Rok od zaginięcia Beaty Klimek. Mąż zabiera głos

Zaginiona Beata Klimek Źródło: Facebook / Gdziekolwiek jesteś We wtorek 7 października mija rok od zniknięcia Beaty Klimek. Mąż zaginionej mieszkanki wsi Poradz udzielił wywiadu „Faktowi”, w którym wraca do tej tajemniczej sprawy. Po roku od zaginięcia Beaty Klimek, jej bliscy wciąż nie wiedzą, co stało się z 47-latką. Nie pomogły prowadzone na szeroką skalę poszukiwania, przesłuchania jej męża, ani wielokrotne przeszukania jego działki. Główny podejrzany zapewnia, że ma w tej sprawie czyste sumienie i w rozmowie z „Faktem” opowiada o swojej sytuacji. — Tak, policja przyjeżdża do mnie co jakiś czas. Byli nawet w zeszłym tygodniu i sprawdzali przydomowe szambo. Nie wiem, dlaczego akurat szambo, bo już wcześniej było sprawdzane. Przypuszczam, że podjęli takie działania po czyimś doniesieniu. Nie znaleźli nic i pojechali – opowiadał Jan K. – Nie mam absolutnie nic przeciwko temu, żeby szukali. Niech przyjeżdżają, niech sprawdzają. Ja wszystko policji udostępniam, bo nie mam nic do ukrycia – podkreślał mąż Beaty Klimek, który po upływie wielu miesięcy zmienił zdanie i postanowił nie podawać swojego nazwiska oraz nie pokazywać wizerunku. Jan K. usłyszał też pytanie o to, czy wierzy w odnalezienie małżonki. — Jeden z policjantów, którzy u mnie ostatnio byli, powiedział, że śledczy w Szczecinie wiedzą, że Beata nie żyje. Czy mają na to jakieś konkretne dowody? Tego nie wiem – odpowiadał. W poprzednich wywiadach razem ze swoją partnerką Agnieszką B. przekonywał, że Beata Klimek najprawdopodobniej uciekła do Niemiec. – Nie chcę do tego wracać i wskazywać od kogo ta wersja wyszła. Na ten moment mogę powiedzieć tylko tyle, że nie wiem, co się stało z Beatą. Nie wiem, czy żyje, czy uciekła i nie chcę się już nad tym zastanawiać. Chcę się od tego wszystkiego odciąć i spokojnie żyć – podkreślał. Raz jeszcze zapewnił, że nie ma nic wspólnego ze zniknięciem żony. Jan K. poruszył też temat wariografu. Początkowo miał namawiać do tego policję. Później pozwolił na wykrywacz kłamstw dziennikarzom „Kanału Kryminalnego”. Jak mówił, „wyszło z tego tylko zamieszanie”, a wyników nie otrzymał. – Dlatego stwierdziłem, że prokuratorskiemu badaniu poddam się dopiero wtedy, gdy sam uznam, że jest to konieczne – podsumował.
Zaginięcie Beaty Klimek. Jej mąż wraca do sprawy
Zniknięcie Beaty Klimek. Jan K. chce „spokojnie żyć”