Politykowi KO puściły nerwy. „Pan jest głupkiem”

Michał Szczerba, Marcin Przydacz Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski, Europa.eu Wybory prezydenckie zbliżają się wielkimi krokami. Wywołują one u polityków z różnych partii coraz większe emocje. W piątkowy wieczór 11 kwietnia Końskie stało się centrum politycznych emocji. W tej niewielkiej miejscowości w województwie świętokrzyskim odbyło się pierwsze bezpośrednie starcie kandydatów w wyborach prezydenckich. Ostatecznie po trwającym wiele godzin chaosie zorganizowano dwie debaty. W pierwszej przygotowanej przez TV Republikę wzięło udział pięcioro kandydatów, natomiast w tej organizowanej przez TVN, TVP oraz Polsat dyskutowało ośmioro kandydatów. Debaty w Końskich wywołały falę komentarzy. Zdaniem Joanny Scheuring-Wielgus był to „punkt zwrotny tej kampanii”. – W końcu mogliśmy zobaczyć na serio debatę pomiędzy kandydatami. Duopol w Polsce powinien się zakończyć. Polska to nie jest ani PO, ani PiS. Trzeba robić wszystko, żeby ten duopol rozwalić – mówiła europosłanka Lewicy. W jej ocenie Magdalena Biejat doskonale poradziła sobie podczas debaty. Joanna Scheuring-Wielgus nie szczędziła za to słów krytyki pod adresem Karola Nawrockiego. – W tej debacie pokazał swoją prawdziwą twarz takiego aroganckiego, butnego gościa, który stoi przy drzwiach, taki ochroniarz. Był bardzo niegrzeczny na tej debacie, pokazał arogancję, butę, tę wypiętą pierś – stwierdziła w rozmowie z Radiem Zet. Zdaniem eurodeputowanej kandydat „popierany przez PiS to człowiek, który ma różne relacje ze środowiskiem przestępczym”. – Ja nie mam takich kolegów. A on nie dość, że ich ma, to jeszcze się tymi znajomościami chwali – dodawała. W dalszej części programu eurodeputowana tłumaczyła, że „są tacy goście, których bardzo często spotyka na Marszach Niepodległości”. – W grupach protestujących, gdzie np. są ludzie z mojej, demokratycznej opcji podchodzą do nas i mówią: “No, przywal mi, przywal”. To jest właśnie Karol Nawrocki, ja tak tego gościa odbieram – podsumowała, jednocześnie podrywając się jednocześnie z miejsca i próbując naśladować szefa IPN. W tym samym programie – „7. Dzień Tygodnia w Radiu ZET” – doszło również do ostrej wymiany zdań między Marcinem Przydaczem i Michałem Szczerbą. Poszło o incydent, do którego doszło w Bolesławcu. Z relacji posła KO Patryka Jaskulskiego wynika, że starszy mężczyzna zakłócał wiec i próbował zaatakować gazem pieprzowym sympatyków Rafała Trzaskowskiego. W ocenie Michała Szczerby ma on powiązania PiS. – Co to ma wspólnego ze sztabem PiS-u? Co pan opowiada? – dopytywał Marcin Przydacz reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość. – Ze względu na to, co komunikowała ta osoba, wyglądała na sympatyka Karola Nawrockiego – odparł polityk KO. – A może to był wasz prowokator? Niech pan przeprosi za te kłamstwa – zaapelował Marcin Przydacz. W odpowiedzi Michał Szczerba stwierdził, że „to były wiceszef MSZ może przeprosić za aferę z NCBiR-em”. – Jak pan poszedł z pizzą na granicę, to pan jest stronnikiem Łukaszenki? – dopytywał polityk PiS. Te słowa wyraźnie wzburzyły Michała Szczerbę. – Pan wie, że nie było żadnej pizzy. Jest pan głupkiem. Albo jest pan głupkiem, albo pan udaje głupka – odparł. Po wypowiedzi polityka KO prowadzący program Andrzej Stankiewicz przerwał dyskusję.Emocje po debacie w Końskich. Scheuring-Wielgus aż wstała
Szczerba pokłócił się z Przydaczem. Padły mocne słowa