Burza wokół tablicy alimentacyjnej MS. Kwoty na dzieci przekraczają wynagrodzenia

Tablica alimentacyjna i komentarze z X Źródło: X / Marcin Józefaciuk / MS / Facebook Ministerstwo sprawiedliwości opublikowało tablicę alimentacyjną. Pod wpisem na X pojawiła się fala komentarzy. Internauci widzą poważny problem. Parlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej zapowiedział poselską interpelację. MS, którego szefem od niedawna jest Waldemar Żurek – krakowski sędzia – udostępniło w sieci tablicę z wynagrodzeniami brutto i wyliczanymi na ich podstawie świadczeniami. Ma ona za zadanie „ułatwić ustalanie wysokości alimentów w typowych sprawach rodzinnych”. „To zestaw orientacyjnych kwot świadczeń alimentacyjnych zależnych od dochodu rodzica zobowiązanego do alimentów, wieku dziecka i liczby dzieci na utrzymaniu”. „Tablice to praktyczna pomoc dla sędziów, mediatorów i rodziców. Tablicę otrzymają prezesi wszystkich sądów apelacyjnych” – zapowiedział resort. Ma to „zwiększyć przewidywalność orzeczeń, skrócić czas postępowań, a na strony zadziałać ma to zachęcająco, by skorzy byli do „ugód i porozumień”. Ponadto zapewnią one „większą równość dzieci wobec prawa”. „Tablica opiera się na minimum socjalnym i została przygotowana po szerokich konsultacjach z sędziami, prawnikami, ekspertami społecznymi i organizacjami rodziców” – czytamy. MS zastrzega, że wciąż „każdy przypadek nadal oceniany będzie indywidualnie” przez wymiar sprawiedliwości, a zestawienie kwot „nie zastępuje” przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. To ma być jedynie „ważna wskazówka” przy sprawach o alimenty. Wszystko na papierze wygląda pięknie. Coś jednak przykuło uwagę internautów. Chodzi o dochody w brutto i wyliczone na ich podstawie alimenty. Ostatnie kwoty odnoszą się najprawdopodobniej do wartości netto. Weźmy na przykład osobę, której comiesięczna wypłata to 4300 zł brutto (przy czym niższe wynagrodzenia dają wciąż tę samą kwotę alimentów). Taki rodzic będzie musiał płacić na dziecko 1004 PLN. Jeśli ma ich dwoje – wtedy 929 na jedno (w sumie 1858), a troje – 853 (łącznie 2559 złotych). Dot. to nieletnich w wieku 0-7 lat. „To tylko narzędzie pomocnicze, ale w praktyce wygląda absurdalnie – liczy się od brutto, a suma dla kilku dzieci przekracza dochód netto” – zauważa jeden z użytkowników w komentarzu na X. I rzeczywiście – przyjmijmy, że ktoś zarabia 5102 zł, co daje ok. 3808 zł netto (na kwotę wpływają ulgi podatkowe, dodatkowe potrącenia itp.). Jeśli rodzic taki ma troje dzieci, wg tablicy MS musiałaby płacić na pełnoletnie, wciąż uczące się dziecko pow. 18 r.ż., 1807 zł, na dwoje 3344, a na troje 4608 PLN. Jeśli podane kwoty to kwoty netto, wówczas osoba taka musiałaby np. znaleźć sobie pracę „na czarno”, by pokryć nadwyżkę, bo znalezienie kolejnego zatrudnienia spowodowałoby zwiększenie dochodu i wskoczenie na kolejne progi tablicy, co zmusiłoby do płacenia jeszcze większych świadczeń. To brzmi jak błędne koło. Nie mówiąc już o tym, że rodzic taki nie byłby w stanie zapewnić sobie podstawowych potrzeb życiowych – samo wynajęcie choćby małego pokoju, w zależności od regionu Polski, to przecież wydatek rzędu 700-2000 zł. To samo z wyżywieniem – być może na popularności zyskałyby jadłodzielnie. Komentarz ws. tablicy alimentacyjnej zamieścił w sieci jeden z posłów Platformy Obywatelskiej. „Ministerstwo nie widzi różnicy między brutto i netto” – ocenił Marcin Józefaciuk. Polityk planuje złożyć interpelację poselską – jeszcze w dniu 24 lipca. Ujawnił też pytania, które zada resortowi: „na jakich danych i założeniach oparto tabelę”, „dlaczego nie zapytano o zdanie tych, których najbardziej to dotyczy – rodziców, organizacje, mediatorów”, „jak zabezpieczono sytuację osób o niestabilnych dochodach, pracujących sezonowo lub na zlecenie”, „co z tymi, których alimenty przekroczą 60–70 proc. wynagrodzenia”? Parlamentarzysta przyznał, że „martwi się, iż wprowadzenie tak sztywnych tabel – bez elastyczności i bez analizy sytuacji życiowej – może przynieść więcej szkody niż pożytku”. „Czy nie zwiększy to liczby osób, które nie będą w stanie płacić alimentów w ogóle? Czy nie wypchnie to ludzi do szarej strefy, gdzie nie ma ZUS-u, PIT-u – ale są dzieci, które nadal trzeba utrzymać?” – zastanawia się. Józefaciuk podkreśla, że jego celem nie jest „atak”, ale chęć „zrozumienia” intencji MS. Chce „zapobiec możliwym błędom, zanim one realnie dotkną ludzi”. „Alimenty powinny wspierać dzieci, ale system musi być sprawiedliwy także dla tych, którzy je płacą” – zaznacza. W czwartek po południu resort Żurka zabrał głos w związku z nieprzychylnymi opiniami internautów. „Przypominamy, że tablica alimentacyjna nie posiada mocy prawnej jest jedynie narzędziem pomocniczym, które ma wspierać sędziów w procesie orzekania” – informuje ministerstwo sprawiedliwości. W poście, który pojawił się w mediach społecznościowych, zaznaczono, że zestawienie kwot stanowi jedynie „wskazówkę, a nie źródło prawa czy podstawę rozstrzygnięć”. „Każde rozstrzygnięcie w sprawie alimentów zapada indywidualnie, z uwzględnieniem konkretnych okoliczności danej sprawy oraz zgodnie z przepisami Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego” – czytamy. twitterGłówny zarzut. Resort Żurka „nie widzi różnicy między brutto i netto”? „Wygląda to absurdalnie”
Tablica alimentacyjna. Poseł KO: Martwię się. To może przynieść więcej szkody niż pożytku
Ministerstwo sprawiedliwości reaguje na internetową burzę. „Przypominamy”