaka.

I nie mówcie mi proszę, że to nie pora na krytykowanie naszych parlamentarzystów, że teraz trzeba trzymać buzię na kłódkę, bo każda krytyka osłabia nasz ruch. Nie moi Drodzy. Ruch osłabiają takie właśnie wpadki naszych posłów, ich samozadowolenie, oderwanie od rzeczywistości, wciąż bezkrytyczna wiara we własną nieomylność i wiara w to, że mogą być sobie tacy byle jacy, bo my, nie mając wyboru, i tak na nich postawimy.

Mowy nie ma! Panowie posłowie i panie posłanki, musicie zapracować na nasze zaufanie i na nasz głos! I musicie pamiętać, za każdą wpadkę będziecie ostro rozliczeni.

Bycie posłem opozycji ma brzmieć dumnie, nie żałośnie!

Źródło: KODUJ24.PL

Autor: Tamara Olszewska

Podobne artykuły