19 July, 2023

Trwają poszukiwania 2,5-latka, ale śledztwo utknęło. Co wiemy do tej pory?

Trwają poszukiwania 2,5-latka, ale śledztwo utknęło. Co wiemy do tej pory?

Minęło już 11 dni od momentu, kiedy dziadkowie 2,5-letniego Emila zgłosili jego zaginięcie. Od tamtej pory widziany był tylko raz – jeszcze przed przyjęciem zgłoszenia. Służby badają każdą ewentualność: morderstwo, porwanie, samodzielne oddalenie. Czas biegnie, a śladów brakuje.

Pierwsze godziny

Południe Francji, mała alpejska wioska Le Vernet, sobota, 8 lipca. Dziadkowie chcą wsadzić małego chłopca do samochodu, kiedy orientują się, że go nie ma. Jeszcze przed chwilą bawił się na podwórku. Natychmiast zawiadamiają służby. W domu jest kilku innych członków rodziny, wszyscy szukają dziecka.

– W czasie gdy rodzina, krewni, sąsiedzi rozpoczynają już pierwsze poszukiwania, około godziny 18:00 do żandarmerii przychodzi wezwanie – relacjonuje prokurator Rémy Avon.

Następnego dnia w mediach pojawia się informacja o zaginięciu. Służby szukają świadków. „Chłopiec, dwa i pół roku. Oczy: brązowe. Włosy: blond. Wzrost: 90 cm. Strój: żółta koszulka, białe spodenki z zielonym wzorem, turystyczne buty”. Otwarta zostaje specjalna linia telefoniczna.

Jak się okazuje, około godziny 17:15 samodzielnie przemieszczającego się chłopca mają widzieć sąsiedzi. Jak na swój wiek potrafi już bardzo dobrze chodzić, nie wzbudza to więc ich niepokoju. Le Vernet to spokojna mieścina, niecałe 30 mieszkańców. To normalnie, że dzieci bawią się same na ulicach.

Przeszukanie wioski

Policja postanawia, że przeczesze całą wioskę. Zaczyna niemal od razu. Do akcji angażują się wolontariusze, łącznie ponad pół tysiąca. W systemie zmianowym, 24 godziny na dobę, sprawdzają każdy metr kwadratowy okolicy. Przeszukują lasy i pola. Nad ich głowami lata śmigłowiec, pomaga w poszukiwaniach. Z jego głośników wydobywa się nagrana przez matkę Emila wiadomość.

Sprawdzona zostaje cała wioska, łącznie 30 budynków i 12 pojazdów. W jednym z samochodów funkcjonariusze znajdują ślady krwi, pojawia się złudna nadzieje na jakikolwiek ślad. Po badaniach upada – to krew zwierzęcia. Przesłuchani zostają wszyscy mieszkańcy. Służby sprawdzają rejestry telefonii komórkowej i to, kto mógł przebywać w pobliżu podczas zaginięcia chłopca.

Po czterech dniach akcja zostaje przerwana, a wioska zamknięta dla przyjezdnych. Sprawdzono tereny w promieniu 5 kilometrów. Takie poszukiwania nie przynoszą żadnego skutku, nie dają żadnych użytecznych informacji. Policja dobrze wie, że liczy się czas. Przechodzi na bardziej ukierunkowane śledztwo, nazywa je „drugą fazą”.

Tragiczne hipotezy

Śledczy są otwarci na wszystkie możliwości. Początkowo przecież odrzucali możliwość samodzielnego oddalenia się 2,5-latka, ale pojawili się świadkowie. Porwanie też uważają za wątpliwe, to spokojna wioska, ale nie zamykają głów.

– Emile zawsze gonił motyle i mógł za nimi pobiec, zanim ukrył się gdzieś na drzemkę – mówi jedno ze źródeł.

Choć nadal istnieje nadzieja na odnalezienie chłopca żywego, to pojawiają się nowe warianty. Służby rozważają zaatakowanie chłopca przez wilka, czy nawet drapieżnego ptaka. Wydaje im się to jednak mało prawdopodobne, najpewniej z braku krwi.

Media obiega nowa teoria, najtragiczniejsza dotychczas. Samodzielnie chodzący po okolicy chłopiec mógł wejść w wysokie trawy i zostać zmiażdżony lub wciągnięty przez maszynę rolniczą. Możliwość tego potwierdza lokalny rolnik. Zdarzało mu się już znaleźć chociażby o wiele większe od 2,5-latka jelenie.

Na pytanie o te warianty prokurator Rémy Avon odpowiada, że wszystko jest możliwe.

Śledztwo sądowe

Po 11 dniach nadal nic nie wiadomo. Zmieniło się jedno – prokuratura wszczęła śledztwo sądowe. To we Francji wykracza już poza zwykłe działania policji i na ogół wymaga świadomości, że w określonej sytuacji popełnione zostało przestępstwo. Prokuratura nie informuje jednak, czy ustaliła cokolwiek istotnego. Poszukiwania trwają, a wioska pozostaje zamknięta przez kolejne 15 dni.

Czytaj też:
Rodzina walczy o zdrowie psychiczne 14-latka. „Lekarze powiedzieli mu, że to nasza wina”
Czytaj też:
Tragiczna strzelanina w Poznaniu. Paweł Kukiz zmienił zdanie ws. dostępu do broni

Podobne artykuły