Poszła po papierosy i zaginęła. Dziś wiadomo, że nie żyje. Pozostają mroczne tajemnice

Policja Źródło: policja.gov.pl Magdalena Pałka wyszła z domu i nigdy już nie wróciła. Dziś wiadomo, że kobieta nie żyje. Ale odpowiedzi na pytania, dlaczego zaginęła i co doprowadziło do jej śmierci, nadal pozostają tajemnicą. Był 25 czerwca 2016 roku. Magdalena Pałka miała 33 lata i mieszkała w Limanowej. Tamtego wieczoru miała – jak twierdził jej partner – wyjść po papierosy. Nigdy nie wróciła. Jej partner zgłosił zaginięcie dopiero cztery dni później, 29 czerwca, informując policję, że kobieta wyszła z domu około godziny 19.00 i od tamtej pory nie daje znaku życia. Utrzymywał, że mogła wyjechać za granicę i porzuciła rodzinę. Mężczyzna relacjonował, że chwilę przed zniknięciem doszło między nimi do kłótni, a Magdalena miała zniszczyć jego komputer po odkryciu zdrady. „Wyszła po prostu i tyle ją widziałem” – powiedział śledczym. Twierdził również, że dostał od niej wiadomość: „Daj mi pooddychać w spokoju, zajmij się Igorem, wrócę niedługo”. Wiadomości budziły wątpliwości rodziny. „Wiedzieliśmy, że nie lubiła pisać wiadomości. Wolała dzwonić” – podkreśla matka Magdy, Maria Czaja w rozmowie z Faktem. Podejrzenia rodziny narastały. „Zgłosił zaginięcie pod wyraźną moją namową. Był ostatnią osobą, która widziała córkę żywą” – mówi dziś kobieta z żalem i rozgoryczeniem. Tuż po zgłoszeniu zaginięcia rozpoczęto śledztwo, ale – jak uważa rodzina – nie nadano mu należytego priorytetu. „Nie zebrano dowodów, chociażby śladów zza paznokci, nie zrobiono oględzin rąk i zadrapań na ciałach domowników” – wylicza pani Maria. Monitoring nie zarejestrował momentu opuszczenia mieszkania przez jej córkę. Telefon Magdy logował się w pobliżu domu. Wszystko to wskazywało, że mogła w ogóle go nie opuścić. Tymczasem jej najbliżsi, nie mogąc liczyć na zdecydowane działania służb, rozpoczęli własne poszukiwania. Maria Czaja nagłaśniała sprawę w mediach i szukała pomocy w fundacjach zajmujących się osobami zaginionymi. „Szukałam sama na własną rękę jakichkolwiek informacji o córce” – powiedziała reporterom „Faktu”. Dopiero po niemal siedmiu latach, w lutym 2023 roku, sprawę przejęli śledczy z małopolskiego Archiwum X. Intensywna praca przyniosła efekt. W kwietniu 2025 roku odnaleziono ciało Magdaleny Pałki. Leżało od 2016 roku w anonimowym grobie na Słowacji, niedaleko granicy. Przy zwłokach nie znaleziono dokumentów, co uniemożliwiło ich identyfikację. Służby słowackie wykonały sekcję zwłok i pobrały materiał biologiczny, ale przez dziewięć lat nie udało się ustalić, kim była pochowana kobieta. Dopiero po rozszerzeniu śledztwa poza granice Polski trop doprowadził polskich śledczych na miejsce pochówku. Badania DNA nie pozostawiły wątpliwości – to była Magdalena Pałka. Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu prowadzi obecnie śledztwo pod kątem pozbawienia wolności powyżej siedmiu dni. Zgromadzony materiał sugeruje też, że kobieta została zamordowana, choć jak dotąd nikt nie usłyszał zarzutów. Matka Magdy nie ma żadnych wątpliwości, że jej córka padła ofiarą zabójstwa. „Ona nie zostawiłaby dzieci, żeby najbliżsi umierali ze strachu o nią” – mówi. Jej zdaniem sprawca należał do bliskiego otoczenia Magdy. Przypomina, że z Limanowej do granicy ze Słowacją jest ponad 200 kilometrów. „Nie było problemu, by sprawca przewiózł zwłoki” – stwierdza. Choć oficjalnie nikt nie został oskarżony, pani Maria nie potrafi zrozumieć, jak osoba, która odebrała jej córkę, może funkcjonować w społeczeństwie. „Nie wiem jak ten człowiek może żyć z czymś takim przez tyle lat? Czy ma sumienie? Na ile to, co zrobił było w afekcie, a na ile wyrachowanym działaniem?” – pyta. Dla rodziny Magdaleny informacja o odnalezieniu jej ciała oznaczała koniec nadziei, ale również początek nowego etapu – żałoby. Jej dzieci dorastały w różnych rodzinach. Córką opiekuje się pani Maria. „Wnuczka bardzo przeżywa ostatnie wiadomości. Płakała, gdy dowiedziała się o znalezieniu szczątków matki. Teraz do niej dotarło, że matka nie żyje” – opowiada. Sprowadzenie szczątków do Polski jeszcze nie nastąpiło. Ekshumacja nie może odbyć się wcześniej niż 15 października. – „Dałam na mszę za spokój jej duszy, jest mi trochę lepiej z tym wszystkim” – mówi matka Magdaleny.Niewidzialne ślady
Zwrot w śledztwie po latach
„Nie wyszła z domu dobrowolnie”
Pożegnanie, na które czekano niemal dekadę