Tusk stawia wszystko na jedną kartę. „Jeśli się uda, to reszta opozycji będzie miała wielki problem“
Choć sondaże nie pokazują dzisiaj znaczącego odbicia Koalicji Obywatelskiej, pod wieloma względami marsz 4 czerwca był strategicznym sukcesem Donalda Tuska.
Po pierwsze, dopisała frekwencja. Bez względu na to, jak bardzo propagandyści jednej albo drugiej strony manipulowali liczbami. Po drugie, udała się mobilizacja elektoratu spoza Warszawy, który często z własnej inicjatywy przyjechał do stolicy. Po trzecie, PiS nie miało żadnej sensownej kontry na ten dzień, przez co KO zagospodarowała początek czerwca medialnie i narracyjnie. Po czwarte, pomimo udziału w marszu innych partii opozycyjnych, ich obecność była marginalna. Od strony realpolitik, Tusk umocnił się na pozycji niekwestionowanego lidera całego obozu. I wreszcie, po piąte, dobrze wykorzystał moment politycznego wrzenia, zogniskowanego wokół „Lex Tusk“.
I teraz pytanie za milion dolarów, albo milion wyborców. Czy ten sukces można powtórzyć? Ba. Czy można go przebić?
Właśnie z taką, godną kasyna zagrywką, w środę 19 lipca wystąpił Donald Tusk.