11 July, 2025

Ukryty tunel, groźby i tajne służby. Tak szukano złotego pociągu

Ukryty tunel, groźby i tajne służby. Tak szukano złotego pociągu

Ukryty tunel, groźby i tajne służby. Tak szukano złotego pociągu

Podziemny tunel Źródło: Fotolia / TTstudio Złoty pociąg w końcu został zlokalizowany? Jak się okazuje, historia poszukiwań legendarnego składu nie jest niczym nowym.

Złoty pociąg to jedna z tych legend, która od lat wzbudza ogromne emocje. Wypełniony po brzegi kosztownościami pancerny skład miał w 1945 roku wyruszyć z Wrocławia. Ostatecznie miał dotrzeć do Wałbrzycha, jednak nigdy tam nie trafił.

Od tego momentu poszukiwacze skarbów regularnie próbują odkryć, co stało się z rzekomym pociągiem. Jedna z teorii mówi, że złoty pociąg mógł zostać ukryty w kompleksie Riese. Według innej skład znajduje się pod Piechowicami w okolicach góry Sobiesz.

W ostatnich dniach pojawiła się grupa badaczy, która twierdzi, że wpadła na trop legendarnego składu. W związku z tym zwrócili się do urzędu miasta Wałbrzych oraz Nadleśnictwa Świdnica z prośbą o wydanie zgody na rozpoczęcie prac badawczych. Z ich ustaleń wynika, że tunel biegnie w stronę Zamku Książ i właśnie w jego wnętrzu mają znajdować się wagony towarowe.

Złoty pociąg. To on jako pierwszy wpadł na jego trop

Na chwilę obecną nie wiadomo, czy badacze otrzymają zgodę na prowadzenie swoich prac. Historia poszukiwań złotego pociągu nie jest jednak niczym nowym. Jako pierwszy sprawą zainteresował się Tadeusz Słowikowski.

W 1946 roku ten emerytowany górnik przekonywał, że jeden z Niemców, którzy pracowali na kolei po II wojnie światowej miał rzekomo natrafić na ślad wejścia do zablokowanego tunelu.

Tadeusz Słowikowski zapewniał, że jest w posiadaniu fotografii, na których widać dom maskujący wejście do rzekomego tunelu oraz mapę z 1928 roku, którą miał otrzymać od jednego z niemieckich zawiadowców. Zaznaczona jest na niej nieistniejąca obecnie linia kolejowa z Wrocławia do Wałbrzycha, a także bocznica, która prowadzi do tunelu.

– O tunelu powiedział mi uratowany przeze mnie Niemiec o nazwisku Schulz. Uchroniłem go przed atakiem ze strony dwóch ludzi, a on w ramach wdzięczności opowiedział mi historię pociągu – podkreślał mężczyzna na łamach „Daily Mail” w 2015 roku.

SB na tropie złotego pociągu

W latach 70. złoty pociąg rozpalił wyobraźnię służb bezpieczeństwa PRL. Stanisław Sikorek, który został wyznaczony do nadzorowania poszukiwań legendarnego składu twierdził, że odebrał mapę od Tadeusza Słowikowskiego. Major zmarł po przejściu na emeryturę i nigdy nie wyszło na jaw, co stało się z tą rzekomą mapą.

Tadeusz Słowikowski nie ustawał w wysiłkach i w 1977 roku wraz z Piotrem Kruszyńskim otrzymał pozwolenie na rozpoczęcie prac poszukiwawczych w okolicach stacji kolejowej Wałbrzych Szczawienko. W kolejnych latach rzekomy odkrywca wielokrotnie zmieniał wersję wydarzeń – podawał coraz to nowe potencjalne lokalizacje złotego pociągu.

Szukał złotego pociągu. Otrzymywał groźby?

Członek Dolnośląskiej Grupy Badawczej zapewniał, że w 2003 roku przedstawił polskim władzom rezultaty swoich wieloletnich prac. Dodawał, że od momentu, gdy przekazał swoje ustalenia, znalazł się w centrum zaskakujących wydarzeń.

Tadeusz Słowikowski twierdził, że ktoś założył mu podsłuch w telefonie. Sugerował, że padł ofiarą licznych gróźb i zastraszania. – Gdy tylko zaczęliśmy prace, trzech uzbrojonych ludzi w cywilnych ubraniach nakazało nam przestać poszukiwania. Nie wiedzieliśmy, kim są, jednak mam pewne podejrzenia – komentował przed laty w rozmowie z „Daily Mail”.

– Niedługo po tym mój pies został otruty, drzwi wejściowe do domu zostały zniszczone. To klasyczna taktyka tajnych służb, kiedy chcą wystraszyć ludzi – dodawał.

Ostatecznie, mimo wieloletnich wysiłków, Tadeusz Słowikowski nigdy nie odnalazł choćby fragmentów złotego pociągu.

Podobne artykuły