To ich Polacy widzą jako następców Dudy. Dwóch polityków na czele stawki
Andrzej Duda Źródło:PAP / Leszek Szymański Rafał Trzaskowski, Mateusz Morawiecki i długo, długo nic. Wyniki najnowszego sondażu pokazują, że to tych polityków Polacy najchętniej widzieliby w walce o prezydenturę.
Do wyborów prezydenckich zostało jeszcze sporo czasu, jednak już teraz pojawiają się spekulacje, kto może zostać potencjalnym następcą Andrzeja Dudy. Zgodnie z konstytucją, obecny prezydent nie będzie bowiem mógł się ubiegać o kolejną kadencję.
Trzaskowski przed Hołownią i Tuskiem
W najnowszym sondażu przeprowadzonym przez Instytut Badań Pollster dla „Super Expressu” sprawdzono, których polityków Polacy najchętniej widzieliby w roli głowy państwa. Wśród zwolenników obecnego rządu stawkę zdecydowanie zdominował Rafał Trzaskowski – 55 proc. wskazań. 16 proc. sympatyków Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi lub Lewicy postawiłoby na Szymona Hołownię. Donalda Tuska wskazało 12 proc. wyborców.
Zaledwie 4 proc. wskazań uzyskał Władysław Kosiniak-Kamysz. 2 proc. respondentów zadeklarowało, że poparłoby kandydata Lewicy, gdyby o urząd prezydenta ubiegali się Adrian Zandberg lub Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Na poparcie w wysokości 1 proc. mógłby liczyć Robert Biedroń.
Sondaż. Morawiecki na czele stawki
Wśród wyborców Zjednoczonej Prawicy także dominuje jeden polityk. Aż połowa zwolenników PiS najchętniej widziałaby w roli prezydenta kraju Mateusza Morawieckiego. Na dalszych pozycjach uplasowali się Beata Szydło z wynikiem 15 proc. oraz Jarosław Kaczyński, który przekonał do siebie 9 proc. respondentów. Dalsze miejsca zajęli Mariusz Błaszczak (5 proc. głosów) i Marcin Mastalerek (4 proc.). Stawkę zamyka Joachim Brudziński z wynikiem 1 proc.
Trzaskowski i Morawiecki zdeklasowali rywali
Prof. Olgierd Annusewicz uważa, że sondaż pokazuje, którzy politycy są dla swoich środowisk naturalnymi kandydatami w wyborach prezydenckich. – W momencie, w którym wiodący kandydat ma ponad połowę zwolenników w swoim własnym elektoracie, mniej energii trzeba poświęcać na przekonywanie własnego elektoratu, można czas i siły poświęcić na przekonywanie ludzi spoza swojej bańki – ocenił politolog.