Jak szukano złotego pociągu. „Czy to było szaleństwo? Myślę, że tak”

Podziemny tunel Źródło: Fotolia / TTstudio Temat ukrytych pociągów i skarbów na Dolnym Śląsku po raz kolejny rozbudza wyobraźnię. Autorzy podcastu „History Hiking” nagrali na ten temat odcinek, w którym wspominają pierwszą dolnośląską „gorączkę złota”. Mateusz Kudła i Maciej Regewiczw nagraniu z 17 sierpnia wrócili do sprawy „złotego pociągu”. Emocje związane ze skarbami i ich poszukiwaniami odżyły w związku z pojawieniem się w regionie nowej grupy poszukiwaczy. – Temat wraca, a wszystko za sprawą do tej pory nieznanej grupy eksploratorów, która twierdzi, że zlokalizowała ów, może nie złoty pociąg, ale wagon, a nawet kilka wagonów, które mogą być wagonami pochodzącymi z czasów II wojny światowej – mówił Maciej Regewicz. – Podoba mi się to, że ci poszukiwacze napisali wprost, że nie jest to złoty pociąg – ten, którego cały świat szukał 10 lat temu. Oni nie szukają pociągu wypełnionego złotem, depozytami, archiwami, tylko mają konkretną lokalizację konkretnych wagonów, które zamierzają wykopać. No i temat wraca – dodawał. – Ale sceptykom nie podoba się metodologia badań, bo podobno prowadzone są przy użyciu różdżki. Takiej wiecie, jak do szukania wody. A to jest przez naukowców raczej niepoważnie traktowane – zaznaczał Mateusz Kudła. Autorzy podcastu przypomnieli, jak wielkie emocje wywołały poszukiwania złotego pociągu w 2015 roku i kolejnych latach. – Czy to było szaleństwo? Myślę, że tak. Pamiętam, jak Wałbrzych był nieprzejezdny. Pamiętam reklamę myjni samochodowej na wjeździe do Wałbrzycha: “Przyjedź do naszej myjni. Twoje auto wyjedzie złote”. W cukierni widziałem złote ciastka, złote pączki, złote wisiorki, sztabki złota, magnesy ze sztabkami złota. Także wszyscy tego złota szukali – mówili. Zwrócili jednocześnie uwagę na kilka negatywnych skutków całego zamieszania. – Przez to, że złotego pociągu nie odnaleziono, ludzie zaczęli bagatelizować wszelkie inne poszukiwania na terenie województwa dolnośląskiego. To wynik mojej obserwacji – stwierdzał Regewicz. – Najgorsza rzecz, jaką można usłyszeć, a najczęściej się ją słyszy: „A, drugi pociąg przyjechał”. Z drugiej strony ten złoty pociąg przyjechał do Wałbrzycha i widzę jak ten region się zmienia – zaznaczano. – Turystycznie Dolny Śląsk nabrał takiego tlenu dzięki informacji o złotym pociągu. Ludzie zaczęli interesować się legendami. Są oczywiście głosy, że zaszkodziło to historii obiektywnej, że nie było to dobre. Natomiast z perspektywy turystycznej, małych przedsiębiorców, hoteli – coś wspaniałego – podkreślał Regewicz. – Ruch turystyczny w 2015 roku był ogromny. Ale przede wszystkim ludzie w lokalnych, małych księgarniach kupowali książki o historii województwa dolnośląskiego. Niekoniecznie związane ze skarbami, legendami, depozytami, tylko generalnie chcieli poznać wojenną przeszłość regionu. Więc moim zdaniem złoty pociąg zrobił kawał dobrej roboty i sprawił, że ludzie zyskali coś cenniejszego niż złoto – bo wiedzę o II wojnie światowej na Dolnym Śląsku – dodawał.Złoty pociąg. Temat wraca
Wraca temat złotego pociągu. Wspomnienie „gorączki złota”
Złoty pociąg. Turystyczny tlen dla Dolnego Śląska