Spór o bar mleczny i pieniądze z resortu. Pełczyńska-Nałęcz reaguje na „dziwny sojusz”

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz Źródło: X / MFiPR Jeden z pozornie niewinnych wpisów na Facebooku, opublikowany przez minister funduszy i polityki regionalnej Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, rozpętał polityczną awanturę. Post, który stał się zarzewiem kontrowersji, dotyczył wizyty w jednym z barów mlecznych dofinansowanych z Krajowego Planu Odbudowy. „Nasz pierwszy test jedzenia z Adrianą Porowską. Serdeczny Bar Mleczny zatrudniający osoby z niepełnosprawnościami, dofinansowany z KPO. Wpadajcie!” – napisała Pełczyńska-Nałęcz, podkreślając jednocześnie społeczną wartość odwiedzanego miejsca. Zdjęcie i relacja z wizyty były dostępne na jej osobistym profilu na Facebooku, który – jak się później okazało – był promowany za pieniądze z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Na wpis zareagowali politycy zarówno z Lewicy, jak i z Prawa i Sprawiedliwości, co skłoniło Pełczyńską-Nałęcz do mówienia o „dziwnym sojuszu”. Posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska zapytała wprost: „Dlaczego z pieniędzy MFIPR sponsoruje Pani reklamę na swoim fanpage’u, dotyczącą Pani wypadu z koleżanką z Polski 2050 do baru mlecznego? Jeśli to ma być reklama KPO, to czemu nie jest na fanpage’u ministerstwa, tylko Pani własnym?” – napisała na portalu X. Z kolei Janusz Cieszyński z PiS wyliczył, że kampania reklamowa wpisu kosztowała 1406 złotych. „Pani Pełczyńska-Nałęcz z pieniędzy ministerstwa wydała 1406 zł na reklamę swojego partyjnego fanpage’a na Facebooku. Michał Gramatyka, co myślisz?” – zapytał publicznie wiceministra cyfryzacji z Polski 2050. Pod presją krytyki Pełczyńska-Nałęcz nie czekała długo z reakcją. We wpisie zamieszczonym na platformie X stwierdziła: „Misją Ministra Funduszy jest nagłaśnianie efektów inwestycji europejskich w Polsce. I ja tę misję traktuję poważnie. Pokazuję projekty w całej Polsce. Szczególnie kładę nacisk na małe, często absolutnie niesamowite działania społeczne, o których normalnie nikt by nie usłyszał”. Dodała również, że nie ukrywa żadnych faktów związanych z promocją projektów KPO. Podkreśliła, że jej profile społecznościowe są użyczane do promowania inwestycji bezpłatnie, na podstawie odpowiednich umów, a posty są starannie redagowane, by nie pojawiały się w nich żadne symbole partyjne. „Przy okazji zapraszam wszystkich, by wraz ze mną nagłaśniali i promowali dobre projekty i wspaniałych ludzi, bez których te projekty nigdy nie mogłyby się zdarzyć” – dodała ministra. Warto zauważyć, że promowanie projektów finansowanych z KPO przez media społecznościowe nie jest niczym nowym. W przeszłości podobne działania podejmowali również ministrowie poprzedniego rządu. Problem, na który zwracają uwagę oponenci Pełczyńskiej-Nałęcz, polega jednak na tym, że promocja odbywa się za pomocą profilu, który jednocześnie pełni funkcję politycznej platformy partii Polska 2050. Jak podkreśliła w rozmowie z portalem „Wirtualna Polska” ekspertka ds. marketingu politycznego dr Anna Materska-Sosnowska, „łączenie funkcji ministra z prowadzeniem aktywnego kanału partyjnego w mediach społecznościowych zawsze niesie ryzyko przekroczenia granicy między działaniami informacyjnymi a kampanią polityczną”. W całą sprawę włączyła się również Barbara Nowacka, która zauważyła, że „dwie wiceministry z Polski 2050 tego nie zgłaszały”, sugerując, że sytuacja mogła być przemilczana wewnątrz obozu rządowego. To kolejny sygnał, że nawet wewnątrz koalicji mogą pojawiać się różnice w ocenie działań poszczególnych ministrów. Wpis Pełczyńskiej-Nałęcz wywołał kontrowersje. Starła się z politykami PiS-u i Lewicy
Żukowska i Cieszyński kontra ministra z Polski 2050
Odpowiedź ministry i argumenty o transparentności
Sygnał dla opinii publicznej czy reklama partii?
Nowacka o milczeniu własnych koleżanek z rządu