22 May, 2024

To ich Polacy widzą jako następców Dudy. Dwóch polityków na czele stawki

To ich Polacy widzą jako następców Dudy. Dwóch polityków na czele stawki

To ich Polacy widzą jako następców Dudy. Dwóch polityków na czele stawki

Andrzej Duda Źródło:PAP / Leszek Szymański Rafał Trzaskowski, Mateusz Morawiecki i długo, długo nic. Wyniki najnowszego sondażu pokazują, że to tych polityków Polacy najchętniej widzieliby w walce o prezydenturę.

Do wyborów prezydenckich zostało jeszcze sporo czasu, jednak już teraz pojawiają się spekulacje, kto może zostać potencjalnym następcą Andrzeja Dudy. Zgodnie z konstytucją, obecny prezydent nie będzie bowiem mógł się ubiegać o kolejną kadencję.

Trzaskowski przed Hołownią i Tuskiem

W najnowszym sondażu przeprowadzonym przez Instytut Badań Pollster dla „Super Expressu” sprawdzono, których polityków Polacy najchętniej widzieliby w roli głowy państwa. Wśród zwolenników obecnego rządu stawkę zdecydowanie zdominował Rafał Trzaskowski – 55 proc. wskazań. 16 proc. sympatyków Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi lub Lewicy postawiłoby na Szymona Hołownię. Donalda Tuska wskazało 12 proc. wyborców.

Zaledwie 4 proc. wskazań uzyskał Władysław Kosiniak-Kamysz. 2 proc. respondentów zadeklarowało, że poparłoby kandydata Lewicy, gdyby o urząd prezydenta ubiegali się Adrian Zandberg lub Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Na poparcie w wysokości 1 proc. mógłby liczyć Robert Biedroń.

Sondaż. Morawiecki na czele stawki

Wśród wyborców Zjednoczonej Prawicy także dominuje jeden polityk. Aż połowa zwolenników PiS najchętniej widziałaby w roli prezydenta kraju Mateusza Morawieckiego. Na dalszych pozycjach uplasowali się Beata Szydło z wynikiem 15 proc. oraz Jarosław Kaczyński, który przekonał do siebie 9 proc. respondentów. Dalsze miejsca zajęli Mariusz Błaszczak (5 proc. głosów) i Marcin Mastalerek (4 proc.). Stawkę zamyka Joachim Brudziński z wynikiem 1 proc.

Trzaskowski i Morawiecki zdeklasowali rywali

Prof. Olgierd Annusewicz uważa, że sondaż pokazuje, którzy politycy są dla swoich środowisk naturalnymi kandydatami w wyborach prezydenckich. – W momencie, w którym wiodący kandydat ma ponad połowę zwolenników w swoim własnym elektoracie, mniej energii trzeba poświęcać na przekonywanie własnego elektoratu, można czas i siły poświęcić na przekonywanie ludzi spoza swojej bańki – ocenił politolog.

Podobne artykuły