25 April, 2025

Hałas i drastyczne plakaty pod kliniką Abotak. Warszawiacy tracą cierpliwość

Hałas i drastyczne plakaty pod kliniką Abotak. Warszawiacy tracą cierpliwość

Abotak Źródło: Facebook / Aborcyjny Dream Team Od momentu otwarcia przychodni aborcyjnej „Abotak” przy ul. Wiejskiej 9 w Warszawie życie okolicznych mieszkańców zmieniło się nie do poznania. Codzienna rzeczywistość wspólnot mieszkaniowych została zdominowana przez hałaśliwe protesty środowisk pro-life, a samorząd jest bezradny wobec skarg mieszkańców.

Pani Ewa, mieszkanka bloku przy ulicy Wiejskiej 9, opowiedziała o dramatycznych skutkach działalności protestujących.

„Od otwarcia przychodni mieszkańcy bloku mierzą się z ciągłym zakłócaniem ciszy i spokoju przez protestujące osoby związane ze środowiskiem pro-life. Przychodzą trzy, cztery razy w tygodniu. Chociaż zdarza się, że są codziennie. Zaczynają od godziny 16 i kończą trzy godziny później. Krzyczą w megafony, mają maszyny do tworzenia hałasu.

Moje mieszkanie znajduje się po drugiej stronie, okna nie wychodzą na Wiejską, a mimo to wskaźniki pokazują na balkonie 100 decybeli. W domu przy zamkniętych oknach 70. Sąsiedzi, których okna wychodzą na ulicę, mają dużo głośniej”. Protestujący eksponują też drastyczne plakaty i obrazy.

Hałas i agresja pod przychodnią aborcyjną na Wiejskiej

„Obklejają naszą bramę banerami z krwawymi obrazkami. Pojawiają się również takie, które nawiązują do niemieckich obozów koncentracyjnych. Dla osoby dorosłej są to drastyczne obrazy, a w bloku mieszkają dzieci, które nie powinny oglądać takich rzeczy” – podkreśliła pani Ewa.

Sytuacja eskalowała do niebezpiecznych incydentów.

„Wczoraj wylali kwas masłowy na chodnik przed kliniką. Przy zdarzeniu pracowała straż pożarna. Co więcej, atakują fizycznie mieszkańców, którzy wypowiadają się w tej sprawie. Chcą w ten sposób wymusić na mieszkańcach kroki wobec kliniki. Chcą naszymi rękami zamknąć przychodnię” – alarmowała.

Mieszkańcy apelują do władz

Zmęczeni codziennym stresem i zagrożeniami mieszkańcy zdecydowali się na bardziej zorganizowane działania. W przededniu sesji Rady Warszawy zorganizowano konferencję prasową, podczas której mieszkańcy ulicy Wiejskiej i Frascati przedstawili swoje postulaty oraz petycję, którą wcześniej złożyli w urzędzie miasta.

Anna Bielecka, jedna z mieszkanek, wskazywała na powagę sytuacji: „Mieszkańcy od momentu otwarcia przychodni ‘Abotak’ są narażeni na bardzo częste zgromadzenia środowisk pro-life, które w sposób bardzo agresywny i głośny demonstrują swoje niezadowolenie z faktu, że w takim miejscu powstała przychodnia udzielająca pomocy kobietom”.

Bielecka zwróciła również uwagę na psychiczny wpływ drastycznych obrazów na najmłodszych. „Do tego dochodzą jeszcze bardzo agresywne obrazy – zdjęć, plakatów dzieci, płodów zakrwawionych, które powodują duży strach wśród dzieci mieszkających na naszym osiedlu” – tłumaczyła.

Mieszkańcy domagają się ograniczenia hałasu i form protestów. „Chcemy również, żeby policja reagowała na agresywne obrazy i zdjęcia, które zakazane są do wyświetlania w telewizji, w godzinach, kiedy mogłyby je obejrzeć dzieci” – apelowała Bielecka.

Pętla odpowiedzialności: ratusz i policja bezradni

Choć mieszkańcy wielokrotnie zgłaszali skargi na policję i do urzędu miasta, odpowiedzią były głównie deklaracje o ograniczonych możliwościach działania. „Niestety jesteśmy odprawiani z kwitkiem, każdy umywa ręce” – mówiła Anna Bielecka.

Elżbieta Zimny, kolejna mieszkanka z ulicy Wiejskiej, zauważyła, że Wiejska to jedyna droga do szkoły podstawowej przy Górnośląskiej 45. „Poza tym lokalizacja naszego budynku jest w ścisłej zabudowie, co powoduje, że hałas jest większy” – wskazała.

Radna Lewicy Agata Diduszko-Zyglewska podczas sesji apelowała: „Nie może być tak, że mieszkańcy tego miasta są terroryzowani przez jakąś fanatyczną grupę ludzi”.

Jej głos wsparła Marta Szczepańska z Miasto Jest Nasze: „Nie zgadzamy się, aby prawo do wyrażania własnej opinii oznaczało w Polsce prawo do krzywdzenia innych osób, zaburzania ich poczucia bezpieczeństwa w zaciszu własnego domu”.

Radna Martyna Jałoszyńska przypomniała: „Koszmar mieszkańców ulicy Wiejskiej trwa od dwóch miesięcy i przez ten czas miasto pokazuje, że nie radzi sobie z sytuacjami, w których przekraczany jest poziom hałasu”.

Głos sprzeciwu i stanowisko władz

Z kolei radny PiS Dariusz Figura przedstawił zupełnie inną perspektywę: „Trzeba się zająć przyczynami, a nie skutkami. Przyczyną jest powstanie w miejscu reprezentacyjnym placówki, która tak na dobrą sprawę jest działalnością nielegalną. Protesty są skutkiem tego. Rozumiem mieszkańców, ale trzeba rozwiązać przyczynę tego problemu”.

Policja, pytana o interwencje, stwierdziła, że zgromadzenia są legalne. „Prowadzone są czynności w sprawach o zakłócenie hałasu. Zgromadzenia są legalne” – powiedział młodszy aspirant Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej policji.

Rzeczniczka stołecznego ratusza Monika Beuth przypomniała, że urząd może działać wyłącznie w granicach prawa: „To okropna sytuacja, ale urząd musi działać w ramach prawa i nie może rozwiązać legalnego zgromadzenia bez podstaw, a hałas nie stanowi takiej podstawy w myśl przepisów”.

Beuth podkreśliła także: „Za bezpieczeństwo i porządek odpowiada policja i każdy mieszkaniec pokrzywdzony hałasem lub agresywnymi zachowaniami mogą złożyć zawiadomienie na policję i do prokuratury”.

Przychodnia „Abotak” i eskalacja konfliktu

Przychodnia „Abotak”, otwarta 8 marca z inicjatywy aktywistek z Aborcyjnego Dream Teamu, znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Sejmu. W „Abotak” kobiety mogą skorzystać z możliwości farmakologicznego przerwania ciąży do 12. tygodnia, zamawiając wcześniej tabletki m.in. od organizacji Women Help Women.

Od samego początku działalności przychodnia stała się celem protestów środowisk pro-life. Już podczas pierwszej manifestacji przed budynkiem rozlano czerwoną farbę, co tylko zapoczątkowało falę eskalujących napięć między aktywistami a mieszkańcami.

W świetle aktualnej sytuacji mieszkańcy nie zamierzają się poddawać. Liczą na zmianę regulacji dotyczących zgromadzeń oraz większe zaangażowanie władz w ochronę ich prawa do życia w spokoju i bezpieczeństwie.

Podobne artykuły