Afera KPO dzieli Polaków. Kto ponosi winę?

Donald Tusk, Artur Łącki i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz Polacy dzielą się prawie po równo w ocenie afery wokół Krajowego Planu Odbudowy. Kto ponosi większą winę – rząd Donalda Tuska czy poprzednia ekipa Mateusza Morawieckiego? Wyniki sondażu ujawniają głębokie polityczne podziały. Z badania United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że 49,2 proc. ankietowanych obciąża odpowiedzialnością za zamieszanie wokół KPO rząd Donalda Tuska. Nieco mniej, bo 41,9 proc., wskazuje na rząd Mateusza Morawieckiego. Dziesięciu na stu Polaków (8,9 proc.) nie ma wyrobionego zdania w tej sprawie. Analiza według preferencji wyborczych pokazuje wyraźne różnice: wśród wyborców koalicji rządzącej dominuje opinia, że winę ponosi rząd Morawieckiego, zaledwie 6 proc. wskazuje na Tuska. Z kolei wyborcy opozycji w 81 proc. obwiniają rząd Tuska, a tylko 9 proc. stawia znak równości przy Morawieckim. Wśród pozostałych wyborców opinie są bardziej zrównoważone – 40 proc. wskazuje Tuska, 50 proc. Morawieckiego, a 10 proc. nie wie. 7 sierpnia 2025 r. na stronie kpo.gov.pl pojawiła się interaktywna mapa projektów finansowanych z unijnych środków. Najwięcej emocji wzbudziły dotacje dla sektora HoReCa, czyli hotelarstwa, gastronomii i cateringu, wynoszące 1,2 mld zł z puli 254 mld zł przeznaczonych dla Polski. W sieci szybko pojawiły się przykłady inwestycji budzących wątpliwości – jachty, luksusowe meble, wirtualna strzelnica, domek na wodzie, solarium w pizzerii czy klub dla swingersów z dotacją na „dywersyfikację działalności gastronomicznej”. Meritum sporu dotyczy zarzutów o słabe mechanizmy kontrolne i hojne kryteria przyznawania funduszy, ustalone za rządów Morawieckiego, lecz realizowane przez administrację Tuska. Rząd Tuska w odpowiedzi przeprowadził kontrole w PARP i odwołał jej prezes, podkreślając, że program spełniał pandemiczne potrzeby, a nadużycia obejmowały jedynie 0,6 proc. środków. Opozycja, kierowana przez PiS, zarzuca koalicji marnotrawstwo i korupcję, prowadząc kampanię „Kasa Platformy Obywatelskiej”. Z kolei PiS jest krytykowany za pierwotne założenia programu, co dodatkowo podgrzewa napięcia polityczne – Komisja Europejska zażądała wyjaśnień, a prokuratura prowadzi śledztwo. – System nie działa, a raczej jest skonstruowany tak, że sprzyja patologiom. Dopóki nie zmienimy ustaw i filozofii przyznawania grantów, kolejne afery będą się powtarzały – mówił dla „Wprost” adwokat Grzegorz Kukowka specjalizujący się w pomocy publicznej i dofinansowaniach unijnych. Ekspert wskazywał, że formalnie większość procesów odbywa się legalnie, ale mechanizmy ich przeprowadzania tworzą pole do nadużyć. – Procedura przyznawania środków unijnych stała się loterią. Dobrze przygotowany wniosek może trafić do eksperta, który nie zna się na temacie i go odrzuci. Z kolei kiepskie wnioski przechodzą, jeśli są formalnie poprawne, bo nikt ich uważnie nie przeczytał – wyjaśniał ekspert.Perspektywa wyborców
Kontrowersyjne dotacje
Polityczne napięcia
System nie działa