15 December, 2021

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w Warszawie. Ekspert: Scholz nie jest związany z Polską emocjonalnie

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w Warszawie. Ekspert: Scholz nie jest związany z Polską emocjonalnie

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz po raz pierwszy odwiedził Polskę. Nowy szef niemieckiego rządu wystąpił w niedzielę na wspólnej konferencji prasowej z premierem Mateuszem Morawieckim. Dwa dni wcześniej w Warszawie gościła Minister Spraw Zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock. – Olaf Scholz i Annalena Baerbock pojechali do Paryża i Brukseli rozmawiać o przyszłości, a w Warszawie musieli słuchać o przeszłości. To jest niestety droga donikąd – mówi w wywiadzie dla portalu radioZET.pl wiceprezes think-tanku Global.Lab Adam Traczyk.

Mateusz Kapera: – Jesteśmy po dwóch wizytach w Polsce przedstawicieli nowego niemieckiego rządu. Najpierw gościliśmy szefową niemieckiej dyplomacji Annalenę Baerbock, a następnie kanclerza Olafa Scholza. Niemieckie media zapowiadały, że to będzie trudna wizyta dla Baerbock i Scholza. Jak Pan ocenia postawę strony niemieckiej i polskiej?

Adam Traczyk: – To było takie dyplomatyczne obwąchiwanie się i tego należało się spodziewać. Jednocześnie wydaje mi się, że to spotkanie było dość nijakie. Nie było tutaj przestrzeni do nowego otwarcia, ani dobrej chemii między politykami. Spotkanie odbyło się, bo jest to część tradycji i dobrego dyplomatycznego tonu, a także takiego niemieckiego DNA. Niemieccy politycy na początku swojej kadencji pojawiają się dość szybko w Warszawie.

– Mimo tej spokojnej atmosfery wizyty pojawiło się parę uszczypliwości z jednej, jak i drugiej strony.

– Wydaje mi się, że przede wszystkim minister Zbigniew Rau potraktował Annalenę Baerbock mocno protekcjonalnie wytykając jej brak doświadczenia. Co prawda, maskując to jako komplement, czy pewnego rodzaju życzenia powodzenia, ale była to jednak wbita szpileczka. Później minister Rau zaserwował dwudziestominutowy wykład, który niemiecka prasa odnotowała, jako próbę ustawienia tej relacji na linii profesor i uczennica. Zostało to zauważone przez samą Annalenę Baerbock, która skontrowała to mówiąc, że czasami lepiej słuchać niż tylko mówić. To zdanie często pada z ust niemieckich polityków, jeżeli chcą zasygnalizować, że zamierzają wsłuchać się w głos Warszawy, a nie tylko pouczać polską stronę. Tutaj jednak Annalena Baerbock użyła go w mocno ironiczny sposób – przynajmniej w mojej interpretacji.

– Spokojniej przebiegło spotkanie Morawieckiego z Scholzem. Czy taka była strategia niemieckiej dyplomacji?

– Faktycznie takich niesnasek, czy kwasów dyplomatycznych w czasie spotkania Olafa Scholza i Mateusza Morawieckiego nie było, ale warto też zwrócić uwagę na pewne niuanse. Scholz w kwestii praworządności przyjął podobny ton, jaki znamy z czasów Angeli Merkel. Powiedział, że życzyłby sobie, żeby Komisja Europejska i Warszawa osiągnęły jakieś pragmatyczne porozumienie w kwestii praworządności. To sygnalizuje chęć trwania przy wycofanej, zachowawczej roli Berlina w tej kontrowersyjnej sprawie. Niemiecki kanclerz w dalszym ciągu będzie chciał unikać pouczania Warszawy.

– Scholz szybko i stanowczo uciął jednak temat związany z wypłatą reparacji wojennych, której domaga się polski rząd.

– Angela Merkel w takich sytuacjach “nie odszczekiwała”, a Olaf Scholz faktycznie odpowiedział nie tyle ostro, bo ma taki mocno spokojny, wręcz usypiający sposób mówienia, ale jednoznacznie i z silną nutą populistyczną. Stwierdził bowiem, że Niemcy wpłacają bardzo dużo do wspólnego europejskiego budżetu, a z niego pieniądze trafiają na południe i na wschód Europy. Innymi słowy: odgryzł się w sprawie reparacji, nie patyczkował się. To nowy ton, ale nie oznacza on, że we wzajemnych relacjach dojdzie do przełomu.

– Czy postawa Scholza wobec Polski będzie się różnić od tej Angeli Merkel?

– Scholz to jest polityk pragmatyczny, podobnie jak Angela Merkel, ale oczywiście pragmatyzm ma różne odcienie. Merkel w stosunku do Polski w kontrowersyjnych sprawach przyjmowała postawę życzliwej obojętności. Starała się raczej tonować nastroje, łagodzić spory między Brukselą a Warszawą wokół praworządności i wiele rzeczy puszczała mimo uszu. Natomiast Olaf Scholz raczej nie będzie mieć aż tak dużej wyrozumiałości w stosunku do Polski. Nie będzie taryfy ulgowej. Swój pragmatyzm skieruje za to w kierunku Francji i państw południa Europy i w większym stopniu otworzy Berlin na wewnętrzne reformy Unii Europejskiej. Dla polskiego rządu oznacza to, że choć Niemcy na pewno nie stanął się motorem napędowym wszystkich mechanizmów związanych z praworządnością, ale mogą też tak mocno nie naciskać na hamulec, jak czyniła to Merkel.

Olaf Scholz raczej nie będzie mieć aż tak dużej wyrozumiałości w stosunku do Polski.

Adam Traczyk

– Niemieccy dziennikarze zauważają, że Olaf Scholz jest trochę obcym politykiem dla Polski. Przypominają, że Merkel utrzymywała nieformalne kontakty z Jarosławem Kaczyńskim, co pomagało osiągać porozumienie w ważnych sprawach. Czy takie nieformalne relacje polskiego rządu z Olafem Scholzem są możliwe?

– Tę nieformalną ścieżkę trzeba sobie po prostu wychodzić. Oczywiście, jeżeli będzie taka wola i potrzeba z jednej i z drugiej strony. Faktycznie często powtarzało się, że Angela Merkel ma pewien sentyment w stosunku do Polski z racji współdzielenia z Polakami życia po wschodniej stronie żelaznej kurtyny, jak osobistych, gdy w latach 80. jeździła do Polski nawiązując znajomości w czasach, gdy była młodą chemiczką. To miało uzasadnić jej pragmatyczne podejście do Polski. Olaf Scholz nie ma tego osobistego tła w kontaktach z Polską. Nie jest z nią związany w żaden sposób emocjonalnie. Dużo częściej spogląda właśnie na zachód Europy, szczególnie Francję. Sam pochodzi z północy Niemiec. Nie możemy też jednak polegać na tym, że relacje między dużymi państwami europejskimi będą polegać na jakichś osobistych sentymentach. To byłoby naiwne i dość niepoważne traktowanie polityki.

– Zmiana władzy w Niemczech nie jest dla nas dobrą wiadomością?

– Przede wszystkim trzeba pamiętać, że ten cały pragmatyzm Angeli Merkel na dobrą sprawę nie przyniósł żadnych efektów. Relacje między Polską a Niemcami były nijakie. Nie osiągnięto w zasadzie żadnych strategicznych celów w polsko-niemieckiej agendzie, o ile w ogóle można mówić o istnieniu jakiejś wspólnej agendy. Za rządów Platformy Obywatelskiej panowała dobra atmosfera, która procentowała na płaszczyźnie unijnej, ale w relacjach dwustronnych nie znalazła przełożenia na wymierne efekty. Po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość zapanował chłód. Po 2015 roku władza w Warszawie zdaje się, że w ogóle nie zauważała tego życzliwego podejścia Angeli Merkel, albo nie chciała zauważyć. Nie mamy, więc wiele do stracenia.

Źródło: RadioZET.pl

 

 

Podobne artykuły