Ruszyły ekshumacje w Puźnikach. Tak wyglądają prace

Polsko-ukraiński zespół w Puźnikach Źródło: PAP / Vladyslav Musiienko W czwartek 24 kwietnia we wsi Puźniki w obwodzie tarnopolskim rozpoczęły się ekshumacje polskich ofiar UPA. Na miejsce pojechał reporter „Gazety Wyborczej”, by zdać osobistą relację z prac. Na samym wstępie Michał Olszewski z „GW” przytoczył wypowiedź Macieja Dancewicza, wiceprezesa fundacji Wolność i Demokracja. – Tyle razy czytałem o przełomach w sprawie ekshumacji, że te słowa zdążyły się zdewaluować. Tym razem wygląda na to, że przełom rzeczywiście się dokonał. Ruszamy z pracami – podkreślał aktywista. Prace rozpoczęły się planowo, choć dojazd na miejsce opisywany jest jako „bardzo trudny”, a po większych deszczach wręcz „niemożliwy”. Obecnie Puźniki są niezamieszkałe, prowadzą do nich rozjeżdżone, błotniste trasy. Dostarczenie kilku ton sprzętu było możliwe dzięki upałom, które wysuszyły miejscowe drogi. Na miejscu działają zarówno polscy, jak i ukraińscy badacze. Kieruje nimi prof. Andrzej Ossowski z Katedry Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Szacuje się, że pozostaną w Puźnikach przez kilka tygodni. Oprócz wydobycia szczątków pomordowanych ludzi,spróbują też ustalić tożsamość ofiar. Prof. Ossowski o swoim zespole mówi, używając słowa „pełnoprofilowy”. W skład jego grupy wchodzą nie tylko archeolodzy, ale także biolodzy i antropolodzy sądowi. Teren prac został objęty całodobową ochroną policji. Jak podkreślano, ma to służyć przeciwdziałaniu ewentualnym prowokacjom. O bardzo poważnym podejściu organizatorów do działań ekshumacyjnych świadczy też swoista medialna cisza. Z dziennikarzami rozmawiać mogą tylko dwie wyznaczone osoby. Przedstawiciele mediów nie mogą zbliżać się do miejsca prawdopodobnej lokalizacji zbiorowej mogiły. Od komentarzy co do zasady powstrzymują się ministerstwa z obu krajów, organizatorzy, a także wspomniana Fundacja WiD. Obawa przed prowokacjami nie jest nieuzasadniona, co pokazało wydarzenie z 23 kwietnia. W polskim, przygranicznym Monasterze w powiecie lubaczowskim nieznani sprawcy podmienili tablicę na grobie żołnierzy UPA. „Zbiorowa mogiła Ukraińców, członków UPA odpowiedzialnych za terror i ludobójstwo na bezbronnej ludności polskiej, ukraińskiej i żydowskiej. Panie Boże, miej miłosierdzie dla nich i nie poczytaj im strasznych czynów, jakich się dopuścili na swoich braciach. Przebaczenie nie oznacza zapomnienia, ale uzdrowienie bólu„ – głosił nowy napis. W reakcji na to zdarzenie ministrowie kultury Polski i Ukrainy wydali wspólne oświadczenie, w którym potępili akt wandalizmy. „Mamy do czynienia ze świadomą prowokacją, która służy m.in. interesom państwa-agresora – Rosji – i ma na celu zakłócenie konstruktywnego dialogu, który w ostatnich miesiącach rozwija się pomiędzy naszymi krajami” – zwracano uwagę w komunikacie. Cytowany wcześniej Maciej Dancewicz jest mimo wszystko dobrej myśli. – Pracowaliśmy nad tą ekshumacją od 2022 roku i dochowaliśmy wszystkich procedur przewidzianych ukraińskim prawem. Mam nadzieję, że pokażemy Ukrainie, jaki jest nasz cel. Na upamiętnienie czekają nie tylko ofiary rzezi wołyńskiej, ale również żołnierze z 1939 roku. Chcemy godnie pochować swoich bliskich i swoich rodaków – mówił „GW”. – Zajmuję się relacjami polsko–ukraińskimi od 2007 roku i od tego czasu widziałem sinusoidę, raz było lepiej, raz gorzej. Mogę powiedzieć, że teraz stosunki są wyraźnie lepsze – podsumował.Ekshumacje w Puźnikach. Rozpoczęcie prac
Ekshumacje w Puźnikach i obawa przed prowokacją
Dancewicz o stosunkach polsko-ukraińskich: Wyraźnie lepsze