Sprawa śmierci Oliwera Markiewicza. Tak wyglądała interwencja policjantów. Ujawniamy nagranie
Nagranie z monitoringu to zapis ostatnich minut zdarzenia z 11 kwietnia 2020 roku, które szeroko opisujemy we „Wprost”. Leżący na podłodze w Komendzie Powiatowej Policji w Sieradzu mężczyzna to 34-letni Oliwer Markiewicz, którego policjanci zatrzymali dzień wcześniej.
10 kwietnia godzinie 20:07 do dyżurnego wpłynęło zgłoszenie dotyczące uszkodzenia samochodów przez nieznanego mężczyznę. Na miejscu policjanci zastali grupę osób, którzy sami ujęli sprawcę. Według relacji funkcjonariuszy, mężczyzna zachowywał się agresywnie. Był wulgarny. Próbował uciekać. Funkcjonariusze zastosowali wobec niego środki przymusu bezpośredniego.
Okazało się, że zatrzymanym był Oliwer Markiewicz. Zbadano go alkomatem. Był trzeźwy. Następnie policjanci przewieźli mężczyznę do sieradzkiego szpitala, gdzie lekarz stwierdził, że nie ma przeciwskazań do osadzenia go w Pomieszczeniu dla Osób Zatrzymanych sieradzkiej komendy.
Mężczyźnie zrobiono również testy na obecność narkotyków. Szczegółowe badanie wykazało później obecność marihuany.
Do celi trafił około północy.
Kontrole w celach bez uwag
Sierż. Łukasz Boruń*, który tamtej nocy miał dyżur, napisał w notatce służbowej, że Markiewicz był lekko pobudzony, ale nie wymagał szczególnego nadzoru. O 7:30 rano Borunia zastąpił w dyżurce mł. asp. Jarosław Rosiński, który w zeznaniach również mówił, że zachowanie Markiewicza było pozbawione agresji. Po powrocie z toalety nawet podziękował mu za wodę i śniadanie. Dopiero przed kolejną kontrolą, którą policjant przeprowadzał równo co godzinę, usłyszał głos Oliwera. Spojrzał w monitoring i zauważył, że mężczyzna rzucił butelką o ścianę.
O 9:39 podszedł do drzwi. Przez wizjer zobaczył Markiewicza stojącego z butelką w ręku. Otworzył zamek. Zapytał mężczyznę, co robi. Ten na początku go przeprosił, ale zaraz potem rzucił w jego kierunku butelką, potem poduszką i kocem.
Policjant poślizgnął się przez wylaną na podłogę wodę. Markiewicz na niego ruszył. Między mężczyznami doszło do szarpaniny, w trakcie której zatrzymany wsadził policjantowi palec w oko. Funkcjonariusz wcisnął przycisk alarmowy. O 9:40 na stanowisku kierowania zapaliła się lampka sygnalizacyjna i syrena alarmowa. Do izby zatrzymań zaczęli przybiegać kolejni policjanci.
Kaftan, kask i kolanem do podłogi
Markiewicza obezwładniono. Powalono na ziemię i zakuto mu ręce kajdankami.
Według relacji policjantów, mężczyznę trudno było okiełznać. Miał się rzucać, pluć, kopać nogami, próbować uderzać głową o podłogę. Jeden z policjantów podjął więc decyzję, że trzeba zastosować kolejne środki przymusu: kaftan bezpieczeństwa i kask. Tak obezwładniony Oliwer leżał w bezruchu twarzą do ziemi.
Jeden policjant siedział mu na nogach, drugi kucał nad nim, trzymając otwartą dłoń na jego plecach. O 10:08 zmienił go kolega. Podszedł do unieruchomionego mężczyzny i uklęknął mu na plecach. Przez dziesięć minut kolanami dociskał go do podłogi.
Policjanci tłumaczyli w zeznaniach, że nawet w kaftanie i kasku mężczyzna próbował się wyrwać, drapać, rzucać. Na nagraniu widać, że co jakiś czas próbował przekręcać głowę na boki, ruszał nerwowo stopami, chciał unieść górną część ciała z podłogi. O 10:14 wpadł w drgawki. Minutę później wił się po podłodze. Ostatni raz ugiął nogi, próbował podnieść głowę. O 10:17 policjant wcisnął go kolanami jeszcze mocniej w ziemię. Po chwili policjanci stwierdzili, że mężczyzna „stał się wiotki”.
Sanitariusz z karetki, którą wezwano do poszkodowanego policjanta, stwierdził u Oliwera brak tętna i oddechu. Zaczął masaż serca, podał mu adrenalinę.
Do szpitala mężczyzna trafił w stanie głębokiej śpiączki. Zmarł 14 dni później.
Biegły porównał Markiewicza do Floyda
Biegły z Uniwersytetu Łódzkiego, który podpisał się również pod protokołem z sekcji zwłok, orzekł, że przyczyną śmierci mężczyzny było uduszenie spowodowane uniemożliwieniem lub znacznym ograniczeniem ruchów oddechowych, do których doszło wskutek działań policjantów.
„Przypadek Oliwera Markiewicza jest bardzo podobny do szeroko opisywanego w mediach przypadku zgonu George’a Floyda, do którego doszło 25.05.2020 r. w Minneapolis w USA” – dodał w uzupełnieniu swojej opinii. Kolejny biegły uznał, że policjant, który klęczał na plecach 34-latka przekroczył swoje uprawnienia.
Sprawę w tajemniczych okolicznościach przeniesiono jednak z Prokuratury Rejonowej w Łasku do Ostrowa Wielkopolskiego. Tam zamówiono kolejne opinie biegłych i umorzono śledztwo. Prokuratura stwierdziła, że policjanci działali poprawnie, a Oliwer prawdopodobnie udusił się sam, ponieważ był „patologicznie pobudzony”.
Konsekwencji nie poniósł żaden z policjantów. Jak wyjaśnia sieradzka komenda, również wewnętrzne postępowanie wykazało, że „nie doszło do nieprawidłowości podczas wykonywania obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy”.
„W ramach tego postępowania zgromadzony został obszerny materiał dowodowy, w tym m.in. uzyskano kompleksowe opinie biegłych z zakresu medycyny, jak również stosowania środków przymusu bezpośredniego, i w oparciu o te ustalenia w zakresie wszystkich trzech wątków, wydana została decyzja o umorzeniu śledztwa wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego” – przekazał nam rzecznik ostrowskiej prokuratury.
To jednak nie koniec sprawy, bo 31 maja 2023 roku Sąd Okręgowy w Sieradzu przychylił się do zażalenia na umorzenie sprawy przez prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim, zobowiązując ją do wykonania dalszych czynności.
*Imiona, nazwiska i stopnie policjantów zostały zmienione.
Czytaj też:
Śmierć po zatrzymaniu. Policjanci założyli Oliwerowi kaftan i kask, docisnęli kolanami. Nagle „stał się wiotki”Czytaj też:
Policjant winny śmierci George’a Floyda. Spędzi 22 lata w więzieniu