Miała zaświadczenie, nie mogła zagłosować. Szef KBW przeprasza

Wybory 2025 Źródło: Shutterstock / artservice Kiedy pani Karolina pokazała komisji zaświadczenie do głosowania, jej przedstawiciele zapytali, czy nie oddała głosu już w innym miejscu. Krajowe Biuro Wyborcze wyjaśnia sytuację i przeprasza. Sytuację pani Karoliny, mieszkającej w Warszawie stewardessy z Wodzisławia Śląskiego, dzień po pierwszej turze wyborów prezydenckich nagłośniła Interia. Jak relacjonowała portalowi kobieta, korzystając z pobranego w urzędzie zaświadczenia chciała zagłosować w jednej z warszawskich komisji. Tam jednak usłyszała, że ktoś już zagłosował z zaświadczeniem o identycznym numerze. Ona sama oddać głosu już nie mogła. Uwagę kobiety zwróciło jeszcze jedno. Przedstawiciele komisji po wzięciu do rąk jej zaświadczenia zaczęli wpisywać „jakieś dane” w telefonach komórkowych. – W życiu nie spotkałam się z taką sytuacją na wyborach, nie wiedziałam, czemu ma to służyć. Mam wrażenie, że wpisywał numer zaświadczenia, ale nie jestem tego pewna – opowiedziała portalowi. Sprawę nagłośniła również w mediach społecznościowych, gdzie zaniepokojenie sytuacją wyraziło wielu komentujących. Interia o komentarz do sprawy zapytała Krajowe Biuro Wyborcze. Na pytania odpowiedział bezpośrednio jego szef, Rafał Tkacz. – Jestem naprawdę oburzony. Trudno mi uwierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć – stwierdził, po czym wytłumaczył, że zaświadczenia mają specjalne zabezpieczenia. – Nie da się ich w prosty sposób zduplikować czy sfałszować. Mimo to pojawiła się grupa ludzi, która twierdzi, że te dokumenty ktoś mógł kopiować – powiedział. Dodał, że „Ruch Kontroli Wyborów jeszcze przed wyborami tego się dopatrywał”. To właśnie niebędący oficjalnym organem Ruch Kontroli Wyborów stworzył aplikację, z której najpewniej korzystali członkowie komisji, kiedy pani Karolina chciała zagłosować. – Ci ludzie zostali poinstruowani, żeby wpisywać do niej numery zaświadczeń. I wygląda na to, że gdzieś ktoś wpisał jakiś numer, później komisja nr 663 też go wpisała, i nagle aplikacja pokazała na czerwono, że ten numer już został użyty – wytłumaczył Tkacz. Choć szef KBW podkreślił, że jest absolutnie zwolennikiem oddolnych ruchów społecznych pilnujących prawidłowości wyborów, to jego zdaniem w tej sytuacji należało postąpić zupełnie inaczej. Tym bardziej, że nie ma pewności, czy ktoś nie popełnił błędu przy wpisywaniu numeru zaświadczenia do aplikacji. – To nie jest oficjalne narzędzie – powtórzył. Uwagę Tkacza zwróciło także to, że komisja, w której głosowała pani Karolina, nie odnotowała sprawy. – Powinni to zrobić – podkreślił, dodając przy tym, że jeżeli jest jakiekolwiek podejrzenie podwójnego głosowania, to zgodnie z procedurami należy natychmiast wezwać policję. Szef KBW ocenił zachowanie przewodniczącego komisji jako skandaliczne i zapowiedział, że osobiście zawnioskuje o odwołanie go przed drugą turą wyborów. – To bardzo przykra sytuacja. Staram się postawić na miejscu tej pani i jest mi z tym naprawdę źle. W imieniu Krajowego Biura Wyborczego chcę ją szczerze przeprosić – powiedział portalowi Tkacz.W komisji wyborczej usłyszała, że ktoś już wykorzystał jej zaświadczenie. KBW przeprasza
Kobieta usłyszała, że ktoś skorzystał z jej zaświadczenia. Komisja wyborcza popełniła błąd?