21 June, 2025

Policja reaguje na reportaż o śmierci czteromiesięcznego chłopca. Tak odpiera zarzuty

Policja reaguje na reportaż o śmierci czteromiesięcznego chłopca. Tak odpiera zarzuty

Policja Źródło: Shutterstock Stołeczna policja opublikowała kolejny komunikat ws. głośnego reportażu o śmierci czteromiesięcznego Oskarka. Część informacji nazywa „nieprawdziwymi i wprowadzającymi w błąd”.

Reportaż o okolicznościach tragicznej śmierci czteromiesięcznego Oskara opublikowała w piątek „Interwencja” Polsatu. „Policja odebrała i umieściła w rodzinie zastępczej trzyletnią Lenę i czteromiesięcznego Oskara. Cztery dni później chłopiec zmarł” — przekazano.

Przedstawiona w reportażu historia sięga 15 maja, kiedy policjanci zapukali do drzwi 22-letniej Magdaleny, matki trzyletniej Leny i czteromiesięcznego Oskara. Kobieta miała trafić do aresztu w związku z niezapłaconymi mandatami. Jej dzieci, choć mogły zostać pod opieką ich 71-letniej prababci, zostały przekazane do dwóch oddzielnych rodzin zastępczych.

— Nic kompletnie, żadnych dokumentów, tylko “książeczki proszę oddać i akty urodzenia”. Ja mówię, czy ja nie mogę zostać z dziećmi? „Nie, bo pani jest za stara i pani sobie nie poradzi” — wspominała w reportażu pani Halina, prababcia Leny i Oskara.

Ojcu dziecka, który według przedstawionej przez rodzinę w reportażu wersji „pracuje na budowach w całej Polsce”, policjanci mieli dać dwie godziny na ewentualne zgłoszenie się po dzieci. — Nie miałem szans — mówił „Interwencji” mężczyzna.

Cztery dni od momentu, kiedy dzieci zostały zabrane rodzinie, czteromiesięczny Oskar zmarł. Okoliczności tego, co dokładnie stało się z dzieckie, nie są jasne. — Z tego co wiem, to się zachłysnęło. Na początku była wersja, że kawałkiem buraka, nie wiem, to nie jest potwierdzone. Obstawiam, że dziecko było nakarmione mlekiem i nie zostało postawione do odbicia się — opowiadała reporterom pani Monika, babcia dzieci.

Tak policja odniosła się do reportażu. Wystarczyło kilka godzin

Jeszcze w dniu emisji reportażu do części historii odniosła się stołeczna policja. Jak napisano w oświadczeniu, „ze względu na małe dzieci czynności prowadzono w sposób mający maksymalnie ograniczyć jakiekolwiek negatywne skutki”.

I dalej: „Na miejscu zastano matkę z dwójką małych dzieci, prababcię i dwie dorosłe osoby, które z uwagi na swoją niepełnosprawność wymagały także bieżącej opieki ze strony prababci. Tak wynikało z informacji przekazanych policjantkom przez domowników”.

Policjanci przywołali także rzekome słowa pani Heleny, która miała poinformować będące na miejscu funkcjonariuszki, że „matka dzieci nie przykłada wagi do okresowych badań kontrolnych maluchów, trzyletnia dziewczynka nie mówi, a mama dziecka nie starała się diagnozować przyczyn takiego stanu i konsultować ich z lekarzami”.

„Te informacje wskazywały, że opieka nad dziećmi ze strony matki mogła być pełniona w sposób niewłaściwy, a prababcia nie miała możliwości jej polepszenia ze względu na pozostające pod jej pieczą dwie dorosłe niepełnosprawne kobiety”.

O samym ojcu dzieci Komenda Stołeczna Policji napisała: „Nie zamieszkiwał wspólnie z ich matką — jest on osobą poszukiwaną przez Policję i ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Matka dzieci nie chciała przekazać informacji o miejscu jego pobytu”.

Komenda publikuje nowe oświadczenie. „Nieprawdziwe i wprowadzające w błąd”

W sobotę stołeczna policja wydała kolejne oświadczenie, w którym odnosi się m.in. do fragmentu reportażu zgodnie z którym matka dzieci miała trafić do aresztu ze względu na niezapłacone mandaty. Komenda określa te informacje jako „nieprawdziwe i wprowadzające w błąd”.

„Orzeczona przez sąd kara dotyczyła popełnienia przestępstwa z art. 286 kodeksu karnego, penalizującego przestępstwo oszustwa. Policja zakończyła swoje czynności z zatrzymaną na doprowadzeniu jej do zakładu karnego w celu odbycia zasądzonej kary” — napisano.

W reportażu pojawiły się także informacje o tym, jak 22-latka miała czuć się na pogrzebie synka. „Policja nie ma żadnego związku z udziałem zatrzymanej w pogrzebie dziecka i formule, w jakiej zostało to zrealizowane” — odniosła się do sprawy policja.

Podobne artykuły