Pacjenci wpłacali tysiące, szef kliniki nagrany. Minister grzmi, sprawę przekazano do CBA

Prof. dr hab. n. med. Marek Durlik podczas zabiegu resekcji głowy trzustki w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie Źródło: PAP / Leszek Szymański Chorzy na raka byli przymuszani do wpłacania darowizn, aby zostać zoperowanym robotem. W innym wypadku byli operowani klasycznie, co dawało gorsze efekty terapii. – Nie miałem poczucia, że robię coś złego – skomentował prof. Marek Durlik. Chorzy na raka trzustki pacjenci, aby otrzymać nowoczesne leczenie i być zoperowanym robotem da Vinci w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA, mieli być przymuszani przez szefa Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii oraz przewodniczącego rady naukowej instytutu prof. Marka Durlika do wpłaty po kilkadziesiąt tys. zł w ramach darowizn na działającą przy szpitalu fundację – wynika ze śledztwa Wirtualnej Polski i Rynku Zdrowia. Ci, którzy nie zdecydowali się na taką opcję, mieli być najczęściej operowani w klasyczny sposób, dający gorsze efekty terapii. Do skandalicznych praktyk miało dochodzić od 2022 do 2024 r. Zgodnie z przepisami NFZ finansuje operacje na trzustce klasyczną metodą. Z kolei zabieg przy wykorzystaniu robota jest droższy, a różnice pokrywa szpital. Domaganie się pieniędzy od pacjentów jest niedopuszczalne. „Natychmiast po uzyskaniu informacji o ewentualnych nieprawidłowościach w ramach działalności fundacji wspierającej PIM MSWiA już w czwartek (3 kwietnia) materiał dźwiękowy nagrany w 2023 r. i udostępniony mi przez dziennikarzy został przekazany do CBA. Państwowy Instytut Medyczny MSWiA zapewnia, że nigdy nie żąda od nikogo jakichkolwiek opłat za leczenie. Decyzją Tomasza Siemoniaka do szpitala zostanie skierowana kontrola” – napisał rzecznik Jacek Dobrzyński. – To niedopuszczalne. Nie może być tak, że pacjent korzystający z usług publicznego szpitala, operowany na publicznym sprzęcie przez lekarza opłacanego ze środków publicznych, musi dopłacać do operacji – oceniła minister zdrowia Izabela Leszczyna. Wiceszef MSWiA Wiesław Szczepański dodał, że „sprawa jest skandaliczna” i etycznie nie do obrony. Wicedyrektor ds. medycznych Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA Konstanty Szułdrzyński skomentował, że zachowanie prof. Durlika jest „bulwersujące i nieakceptowalne”. Zapowiedział też wyciągniecie konsekwencji służbowych. Szułdrzyński zapewnił, że dyrekcja o tym nic nie wiedziała. Władze PIM MSWiA treści w nagraniu z udziałem szefa Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii oceniły jako „głęboko oburzające”. Wyraziły też „pełną dezaprobatę”. – Mogliśmy albo prosić pacjentów o wpłaty, albo przestać operować; nie było pieniędzy na narzędzia do operacji. O wszystkim wiedział poprzedni dyrektor, wiedział też obecny dyrektor. Wszyscy wiedzieli – tłumaczył się prof. Durlik. Zapewniał, że sam z fundacji nie wziął ani grosza – żadnych nagród, zleceń, nikt nie finansował jego wyjazdów zagranicznych. Wpłaty od pacjentów miały być pobierane po to, aby nie zadłużać szpitala. – Nie miałem poczucia, że robię coś złego – przekonywał.Skandal w szpitalu MSWiA. Rzecznik MSWiA zapowiedział skierowanie kontroli
Chorzy na raka byli przymuszani do darowizn, aby zostać zoperowanym robotem. „Nieakceptowalne”