15 February, 2022

Kluczowy wyrok TSUE w sprawie pieniędzy dla Polski. Ekspert: grozi nam zapaść cywilizacyjna

Kluczowy wyrok TSUE w sprawie pieniędzy dla Polski. Ekspert: grozi nam zapaść cywilizacyjna

W środę przed południem okaże się, czy Polska może liczyć na 770 mld zł unijnych funduszy przewidzianych dla naszego kraju na lata 2021-2027. Stawka jest ogromna. Jeśli nie odwrócimy politycznych reform wymiaru sprawiedliwości uderzających w niezależne sądy, możemy tych gigantycznych pieniędzy nie dostać.

W środę przed południem unijny Trybunał Sprawiedliwości (TSUE) w Luksemburgu wyda wyrok, który ostatecznie przesądzi, czy przyjęty przez wszystkie kraje UE w grudniu 2020 r. tzw. mechanizm warunkowości — zakładający zasadę, że unijne fundusze otrzymują wyłącznie te kraje, w których przestrzegane są zasady praworządności — jest zgodny z unijnymi traktatami. Skargę na ten mechanizm złożyła Polska i Węgry, jednak w grudniu 2021 r. rzecznik generalny TSUE uznał, że skargi rządów w Warszawie i Budapeszcie są bezpodstawne i należy je oddalić.

Choć nie jest to regułą, zwykle jednak TSUE w swoich wyrokach stosuje się do wstępnych opinii rzeczników generalnych. Taka decyzja w przypadku mechanizmu warunkowości oznaczałaby, że wypłata wynegocjowanych przez polski rząd 770 mld zł, jakie Polska miała otrzymać w latach 2021-2027 z UE stałaby się poważnie zagrożona. — Spodziewam się, analizując argumentację obu stron sporu — czyli Polski i Węgier z jednej, a Komisji Europejskiej z drugiej — że trybunał w Luksemburgu uzna mechanizm warunkowości za w pełni zgodny z unijnymi traktatami — mówi Onetowi mec. Michał Wawrykiewicz z Inicjatywy Wolne Sądy i Komitetu Obrony Sprawiedliwości, który był m.in. pełnomocnikiem sędziów SN, NSA i sądów powszechnych przed TSUE oraz Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (ETPCz). — Jeśli faktycznie takie będzie orzeczenie TSUE, to mechanizm warunkowości będzie mógł zacząć działać praktycznie od zaraz — wskazuje.

“Polskę może czekać zapaść. Nigdy tego nie nadrobimy”

– Jeśli faktycznie takie będzie orzeczenie TSUE, to mechanizm może zostać zainicjowany w ciągu zaledwie kilku tygodni — mówi mec. Wawrykiewicz. — Procedura jest prosta. Komisja Europejska uznaje, że dane państwo nie spełnia standardów państwa prawa — czyli nie ma ani niezależnej prokuratury, ani niezależnych sądów. W Polsce, niestety, z powodu “starań” rządzących mamy właśnie z taką sytuacją do czynienia — wskazuje. — Prokuratura jest skrajnie upolityczniona i podległa ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobrze. Sądy zaś są poddawane systemowemu zniewoleniu — podkreśla prawnik. — Tak więc KE ma podstawy, by uznać, że fundusze unijne przekazywane do Polski nie są bezpieczne, bo nie podlegają należytej kontroli ze strony bezstronnych i niezależnych sądów. I właśnie dlatego Komisja może zawnioskować o wstrzymanie przepływu pieniędzy do Polski. Decyzję o takim kroku podejmuje Rada UE, większością kwalifikowaną — wyjaśnia mec. Wawrykiewicz. — Jeśli Rada UE taką decyzję podejmie, to nas wszystkich w Polsce czeka potworna cywilizacyjna zapaść. Stracimy nie tylko pieniądze, a co za tym idzie wszelkie szanse na rozwój — ostrzega prawnik.

Mec. Wawrykiewicz wyjaśnia, że stawką są wszystkie fundusze strukturalne. — Dla “zwykłego Kowalskiego” nagle może się okazać, że nie ma pieniędzy, aby w jego okolicy powstał plac zabaw dla jego dzieci. Że nie ma szans, by tenże “Kowalski” dojechał do pracy wyremontowaną ulicą, bo zwyczajnie nie będzie środków, by ten remont przeprowadzić — mówi prawnik. — Może się okazać, że w szpitalach będą straszyć nieszczelne okna i zalane sufity, bo zabraknie środków z Unii, by niezbędne remonty przeprowadzić, a ani rządu, ani samorządów zwyczajnie może nie być na nie stać. I wreszcie, nie będzie żadnych nowych inwestycji. By pojąć skalę tego, co możemy stracić, wystarczy popatrzeć na polskie ulice i budynki. Na co najmniej co drugiej czy co drugim z nich jest tabliczka z flagą UE i informacją, że remont lub rozbudowa została przeprowadzona za pomocą środków unijnych — mówi mec. Wawrykiewicz. – Nasz rząd, idąc z uporem godnym lepszej sprawy wbrew działaniom Unii, naraża nas na to, że wpadniemy w taką przepaść, że nigdy nie dogonimy innych krajów Unii, że staniemy się takim pariasem, skansenem, z dziurawymi drogami i rolnictwem, które działa na poziomie pługa — wskazuje.

Rząd się odgraża, że się od decyzji TSUE odwoła. “Mrzonki”

Polskie władze zapowiadają, że nie zamierzają płacić ani nałożonych na Polskę przez TSUE kar za m.in. niewstrzymanie wydobycia w elektrowni w Turowie czy za istnienie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Na dziś to łącznie ponad 800 mln zł. Tyle że, jak wskazują eksperci, nie ma żadnej możliwości, by tychże kar nie płacić, podobnie jak nie będzie żadnej opcji, by uniknąć wstrzymania Polsce funduszy strukturalnych na mocy mechanizmu warunkowości. — Nie istnieje żadna metoda odwołania się od decyzji o odebraniu funduszy na mocy mechanizmu warunkowości, to są mrzonki — mówi mec. Wawrykiewicz. — W momencie, gdy mechanizm zostanie przez TSUE uznany za zgodny z traktatami, Warszawa nie będzie mieć nic do gadania, mówiąc kolokwialnie. Po prostu fundusze do Polski nie popłyną. Nie ma możliwości powstrzymania tego procesu, bo w UE jedyną metodą kontroli, jest oddanie sprawy do oceny przez TSUE. I taka ocena nastąpi w środę, co sprawę ostatecznie rozwiąże — kwituje prawnik.

Dr hab. Bogdanowicz: Rządzący mogliby coś zrobić, by utratę pieniędzy powstrzymać. Ale raczej pójdą na zwarcie

— Jeśli Rada UE zatwierdzi wstrzymanie pieniędzy dla Polski — co realnie może nastąpić w ciągu kilku miesięcy, nawet latem lub wczesną jesienią 2022 r. — to mogą zostać wstrzymane pieniądze na już uruchomione inwestycje. Co oznacza, że te inwestycje po prostu staną, na przykład te na kolei — mówi Onetowi dr hab. Piotr Bogdanowicz z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista w zakresie prawa europejskiego. — Nie powiedziałbym, że wrócimy do średniowiecza, to przesada, ale nasza rzeczywistość stanie się coraz bardziej skromna — wyjaśnia. — To może być zero dopłat dla rolników lub dopłaty bardzo ograniczone. Niewiele nowych inwestycji. — podkreśla.

Pytany, czy polski rząd może zrobić cokolwiek, by, już po ewentualnym zatwierdzeniu przez TSUE legalności mechanizmu warunkowości, powstrzymać zakręcenie kurka z pieniędzmi dla Polski, odpowiada, że teoretycznie rząd może zrobić bardzo wiele. — Sprawa jest prosta, władze w Warszawie muszą przestać naruszać zasady państwa prawnego. Czyli szybko zlikwidować nieuznawaną w Europie Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, natychmiast wstrzymać wszystkie postępowania rzeczników dyscyplinarnych wobec sędziów i usunąć praprzyczynę problemów z polskim sądownictwem, czyli politycznie powołaną Krajową Radę Sądownictwa, której rekomendacje są co najmniej wątpliwe — wymienia ekspert.

— Czy polski rząd to zrobi? Cóż, tu niestety mam poważne wątpliwości. Tym większe, że na środę, niemal równolegle do ogłoszenia wyroku TSUE, zaplanowana została rozprawa w politycznie podporządkowanym Trybunale Konstytucyjnym, który na wniosek Zbigniewa Ziobry ma badać rzekomą niezgodność mechanizmu warunkowości z polską konstytucją. Trudno ocenić to inaczej niż jako jakiś rodzaj prowokacji — mówi dr hab. Bogdanowicz. — Taki ruch pokazuje, że polskie władze wciąż idą na zderzenie ze ścianą, jaką jest utrwalony w UE system praworządności. Zaś ewentualna decyzja TK pod kierownictwem Julii Przyłębskiej naprawdę nie będzie miała absolutnie żadnego znaczenia w Europie — wskazuje. — Nie tylko z powodu upolitycznienia TK, ale dlatego, że wszelkie dalsze decyzje dotyczące wstrzymania Polsce funduszy na mocy mechanizmu warunkowości zapadać będą wyłącznie w Brukseli — mówi ekspert. — W momencie, gdy KE skieruje wniosek o wstrzymanie pieniędzy dla Polski i sprawą zajmie się Rada UE, od nas nic nie będzie zależeć. I wtedy zacznie się zapewne panika w polskim rządzie. Tyle że wtedy będzie już za późno — kwituje dr hab. Bogdanowicz.

Podobne artykuły