24 July, 2025

Usiłował przepłynąć jezioro, nie żyje. Harcmistrz: Nigdy nie robiliśmy takich zajęć

Usiłował przepłynąć jezioro, nie żyje. Harcmistrz: Nigdy nie robiliśmy takich zajęć

Usiłował przepłynąć jezioro, nie żyje. Harcmistrz: Nigdy nie robiliśmy takich zajęć

Nurkowie-strażacy, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / praszkiewicz Tragiczna śmierć harcerza na terenie powiatu wolsztyńskiego na Wielkopolsce. 15-latek utonął w jeziorze Ośno. – Musiał przepłynąć kilometr. To jest strasznie duży dystans – komentuje anonimowy druh w rozmowie z regionalną gazetą „GW”.

Harcerstwo – ruch społeczny, który skupiony jest wokół celów wychowawczych i społecznych – nie jest już tak popularne wśród młodych ludzi. Nie oznacza to jednak, że zainteresowanych trzeba szukać ze świecą – przykładowo Związek Harcerstwa Polskiego skupia ponad 140 tys. osób. W latach 30. XX wieku harcerzy było jednak ok. 200 000. Społeczność będąca polską wersją angielskiego ruchu skautowego ma ok. 115 lat.

W przeszłości harcerze przechodzili różne zadania, w tym takie, które uznawane są dziś za bardzo niebezpieczne, ale niegdyś były akceptowane. Wśród nich jest m.in. przepłynięcie jeziora wpław.

W nocy ze środy na czwartek, 15-letni uczestnik jednego z obozów postanowił zmierzyć się z żywiołem. Przegrał walkę – utonął w jeziorze Ośno.

Wielkopolska. Nie żyje harcerz, który próbował przepłynąć wpław jezioro Ośno. Zatrzymano ws. 2 osoby

Polska Agencja Prasowa podaje, że przystąpiono do pilnej akcji ratunkowej. Aspirant sztabowy Maciej Borowski z Komendy Powiatowej Policji w Wolsztynie poinformował, że 15-latek miał przepłynąć zbiornik wodny, a potem – na przeciwległym brzegu – rozpalić ognisko. To bardzo wymagająca próba. W jej trakcie młodzieniec nagle zniknął – znalazł się pod powierzchnią jeziora.

Warto zaznaczyć, że na miejscu znajdowali się opiekun oraz ochotnik – ratownik wodnego pogotowia. Wezwano jednak do pomocy więcej przedstawicieli służb. Wczesnym rankiem – dnia 24 lipca – ciało wydobyto z wody (dokonali tego strażacy-nurkowie). Tragedii przyjrzą się teraz odpowiedni dla lokalizacji śledczy – policja prowadziła będzie czynności pod nadzorem prokuratury.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu – prok. Łukasz Wawrzyniak – przekazał Wirtualnej Polsce, że w sprawie zatrzymano dwie osoby – opiekuna obozu i ratownika wodnego.

PAP skontaktował się z instruktorem ZHP – harcmistrzem Ryszardem Polaszewskim (Hufiec ZHP Gniezno). Zaznaczył, że próba, którą przechodził 15-latek, jest niezgodne z obecnymi normami organizacji młodzieżowej. – Ta sytuacja, która się dzisiaj zdarzyła, zupełnie wykracza poza normalne obozowe życie – zapewnia. Wskazał, że harcerze co najwyżej kąpią się lub uczą pływać.

Instruktor nie dowierza. “To przypomina harcerstwo sprzed 100 lat”

– Nigdy nie robiliśmy takich zajęć, żeby ktoś miał sam przepływać jezioro. To, co się wydarzyło [w nocy z 23 na 24 lipca – przyp. red.] przypomina harcerstwo sprzed 100 lat, nie dzisiejsze. Obecnie mamy zupełnie inne otoczenie prawne – podkreślił.

„Głos Wielkopolski” pisze – powołując się na wstępne ustalenia – że „chłopak nie miał podstawowego zabezpieczenia, a obok niego nie płynęła łódź asekurująca”. Miał do przepłynięcia ponoć 1000 m. To, wg wytycznych, dystans, który należy pokonać, by otrzymać „odznakę” (sprawność) „Pływak Doskonały”.

Anonimowy harcerz, który zgodził się na rozmowę z dziennikiem, zapewnia, że sam „w żadnym wypadku nie wysłałbym nikogo na takie zadanie bez asysty”. – Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałem, że musiał przepłynąć kilometr. To jest strasznie duży dystans, który przepływa się czasem w triathlonach [dyscyplina sportowa, która polega na przebiegnięciu, przejechaniu na rowerze i przepłynięciu określonych odległości – przyp. red.]. Kilometr do przepłynięcia w wodzie to jest tragedia. Zresztą dla mnie wysłanie jakiegokolwiek uczestnika gdziekolwiek bez opieki czy asysty jest niedopuszczalne – mówi.

Podobne artykuły