Świadczenie wspierające? Chory nie doczekał

Logowanie do ZUS Źródło: Shutterstock W „Interwencji” pojawił się materiał o świadczeniu wspierającym. Rodzina chorego na raka mężczyzny przez dziewięć miesięcy czekała na wizytę komisji ds. orzekania o niepełnosprawności. Decyzję o przyznaniu świadczenia wspierającego wprowadzono do systemu dzień po śmierci mężczyzny – ZUS odmówił wypłaty. Polsat w programie „Interwencja” wyemitował materiał o urzędniczej opieszałości. U męża pani Haliny zdiagnozowano złośliwego raka. Mężczyzna przeszedł trudne operacje, ale lekarze nie dawali nadziei. Po diagnozie agresywnego raka płuc onkolog przekazał, że leczenie nie przyniesienie korzyści. Mężczyźnie pozostała opieka paliatywna. Chorego skierowano do hospicjum domowego – odwiedzał go lekarz oraz pielęgniarki, rehabilitantka i psycholog. Pani Halina w styczniu złożyła wniosek o świadczenie wspierające w wysokości ponad dwóch tysięcy złotych miesięcznie. Do wydania decyzji potrzebna była wizyta komisji ds. orzekania o niepełnosprawności. Zgodnie z przepisami świadczenie powinno być przyznawane bez zbędnej zwłoki. Okres ten może być wydłużony do miesiąca – jeśli trzeba przeprowadzić postępowanie dowodowe lub dwóch miesięcy – w sprawach szczególnie skomplikowanych. Wniosek został złożony w Rybniku 13 stycznia, trzy dni później trafił do wojewódzkiego zespołu do spraw orzekania. – Komisja przyszła po dziewięciu miesiącach 27 września. Poziom wsparcia został ustalony na 88 punktów. Miesięcznie wychodziło w granicach 2148 zł wsparcia – powiedział „Interwencji” Zbigniew Serwin, syn chorego. Rodzina nie dostała jednak ani złotówki. Komisja swoją decyzje do systemu wprowadziła dzień po śmierci chorego – ZUS odmówił wypłaty świadczenia. – Gdyby decyzja była wydana wcześniej, to ZUS wypłaciłby wstecz, do dnia złożenia wniosku. Ta kwota opiewałaby na ponad 23 tys. zł. Jednak nie wypłacił dlatego, że wojewódzki zespół do spraw orzekania wprowadził decyzję dzień po śmierci taty, czyli 19 listopada. I dlatego uznano wniosek za niezasadny – powiedział Zbigniew Serwin. „Interwencja” nagrała ukrytą kamerą wypowiedź pracownicy Wojewódzkiego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Katowicach. – No wprowadziliśmy, bo tak była decyzja wydana. Proszę mnie zrozumieć, że ja jako pracownik, który tutaj przyjmuje wnioski czy pisma od państwa, nie odpowiadam za organizację pracy. Wpłynęło w tamtym roku ponad 50 tysięcy wniosków, a pracownicy zostali zatrudnieni nie od 1 stycznia i system nie był przygotowany na to. Wnioski czekały. Też nie są wszystkie wnioski z tamtego roku rozpatrzone. Redakcja otrzymała również mailową odpowiedź od rzecznika Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach: „Pracownicy Zespołu dokładają wszelakich starań, by decyzje ustalające poziom wsparcia wydawane były w jak najkrótszym czasie. Nasze działania usprawniające to m.in.: – zwiększenie obsady Zespołu; – praca zespołu w godzinach nadliczbowych; – praca orzeczników 7 dni w tygodniu, także w soboty i niedziele w godzinach 8:00-20:00”. – Niestety, okazuje się, że to świadczenie wspierające jest tylko z nazwy – skomentował pan Zbigniew.
Ciężka choroba. Onkolog nie dał nadziei
Rodzina czekała na komisję dziewięć miesięcy. ZUS odmówił wypłaty środków
Urząd Wojewódzki się tłumaczy. „Pracownicy (…) dokładają wszelakich starań”