Minister Kotula o związkach partnerskich: Jako Lewica zrobiliśmy krok do tyłu Katarzyna Kotula Źródło: PAP / Łukasz Gągulski W piątek 19 października na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt ustawy o związkach partnerskich. Tego samego dnia minister Katarzyna Kotula omawiała nowe przepisy w programie „Kropka nad i” w TVN24. Jako minister do spraw równości w rządzie Donalda Tuska, Katarzyna Kotula odpowiadała na pytania dotyczące projektu ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich. Przyznała, że propozycje zmian w prawie nie pokrywają się w pełni z tym, czego chciałaby jej partia.Związki partnerskie. Lewica poszła na kompromis – My, jako Lewica, zrobiliśmy krok do tyłu. Bo zawsze walczyliśmy o równość małżeńską i nigdy tego nie ukrywaliśmy. Ale wiemy, że nie ma większości dla równości małżeńskiej, dlatego zdecydowaliśmy się na projekt o związkach partnerskich – wyjaśniała. – Staraliśmy się ugrać jak najwięcej w tym pakiecie minimum, żeby wykorzystać go do maksimum – przekonywała. – Ten projekt, który otrzymało od nas PSL, był także taką informacją, gdzie możemy się cofnąć. Widzieliśmy – także po debacie, która toczyła się w mediach – że absolutnie nie będzie większości dla przysposobienia. Dlatego przysposobienia w tym projekcie nie ma. Ale szukaliśmy w związku z tym innego rozwiązania i zdecydowaliśmy się na to, żeby w tym projekcie znalazły się zapisy o tak zwanej małej pieczy – mówiła dalej.Kotula: Kosiniak-Kamysz był zaskoczony Minister Kotula podkreślała, że w jej ocenie Polskie Stronnictwo Ludowe w kampanii wyborczej jasno deklarowało, że popiera związki partnerskie. Dodawała, że przez ostatni rok można było z nią rozmawiać na temat kształtu ustawy. – Ja do maksimum wykorzystałam ten czas, oferując swój czas, miejsce, możliwości na spotkania. Takie spotkania się odbyły, ale nie mogliśmy czekać wiecznie – zwracała uwagę. – Bazowaliśmy na rozwiązaniach innych państw, które zostały wprowadzone. Bo tak naprawdę Bułgaria, Słowacja, Rumunia, Polska i Litwa to są jedyne państwa, które nie mają żadnego uregulowania. Taką ustawę o rejestrowanych związkach rodzinnych mają nawet Węgry i Orban jej nigdy nie zlikwidował. To było zaskoczenie dla wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, ale to też pokazuje, że w tych konserwatywnych państwach to może funkcjonować – przekonywała Kotula. Czytaj też:Śmiszek zwrócił się do widzów. W pewnym momencie wyciągnął zdjęcie BiedroniaCzytaj też:Przełom ws. ustawy o związkach partnerskich. „Historyczna chwila”