08 July, 2025

Świetliki znikają z krajobrazu. Eksperci biją na alarm

Świetliki znikają z krajobrazu. Eksperci biją na alarm

Świetliki znikają z krajobrazu. Eksperci biją na alarm

Świetlik Źródło: Wikipedia Jeszcze kilka dekad temu widok świetlików rozświetlających letnie wieczory był powszechny i niemal magiczny. Zielonkawe błyski wędrujące nad trawami łąk, w parkach czy na obrzeżach lasów tworzyły niezapomniany klimat, wpisany na stałe w letni pejzaż dzieciństwa wielu osób.

Dziś jednak ten obraz staje się coraz rzadszy. Jak ostrzega przyrodnik Mikołaj Siemaszko, „obecne pokolenie może być ostatnim, które zna świetliki”. Zmiany środowiskowe oraz działalność człowieka sprawiają, że te niezwykłe chrząszcze znikają z naszego krajobrazu w alarmującym tempie.

Świetliki, zwane także robaczkami świętojańskimi, należą do rodziny świetlikowatych (Lampyridae). Charakteryzują się zdolnością do bioluminescencji – emitowania światła dzięki reakcji chemicznej lucyferyny i lucyferazy w obecności tlenu. W naturze zjawisko to pełni przede wszystkim funkcję rozrodczą: samice, świecąc, wabią samce.

Niestety, jak zauważa Siemaszko, coraz trudniej dostrzec ten fenomen na własne oczy. „Obecnie da się je zaobserwować jedynie punktowo. Jeśli obecne tempo spadku ich liczebności się utrzyma, mogą praktycznie zniknąć w ciągu kilku dekad” – stwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

W Polsce występują trzy gatunki świetlików: najczęstszy świetlik świętojański (Lampyris noctiluca), rzadszy iskrzyk (Lamprohiza splendidula) oraz świeciuch (Phosphaenus hemipterus). Każdy z nich doświadcza poważnego spadku liczebności. „W zależności od regionu jest to od 30 do nawet 70 proc. Niestety, dane naukowe są dość skąpe, bo niewielu badaczy w Polsce zajmuje się tymi owadami” – dodał Siemaszko.

Winne światło, chemia i zabudowa

Powody drastycznego zaniku świetlików są jednak dobrze poznane. Pierwszym z nich jest nadmierne zanieczyszczenie światłem – zjawisko, które dotyka coraz większych obszarów naszego kraju. „Zanieczyszczenie światłem – np. ozdobne światełka ogrodowe czy żarówki na elewacjach – powoduje, że samce zamiast lecieć do samic, mylnie kierują się w stronę lamp, tracąc szansę na odnalezienie partnerki. To bezpośrednio uderza w ich rozród” – wyjaśnia ekspert.

Kolejnym czynnikiem jest szybka utrata naturalnych siedlisk. Świetliki potrzebują przestrzeni, które są dziś coraz rzadziej spotykane. „One potrzebują wilgotnych łąk, skrajów lasów i dzikich ogrodów, czyli miejsc naturalnych, jak najmniej zmienionych przez człowieka, niewykoszonych. Niestety wiele takich nieużytków zostało przekształconych pod zabudowę lub jest intensywnie koszonych i osuszanych” – mówi Siemaszko.

Nie bez znaczenia pozostaje także chemizacja środowiska, zarówno w rolnictwie, jak i w ogrodach przydomowych. „I w rolnictwie, i w przydomowych ogrodach stosuje się środki owadobójcze, które nie działają wybiórczo, ale oddziałują na wszystkie owady. Preparaty na komary czy mszyce zabijają również świetliki oraz ich larwy, a właściwie dewastują całe lokalne ekosystemy” – ostrzega przyrodnik.

Czy możemy jeszcze coś zrobić?

Choć sytuacja świetlików wygląda dramatycznie, nie jest jeszcze całkowicie beznadziejna. Mikołaj Siemaszko podkreśla, że każdy z nas może przyczynić się do poprawy warunków życia tych owadów. „Możemy ograniczyć nocne oświetlenie wokół swoich domów: wyłączać niepotrzebne lampy lub używać takich z czujnikami ruchu zamiast stale świecących. Nie ustawiajmy dekoracyjnych światełek, stosujmy ciepłe barwy oświetlenia zamiast zimnych” – radzi ekspert.

To jednak nie wszystko. Równie istotne jest zachowanie dzikich, niewykoszonych fragmentów ogrodów, które stają się cennym schronieniem dla świetlików, motyli i dzikich pszczół. „Nie osuszajmy wilgotnych miejsc, ponieważ świetliki lubią wilgoć. I na koniec – ograniczmy użycie chemikaliów: herbicydów, pestycydów i sztucznych nawozów” – podkreśla Siemaszko.

Nie tylko polski problem

Problem zaniku świetlików nie dotyczy wyłącznie Polski. Jak zauważa Siemaszko, spadki liczebności tych owadów są notowane również poza granicami kraju i mają podobne przyczyny. Ich los wpisuje się w szerszy trend spadku populacji wielu grup owadów zapylających, w tym dzikich pszczół i motyli. W Polsce aż połowa gatunków dzikich pszczół to gatunki rzadkie lub zagrożone wyginięciem.

To wyraźny sygnał, że stoimy wobec głębokiego kryzysu ekologicznego, który dotyka podstawowych elementów łańcucha życia w przyrodzie. Jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane kroki w zakresie ochrony środowiska, przyszłe pokolenia mogą nie tylko nie zobaczyć świetlików, ale również utracić wiele innych kluczowych gatunków owadów i związanych z nimi procesów przyrodniczych.

Podobne artykuły