Walczą ze skażonym mułem i piszą do Tuska. „Tu było bombardowanie. Roboty mam na parę lat”

Gdy Halina pierwszy raz otworzyła drzwi do mieszkania, szafka wypłynęła razem z butami, lodówka stała do góry nogami, narożnik woda rzuciła na środek pokoju. – Woda waliła drzwiami i oknami. Pierwszy raz coś takiego widziałam – opowiada. – Teraz i tak jest luksus. Błoto, którego było po kolana, sama wywaliłam. Pracuję całe dnie, nocami przy świeczkach. Idzie zima, mamy jeszcze kupę roboty, jest bardzo, bardzo ciężko. Tak ciężko, że brakuje słów na to wszystko. Ani grosza jeszcze nie dostaliśmy, tyle co z darów, które ludzie przywożą – mówi. – Człowiek chciałby mieć koniec spokojniejszy, ale się nie da – wzdycha. 
„Teraz jest luksus”