Twierdzi, że żyjemy w komputerowej symulacji. Fizyk przedstawił naukowe dowody
Życie w symulacji, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pexels Amerykański fizyk Melvin Vopson przedstawił naukowe dowody na to, że nasza rzeczywistość może być wirtualną symulacją. Potwierdzać ma to zaproponowana przez niego druga zasada infodynamiki.
Melvin Vopson to wykładowca amerykańskiego Uniwersytetu w Portsmouth. W ostatnich latach prowadził badania nad teorią symulowanego wszechświata. Zaproponowana przez niego druga zasada infodynamiki ma potwierdzać, że fizyczna rzeczywistość to wirtualny konstrukt.
USA. Fizyk przedstawia odważną koncepcję
W swoich działaniach fizyk skupił się na wykorzystaniu teorii informacji do opisu wszechświata jako zbioru informacji o fizycznej masie. Zasugerował, że to one są podstawowym budulcem rzeczywistości, w której żyjemy i którą się otaczamy. Co więcej, jako cząsteczki mają przechowywać informacje o sobie mniej więcej w taki sposób, z jakim kojarzymy ludzkie DNA.
Druga zasada infodynamiki opiera się na koncepcji entropii informacyjnej i zakłada, że „średnia ilość informacji przekazywana przez zdarzenie musi pozostać stała lub maleć w czasie aż do osiągnięcia wartości minimalnej w stanie równowagi”. Vopson twierdzi, że jest to „kosmologiczna konieczność” o uniwersalnym zastosowaniu i poważnych konsekwencjach naukowych.
Badania nad życiem w symulacji
Wśród nich wymienia między innymi możliwość potwierdzenia teorii o wszechświecie jako symulowanej rzeczywistości lub nawet „gigantycznym komputerze”. Podkreśla, że jeśli rzeczywiście żyjemy w sztucznym konstrukcie, to wymaga on optymalizacji danych. „Dokładnie to obserwujemy wokół nas, w tym w danych cyfrowych, systemach biologicznych, symetriach matematycznych i całym wszechświecie” – zauważa.
Naukowiec zaznacza jednak, że do potwierdzenia fundamentalnego znaczenia drugiej zasady infodynamiki niezbędne są dalsze badania. Jeśli wykażą, że jego ustalenia są równie kluczowe co założenia drugiej zasady termodynamiki, wówczas hipoteza symulowanego wszechświata może okazać się czymś znacznie poważniejszym niż tematem przewodnim kolejnego filmu.