Awantura na komisji po publikacji nagrania z „GW”. „Niech pan nie robi z ludzi idiotów”
Sejmowa komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych przesłuchuje w poniedziałek 18 marca Artura Sobonia, byłego wiceministra aktywów państwowych. Były wiceszef Poczty Polskiej Grzegorz Kurdziel zeznał, że to właśnie ten polityk, a także Tomasz Szczegielniak współpracowali z Pocztą Polską w zakresie operacyjnym podczas organizacji wyborów kopertowych.
Podczas pierwszego przesłuchania 19 stycznia były wiceszef MAP podkreślił, że w żadnym momencie wykonywania swoich obowiązków w ministerstwie aktywów państwowych nie nadzorował Poczty Polskiej i na żadnym etapie przygotowań nie uczestniczył w w formalnych w obowiązkach związanych z przygotowaniem w wyborów korespondencyjnych. Polityk wygłosił swoje oświadczenie, a później odpowiadał posłom formułką: wszystko, co miałem do powiedzenia, zawarłem w swobodnej fazie wypowiedzi, nie odnosząc się do treści pytań.
Komisja śledcza. Co Artur Soboń wiedział o wyborach kopertowych?
Podczas przesłuchania 18 marca polityk powtórzył, że nie miał nic wspólnego z organizacją głosowania. Przy okazji zarzucił komisji kłamstwa oraz manipulacje. – Jacek Sasin prosił mnie o kontakt z Pocztą Polską i udział, abym z pierwszej ręki widział, jak te przygotowania wyglądają. Do tego mój udział się ograniczał – zapewnił. Artur Soboń zapytany o to czy „dało się przeprowadzić proces wyborczy bez udostępniania danych osobowych przez samorządy” odparł, że „nie, nie dało się”.
W trakcie obrad komisji politykowi PiS odtworzono fragment jego rozmowy z Justyną Dobrosz-Oracz dla „Gazety Wyborczej”, która dotyczyła szczegółów głosowania m.in. udziału policji w pilnowaniu wyborów czy odbioru głosów przez urzędników PP. – Tak po ludzku panie pośle. Nie wstyd panu, że pan kłamał? – zapytał Dariusz Joński.
– Jeszcze kilka moich wywiadów obejrzymy? To fascynujące. Szczerze powiedziawszy zaniemówiłem teraz. Przekroczył pan wszelkie granice. Puszcza pan wywiad, z którego kompletnie nic nie wynika, po czym nie zadaje pan mi pytania i mówi pan, czy jest mi wstyd – kpił Artur Soboń.
– Wie pan, dlaczego odtworzyłem te dwa nagrania? Odtworzyłem je specjalnie, żeby pan nie robił z ludzi idiotów. Ostatnio pan wprowadził w błąd. Albo pan nie pamiętał, albo odsyłał do swobodnej wypowiedzi – odparł szef komisji Dariusz Joński.
Awantura podczas posiedzenia komisji śledczej
W trakcie przesłuchania kilkukrotnie doszło do słownych przepychanek między przewodniczącym komisji a świadkiem. Dariusz Joński w pewnym momencie odczytał obowiązujące przepisy dotyczące uchylania się od zeznań. – Wśród kar – oprócz tych pieniężnych – grozi także areszt do 30 dni. Dobry humor może się panu skończyć. Rozważę złożenie wniosku do prokuratury, jeśli nie będzie pan odpowiadał na pytania – stwierdził.
Czytaj też:Wariograf i mały świadek koronny, czyli Kaczyński kontra śledczy. „Pierwszy błąd członków komisji”Czytaj też:„Niedyskrecje”: Jak Tusk z Sikorskim oszukali Dudę. Kto przygotował Kaczyńskiego do zeznań?