Tragiczny stan wodociągów w tej miejscowości. Zamiast wody żółta ciecz

Żwirownia, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pexels / Pixabay Projekt utworzenia nowej żwirowni w Kaniowie spotkał się z protestem mieszkańców. Problemy z wodą pitną i oburzenie gminy mogą nie wystarczyć, aby powstrzymać inwestycję. Inwestor tłumaczy, że nie jest jedynym właścicielem żwirowni, gdyż częściowo należy ona do właściciela kopalni. Ten z kolei twierdzi, że stworzenie zbiornika rezerwowego rozwiąże problem z wodą w regionie, co wciąż nie przekonuje mieszkańców. Mieszkańcy Kaniowa twierdzą, że inwestycja pochłonie aż 74 hektarów gruntów rolnych w sołectwie, tworząc z gminy niemalże okręg przemysłowy. Lokalne władze podają, że 20 z 74 hektarów stanowi teren ochrony ujęcia wody dla gminy. Mieszkańcy protestują, składając liczne wnioski o zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Czas na pisemny sprzeciw kończy się 30 kwietnia. Poza zagarnięciem olbrzymiego terenu pod realizację inwestycji pojawiają się dodatkowe problemy przemawiające za racją wstrzymania inwestycji. Mowa o ingerencji w stan wody pitnej. Mieszkańcy donoszą, że w ich kranach płynie nierzadko żółtobrązowa ciecz, a winą za taki stan rzeczy obwiniają żwirownię, która spowodowała, że w regionie zaczęto korzystać jedynie ujęć wody powierzchniowej, a nie podziemnej, co miało miejsce jeszcze trzy dekady temu. Wójt Kaniowa popiera obawy mieszkańców. Twierdzi, że w takich warunkach wręcz nie da się żyć. Przytacza, że hałas, wszechobecny pył oraz fedrunek nawet w godzinach wieczornych sprawia, że sytuacja w gminie staje się coraz bardziej napięta. Przedstawiciel Kaniowa zaznacza, że nawet jeśli gmina negatywnie zaopiniuje inwestycję, decyzja o zmianie planów zagospodarowania przestrzennego zależeć będzie od wojewody śląskiego. Niestety, na ten stan rzeczy mieszkańcy Kaniowa nie mają wpływu. Inwestorzy nie zamierzają wycofać się z rozwijania działalności na terenie Kaniowa. Leszek Kosmaty prowadzący BUDTOR twierdzi, że rozwiązaniem problemów mieszkańców z wodą pitną jest stworzenie zbiornika rezerwowego, w którym woda będzie poddawana regularnym kontrolom – czytamy w „Fakcie”. Zapewnienie to nie przekonuje jednak mieszkańców, którzy domagają się przeprowadzenia niezależnych badań przez geologów i hydrologów.Mieszkańcy oburzeni kolejnymi inwestycjami
Wójt gminy staje po stronie mieszkańców
Inwestorzy podają alternatywy