21 May, 2025

Sebastian M. przerwał milczenie ws. wypadku na A1. Pierwszy raz publicznie zabrał głos

Sebastian M. przerwał milczenie ws. wypadku na A1. Pierwszy raz publicznie zabrał głos

Wypadek na A1 Źródło: Policja Sebastian M. przekonuje, że „nie spowodował” wypadku na autostradzie A1. Kierowca BMW przekonuje, że „tam mógł być każdy z nas”. – Nie ma dnia, abym nie myślał o ofiarach – zapewnił podejrzany ws. tragedii.

Na kanale Zbigniewa Stonogi pojawiła się rozmowa z Sebastianem M. – Od początku tego zdarzenia z 16 września 2023 r. zdecydowałem się nie zajmować oficjalnie w mediach swojego stanowiska z uwagi na szacunek, obawę i groźby, które miały miejsce związane z całą nagonką medialną i wszystkim co się wydarzyło tydzień po tragicznym wypadku – zaczął kierowca BMW.

Podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina przekonywał, że feralnej nocy „samochód osobowy marki Kia na pustej trzypasmowej autostradzie zajechał mu drogę”. Kontynuował, że wówczas w jego aucie wybuchły wszystkie poduszki powietrzne i „nie widział nic”. – Poczułem wyrwanie przedniego prawego koła. Później samochód zachował się praktycznie jak sanki, tocząc się, ślizgając się przodem – mówił Sebastian M.

Kierowca BMW podkreślił, że jego kolega, który siedział z tyłu nie miał zapiętych pasów i uderzył głową w przód samochodu. Kontynuował, że po zatrzymaniu się „zaczął pomagać i w międzyczasie włączył się system ostrzegania o kolizji, a następnie poinformował dyspozytora o zdarzeniu”. Sebastian M. zeznał, że kiedy wysiadł z auta zobaczył „płonące auto, przy którym były inne osoby, dlatego skoncentrował się na pomocy przyjacielowi”.

Wypadek na autostradzie A1. Sebastian M.: Nie ma dnia, abym nie myślał o ofiarach

Podejrzany o spowodowanie wypadku na A1 dodał, że potem na miejscu zdarzenia pojawiły się służby, a on sam „współpracował z policją”. Przekonywał, że został przebadany na obecność alkoholu. Badanie wykazało, że był trzeźwy. – Nie ma dnia, abym nie myślał o ofiarach, które wtedy nie wiedziałem, że miały miejsce, ale skutki tego wypadku są widoczne każdego dnia przede mną – zaznaczył.

Sebastian M. zapewniał, że był wożony przez funkcjonariuszy w celu oddania krwi na pogotowiu. – Wchodząc zostałem napadnięty najpierw przez sanitariusza, pomoc pielęgniarza, potem przez lekarza, że ja jestem tym mordercą z autostrady – relacjonował. Kierowca BMW opowiadał, że badania na obecność substancji psychoaktywnych także dało wynik negatywny. On sam miał zostać poinformowany przez prokurator, że jest „poszkodowanym w tym zajściu”. Sebastian M. powiedział, że po trzech dniach „zaczęła się fala hejtu nie wiadomo skąd i jak skierowana”.

Podejrzany o spowodowanie wypadku na A1 mówił, że jego rodzina padła ofiarą ataku. Jego zdaniem wszystko zaczęło się dzień później, po tym, jak prawdopodobnie ktoś ze straży pożarnej lub sanitariuszy opublikował zdjęcie tablic rejestracyjnych jego auta, a potem pracownik firmy leasingowej opublikował jego prywatne dane. Od tej pory zaczęły się groźby. Sebastian M. przekonywał, że jego wizyta w Niemczech była zaplanowana kilka miesięcy wcześniej.

Kierowca BMW wyjaśniał, że chciał wyjaśnić sprawę, ale nie z aresztu w Polsce

Kierowca BMW wyjaśniał, że po tym wyjechał do Dubaju, co także było zaplanowane. Sebastian M. tłumaczył, że chciał wyjaśnić sprawę, ale nie z aresztu w Polsce. W Dubaju zatrzymał go Interpol jak wchodził do ambasady Niemiec. Podejrzany o spowodowanie wypadku na A1 został zwolniony za kaucją po 57 dniach, pod koniec listopada 2023 r. Zabezpieczono jego paszport.

– To nienormalne, aby państwo, korzystając z aparatu rządowego, tak niszczyło uczciwego swojego obywatela. Byłem zdruzgotany i to tylko mnie utwierdziło, że nie mogę w sposób publiczny zająć miejsca, nie mam możliwości wyjaśnić, co tego dnia tak naprawdę miało miejsce – podkreślił Sebastian M. Relacjonował, że „Ministerstwo Sprawiedliwości oraz Prokuratura nie wysłała do Zjednoczonych Emiratów pół dokumentu mówiącego o jego winie”.

– Polska prokuratura wykorzystała wiarygodność Urzędu Państwa i wystosowała wobec mnie notę czerwoną pomimo tego, że prawo tego nie przewiduje – mówił kierowca BMW. Sebastian M. kontynuował, że „chcąc się oczyścić z zarzutów i mieć możliwość z postępowaniem w Polsce wybrał drogę zamknięcia ekstradycji w Emiratach Zjednoczonych”. Dodał, że chciał się bronić „przed niezawisłym, sprawiedliwym sądem w ZEA”.

Podejrzany o spowodowanie wypadku na A1 o zmianie zarzutów po zabiegach Radosława Sikorskiego

Podejrzany o spowodowanie wypadku na A1 opowiadał, że pod koniec listopada 2024 r. „Polska nadal nie przesłała żadnych dokumentów”. Sebastian M. zaznaczył, że w styczniu po zabiegach Radosława Sikorskiego zmieniono mu zarzuty na spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Sebastian M. przekonywał, że wbrew oględzinom poduszka powietrzna wybuchła i ma na to dowody. Zapewniał też nie jechał między 250-270 km/h tylko ok. 160-170.

Kierowca BMW zwrócił też uwagę, że według biegłego czarne skrzynki znajdujące się m.in. w pojazdach jego marki „są wadliwe i nie ma możliwości odczytania z nich prawidłowych parametrów”. Narzekał też, że nie odczytano też czarnej skrzynki z drugiego samochodu. – Ja nie spowodowałem tego wypadku. Tam mógł być każdy z nas – podsumował Sebastian M.

Podobne artykuły