Analizował akta śledztwa ws. zaginięcia Iwony Wieczorek. „Tę tajemnicę zabrała ze sobą do grobu”

Iwona Wieczorek Źródło: Facebook / archiwum rodzinne Insp. Marek Dyjasz zwrócił uwagę, że Iwona Wieczorek planowała powiedzieć coś ważnego babci, zanim zaginęła. – Gdyby to była błaha informacja, to ona powiedziałaby o tym od razu – zauważył ekspert. Insp. Marek Dyjasz, były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej i były naczelnik Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej analizował akta śledztwa ws. zaginięcia Iwony Wieczorek. Ekspert ocenił w rozmowie z Onetem, że błędy popełnione na samym początku dochodzenia sprawiły, że do tej pory nie wiadomo, co stało się z 19-latką. Policjanci z Sopotu przyjęli wersję, że Wieczorek wróci. – Pierwsze 48 godzin albo nawet trzy dni, są kluczowe. Później jest już trochę za późno na zebranie materiału dowodowego, nad którym można pracować, bo niektóre ślady bezpowrotnie zostały zaprzepaszczone. Sprawca to wykorzystał i wykorzystuje do tej pory – powiedział insp. Dyjasz. Jego zdaniem „sprawca zbrodni w 99 proc. przypadków zawsze znajduje się na pierwszych 200 stronach akt”. Według byłego naczelnika wydziału zabójstw 19-latka „musiała znać swojego oprawcę i była to osoba z jej najbliższego lub bardzo bliskiego otoczenia”. – Mogła szantażować osobę, wobec której miała jakieś materiały, albo wiedziała o czymś, co było niewygodne dla tej osoby i czuła się w tym względzie pewna. Czuła, że ona nad tą sytuacją panuje – stwierdził insp. Dyjasz. Ekspert dodał, że zabójstwo nie było zaplanowane i mogło do niego dojść w wyniku kłótni, czy szarpaniny. Były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej zwrócił uwagę na 20 tys. zł znalezione w pokoju Wieczorek po jej zaginięciu. Matka zeznała, że te pieniądze należały do niej, ale ekspert nie wierzy w tę wersję. – Młoda dziewczyna, która miała rozbuchane życie towarzyskie, nie miała żadnego źródła dochodu, nie pracowała, a miała ukryte 20 tysięcy złotych? Uważam, że mogła kogoś szantażować, kto płacił jej za milczenie – mówił insp. Dyjasz. Ekspert uważa, że 19-latka miała więcej zaufania do babci, niż do matki. Insp. Dyjasz wspomniał o planowanej rozmowie z babcią. Były naczelnik Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej wyjaśniał, że gdyby to była błaha informacja, to powiedziałaby o niej od razu, a Wieczorek chciała się do tego przygotować. – Być może oczekiwała pomocy, albo porady. Niestety, tę tajemnicę zabrała ze sobą do grobu – zastanawiał się były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej. W kontekście Pawła P., który usłyszał zarzuty za zacieranie śladów przestępstwa insp. Dyjasz uznał, że „sam sobie narobił problemów, idąc do mieszkania i próbując wykasować w komputerze wiadomości, które sobie wysyłali”. Ekspert nie był jednak pewien, czy miały związek z późniejszymi zdarzeniami, czy kolega 19-latki obawiał się, że „mogłoby się odbić na jego roli procesowej w tym postępowaniu”. Były naczelnik wydziału zabójstw zaznaczył, że wykluczona została wersja o zamurowana ciała przez Pawła P., którego ojciec posiadał firmę budowlaną. Wykluczył też wersję o ognisku w Parku Regana. Logowania z telefonu Wieczorek i zeznania świadków mają świadczyć, że była niedaleko domu. Insp. Dyjasz postawił hipotezę, że 19-latka była w ciąży i „szantażowała swojego przyszłego oprawcę”. Ekspert zakończył, że odnalezienie zwłok 19-latki „pchnęłoby tę sprawę do przodu nawet o 70 proc”.Insp. Marek Dyjasz: Wieczorek musiała znać swojego oprawcę
19-latka planowała ważną rozmowę z babcią. Chciała się przygotować?
Ekspert o zaginięciu Iwony Wieczorek. „To pchnęłoby tę sprawę do przodu nawet o 70 proc”.