30 April, 2025

Prokuratura wraca do sprawy wypadku Beaty Szydło. Śledczy badają działania funkcjonariuszy

Prokuratura wraca do sprawy wypadku Beaty Szydło. Śledczy badają działania funkcjonariuszy

Prokuratura wraca do sprawy wypadku Beaty Szydło. Śledczy badają działania funkcjonariuszy

Beata Szydło Źródło: X / PiS Po ponad siedmiu latach od głośnego wypadku w Oświęcimiu, w którym uczestniczyła była premier Beata Szydło, Prokuratura Regionalna w Białymstoku podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa mającego na celu zbadanie, czy w toku wcześniejszych postępowań nie doszło do nieprawidłowości ze strony organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.

Wypadek Beaty Szydło znów na celowniku prokuratury

Nowe działania śledczych obejmą m.in. analizę zachowania funkcjonariuszy publicznych i ewentualne naruszenia ich obowiązków podczas prowadzenia sprawy.

Chodzi o „wyjaśnienie wszystkich okoliczności sprawy, czym działano na szkodę interesu prywatnego oraz interesu publicznego w postaci zaufania obywateli do działania organów wymiaru sprawiedliwości i równego traktowania obywateli wobec prawa” – wskazano w komunikacie prokuratury.

Co wydarzyło się w Oświęcimiu?

Do zdarzenia doszło 10 lutego 2017 roku. Kolumna rządowa, w której poruszała się premier Szydło, wyprzedzała inne pojazdy na ulicy Powstańców Śląskich w Oświęcimiu. Jej samochód znajdował się w środku kolumny.

W momencie, gdy pierwszy pojazd BOR minął fiata seicento kierowanego przez Sebastiana Kościelnika, młody mężczyzna rozpoczął manewr skrętu w lewo, nie zauważając kolejnych aut – w tym limuzyny z premier. Doszło do kolizji, w wyniku której samochód Szydło uderzył w drzewo. Poszkodowana została nie tylko ówczesna szefowa rządu, ale również jeden z funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.

Długa droga sądowa

Już w 2018 roku krakowska prokuratura wystąpiła z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania wobec Kościelnika, zakładając roczny okres próby. W lipcu 2020 roku Sąd Rejonowy w Oświęcimiu uznał kierowcę fiata za winnego nieumyślnego spowodowania wypadku, lecz zastosował właśnie umorzenie warunkowe. W wyroku wskazano również, że przepisy złamał kierowca BOR, ale nie pociągnięto go do odpowiedzialności.

W lutym 2023 roku Sąd Okręgowy w Krakowie podtrzymał wyrok sądu I instancji wobec Kościelnika, uznając go za winnego. Ten wyrok wywołał w społeczeństwie duże poruszenie. Wielu komentatorów wskazywało na nierówne traktowanie uczestników zdarzenia i atmosferę presji instytucjonalnej, w jakiej znalazł się młody kierowca.

Powrót do sprawy i polityczne reperkusje

O możliwości wszczęcia nowego śledztwa mówiono już na początku 2024 roku. Jedną z pierwszych osób, które zareagowały, była posłanka Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska. Przypomniała, że jeszcze w lutym 2017 roku wraz z posłem Cezarym Tomczykiem złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie potencjalnych nieprawidłowości.

„Jest śledztwo ws. wypadku Szydło i tego, jak został potraktowany przez służby Sebastian Kościelnik. Zawiadomienie, które złożyliśmy z Cezarym Tomczykiem w lutym 2017, nadal w mocy. Każda sprawa, którą próbował zamieść pod dywan pan (Zbigniew – red.) Ziobro i prokuratura pod jego rządami, będzie rozliczona” – napisała Pomaska.

Co badają śledczy z Białegostoku?

Zakres nowego postępowania jest szeroki. Prokuratorzy mają sprawdzić, czy w czasie prowadzenia sprawy przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie nie doszło do przekroczenia uprawnień lub zaniedbania obowiązków służbowych przez osoby pełniące funkcje publiczne. Dotyczy to zarówno fazy przygotowawczej, jak i działań sądów I i II instancji.

Śledczy chcą również odpowiedzieć na pytanie, czy działania prokuratury i sądów nie naruszyły zasady równości wobec prawa oraz zaufania obywateli do instytucji państwa. Sam fakt wszczęcia tego śledztwa może wskazywać na istotne wątpliwości dotyczące rzetelności i bezstronności postępowań prowadzonych za czasów ministra Zbigniewa Ziobry.

Kościelnik nadal pod presją

Sebastian Kościelnik, który w chwili wypadku miał zaledwie 21 lat, przez lata zmagał się z ogromną presją medialną i instytucjonalną. W licznych wywiadach podkreślał, że czuł się kozłem ofiarnym i że od samego początku sprawa była prowadzona w sposób, który pomijał jego perspektywę. Po ogłoszeniu wyroku w 2020 roku mówił: „Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby zapobiec temu wypadkowi. Ale wtedy nikt nie chciał mnie słuchać”.

Nowe śledztwo może stanowić dla niego szansę na pełniejsze przedstawienie swojej wersji wydarzeń i ewentualną rehabilitację w oczach opinii publicznej.

Podobne artykuły