Syn Leppera potrzebuje pomocy. „Wszystko zależy od ludzi”

Tomasz i Andrzej Lepper Źródło: pomagam.pl / pap.pl Tomasz Lepper – syn zmarłego w 2011 roku polityka Andrzeja Leppera, byłego ministra rolnictwa, „legendy” z Samoobrony (partii o profilu agrarnym, którą parę lat temu reaktywowano) – uruchomił zrzutkę. Pieniądze przeznaczone zostaną na pokrycie gigantycznego długu. „Rodzina Andrzeja Leppera prosi o pomoc – synowi Tomaszowi grozi utrata domu” – czytamy na wstępie opisu zbiórki (uruchomiona została w serwisie pomagam.pl). „31 lipca 2025 roku mój dom – jedyne miejsce, które daje schronienie mnie i moim dzieciom – może zostać zlicytowany” – wskazuje mężczyzna. Mieszkaniec miejscowości Zielnowo (woj. zachodniopomorskie) ujawnia, że od dwóch lat zmaga się z licznymi problemami zdrowotnymi. „Przeszedłem przeszczep wątroby, później zachorowałem na sepsę i przez długi czas byłem całkowicie wyłączony z pracy” – tłumaczy. Tomasz Lepper co prawda jest już aktywny zawodowo i „stara się stanąć na nogi”, ale „nie jest w stanie samodzielnie pokryć długu, który narósł w czasie jego choroby”. W rozmowie z „Faktem” zdradził, że dom zadłużony jest na blisko 400 tys. PLN. Mężczyzna podkreśla, że robi to przede wszystkim dla swoich pociech – ma ich sześcioro. Wszystkie wychowały się w domu, który może zostać wkrótce – za nieco ponad dwa tygodnie – zlicytowany. „Mam na utrzymaniu wspaniałe dzieci, które są całym moim światem. Walczę o ich przyszłość i spokojne dzieciństwo. Nasz dom to wszystko, co mamy – miejsce bezpieczeństwa i rodzinnego ciepła” – czytamy na platformie Pomagam. Tomasz Lepper liczy na pomoc internautów, których prosi o udostępnienia ogłoszenia o zrzutce. „Razem możemy sprawić, że moje dzieci nie stracą swojego domu” – pisze. Syn jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich polityków zgodził się na rozmowę z redakcją dziennika „Fakt”, w której podał więcej szczegółów. Przyznaje, że decyzja o uruchomieniu zbiórki „nie była łatwa”. – Prośba o pomoc to jest z jednej strony wstyd. (…) Ale zadłużyłem się, bo chorowałem, w jednym roku byłem więcej razy w szpitalu niż w domu. To są ogromne koszta. Jak ktoś choruje, to wie, ile kosztują leki, ile kosztują wyjazdy do lekarzy. Ja już nigdy nie będę zdrowy. Jestem cały czas na lekach po przeszczepie wątroby. Dodatkowo w zeszłym roku miałem sepsę. Lekarze w Szczecinie mnie też ledwo uratowali. Rok temu w maju [2024 – red.] to było i nie ma gwarancji – ta wątroba w każdej chwili może znowu odmówić posłuszeństwa. To nie jest proste – wyjaśnia. Przyznał, że zbiórkę uruchomił ledwie dwa dni temu – w chwili publikacji artykułu ponad 1900 osób wpłaciło na nią ok. 110 tys. zł. – Jedni się może dorzucą inni nie. Wszystko zależy od ludzi. Tak to już działa – podsumowuje Lepper.Syn Leppera prosi o pomoc, potrzebuje 300 tys. zł. „Prośba o pomoc to jest z jednej strony wstyd”…