Nie żyje warszawski ksiądz i jego siostra. Tragiczny wypadek

Znicz Źródło: Shutterstock / Jochen Gottselig W wyniku obrażeń odniesionych w wypadku zmarł ks. Józef Hass z warszawskiego Mokotowa. Wraz z nim śmierć poniosła jego siostra. Duchownego żegnają parafianie i znajomi.

Ksiądz Józef Hass oraz jego siostra Irena zostali poszkodowani w wyniku tragicznego wypadku, do jakiego doszło w czwartek 26 czerwca.

Wypadek mokotowskiego księdza i jego siostry. Smutna wiadomość dla parafian

Duchowny trafił do szpitala w Kozienicach, gdzie po operacyjny był w stanie śpiączki farmakologicznej. Zmarł w sobotę, 28 czerwca. Jego siostra Irena nie przeżyła wypadku i zginęła na miejscu.

Ks. Józef Hass urodził w 1942 roku w Warszawie. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego w 1967 roku.

Po święceniach trafił do parafii w Karczewie, a później do Warszawy. Przez 27 lat był proboszczem parafii św. Michała Archanioła w warszawskiej dzielnicy Mokotów. W 2013 roku przestał pełnić posługę kapłańską w tej parafii. Nie opuścił jej jednak – po przejściu na emeryturę wciąż mieszkał na jej terenie. Ks. Hass był także dziekanem mokotowskim przez wiele lat.

Duchowny był szefem sekcji pielgrzymkowej przy komisji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa turystycznego. Podczas swojej długiej, ponad czterdziestoletniej, posługi w Warszawie opiekował się stołecznymi przewodnikami.

Ks. Józef Hass brał również udział w organizacji pielgrzymek papieża Jana Pawła II do Polski w okresie PRL.

– Pierwsza pielgrzymka była wyciszona, bo ludzie jeszcze byli zastraszeni. W kolejnej była już odwaga. Ludzie się nie bali – wspominał.

Ks. Józef Hass nie żyje. Żegnają go bliscy i parafianie

Data ostatniego pożegnania duchownego i jego siostry nie jest jeszcze znana.

Informacja o jego śmierci znalazła się w mediach społecznościowych parafii. Znajomi i wierni podzielili się wspomnieniami ze znajomości z księdzem.

„Filar Parafia św. Michała na Mokotowie w Warszawie – parafii mojego dzieciństwa, młodości i nawrócenia. Uwielbiany przez ministrantów. O każdym z nas mówił potem »mój uczeń«” – napisał jeden z nich.

facebook