Turyści z Rodos wylądowali w Polsce. Opowiedzieli o ucieczce przed pożarem
Od kilkunastu dni Grecję nawiedzają falami ekstremalne upały, które przyczyniają się do wybuchów i utrzymywania się ogromnych pożarów w tym kraju. Prawie od tygodnia płonie grecka wyspa Rodos, na której wciąż jest wielu polskich turystów. W niedzielę grecka policja oceniła, że to największa ewakuacja w historii Grecji, mówiąc o 30 tys. ewakuowanych osób.
Pożary na Rodos. Część ewakuowanych Polaków jest już w kraju. „Było tragicznie”
Prezes Polskiej Organizacji Turystyki Paweł Niewiadomski poinformował w rozmowie z RMF FM, że w poniedziałek do Polski wróciło pięć samolotów z turystami z Rodos, czyli około 800 osób, i były to powroty zaplanowane. Z kolei ewakuacją w bezpieczne obszary wyspy objęte zostało 1200 polskich turystów. – Przed południem jeszcze ok. 130 osób przebywało w tymczasowych miejscach zakwaterowania – w szkołach czy salach konferencyjnych. Te osoby będą przekwaterowane dzisiaj lub najpóźniej jutro do innych hoteli na północy – poinformował prezes POT.
W nocy z poniedziałku na wtorek na warszawskim lotnisku Chopina wylądował jeden z samolotów, którym do Polski wrócili turyści z Rodos. Wśród nich byli tacy, którzy byli zmuszeni do ucieczki przed pożarami.
– Było tragicznie. Ludzie uciekali i szli po kilkanaście kilometrów na piechotę w pełnym słońcu, bez wody, całymi rodzinami, z dziećmi. Kiedy dotarli do hotelu, w którym przebywałem, to otrzymali pomoc. Potem zapaliła się kolejna wyspa Korfu i trzeba było uciekać – mówił pan Tomasz, którego hotel znajdował się 10 kilometrów od miejsca wybuchu pożaru.
Mężczyzna cytowany przez portal TVN24.pl podkreślał, że „nikt ich nie informował, co się dzieje, co mają robić i gdzie szukać pomocy”. – Jednak lokalni mieszkańcy bardzo pomagali. Były kremy na słońce, dla dzieci pieluchy, mleko. Podobnie było na lotnisku, gdzie nadal jest masa ludzi i mam nadzieję, że wrócą bezpiecznie do kraju – dodał.
Polscy turyści wracają z Rodos. Opowiadają, jak wyglądała ucieczka przed pożarami
Jak we wtorek rano podało rmf24.pl, od poniedziałku od godz. 16 na lotnisku koczuje grupa Polaków, która według rozmówców portalu liczy około 200 osób. „Jak zaznaczają, nikt nic nie wie. Próba kontaktu z polską ambasadą kończy się niczym” – cytują turystów dziennikarze.
W relacjach turystów, którzy musieli uciekać przed pożarami, powtarzają się słowa o kilku-kilkunastu kilometrowych marszach po plaży. Jak opowiadał jeden z Polaków, niektórzy porzucali swoje walizki, żeby było im łatwiej iść.
– Dzięki Bogu jesteśmy już w domu. Biuro podróży, które nas tam wysłało nie odbierało telefonu, a kiedy w końcu udało nam się tam dodzwonić, to powiedzieli, że jesteśmy teraz pod opieką rządu greckiego – powiedział pan Michał, który wakacje na Rodos spędzał z rodziną i znajomymi. – W sobotę trafiliśmy do takiego centrum pomocy zorganizowanego w hali sportowej – opowiadał. – Mieszkańcy sami przywozili jedzenie, materace, zabawki dla dzieci – dodawał.
Turysta przekazał, że na wyspie wieje silny i gorący wiatr, który utrudnia gaszenie pożarów. On sam, podczas ewakuacji najbardziej obawiał się paniki, do której jednak nie doszło. Jak jednak wspomina, najgorszy okazał się duszący dym unoszący się w powietrzu.
Na szczęście na razie nie ma informacji, żeby w wyniku pożarów ktoś zginął. Jednak greccy meteorolodzy ostrzegają, że upały będą utrzymywać się przez kolejne dni, co z pewnością nie ułatwi pracy strażaków. W środę, 26 lipca, we wschodnich częściach kraju temperatura może wynieść nawet 45℃.
Pożary na Rodos. MSZ i MSiT zaleca ostrożność
Wieczorem w poniedziałek MSZ i MSiT wydało wspólny komunikat, w którym odniesiono się do zaistniałej sytuacji.
„Informujemy, że wysoki poziom zagrożenia pożarowego w Grecji będzie się utrzymywał przez najbliższe tygodnie ze względu m.in. na prognozowane wysokie temperatury. Jeśli przebywasz na Rodos lub na Korfu zachowaj szczególną ostrożność i bezwzględnie stosuj się do poleceń służb porządkowych. Rekomendujemy powstrzymanie się przed wyjazdami w miejsca na wyspie, które władze greckie uznały za niebezpieczne lub zamknięte dla ruchu turystycznego” – czytamy.
MSZ i MSiT zapewniają, że razem z ambasadą w Atenach, „od 21 lipca monitorują sytuację oraz pozostają w kontakcie z polskimi turystami w Grecji”, a „służby konsularne pracują w trybie 24-godzinnym”.
Wszelkie informacje o zagrożeniach i działaniach miejscowych służb udostępniane są na bieżąco przez ambasadę w Atenach za pośrednictwem mediów społecznościowych oraz bezpośrednio wszystkim kontaktującym się z placówką. Uruchomiono też alarmową linię telefoniczną pod numerem +30 693 655 46 29, oraz dwie linie informacyjne pod numerami: +30 210 6797743 oraz +30 210 6771 997.
Czytaj też:
Co z ewakuacją turystów z Rodos? Polacy jednak nie chcą skracać wakacjiCzytaj też:
Pożar widać z Albanii. Płonie kolejna grecka wyspa