17 October, 2025

Nie żyje kierowca, którego psy pogryzły na grzybach. Były szkolone do pracy w policji?

Nie żyje kierowca, którego psy pogryzły na grzybach. Były szkolone do pracy w policji?

Nie żyje kierowca, którego psy pogryzły na grzybach. Były szkolone do pracy w policji?

Policyjny radiowóz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / pablopicasso Śmierz zawodowego kierowcy, który wybrał się do lasu na grzyby w Zielonej Górze – w dzielnicy Racula – wstrząsnęła lokalną społecznością i internautami. Psy, które pogryzły 46-latka, były szkolone do pracy w policji? To ustalenia redakcji „Gazety Wyborczej”.

W niedzielę (12 października) kierowca samochodów ciężarowych zrobił sobie przerwę w pracy – w Miejscu Obsługi Pasażerów Racula. Wolną chwilę przeznaczył na grzybobranie.

Gdy poszukiwał okazów w okolicznym lesie, został nagle napadnięty i pogryziony przez psy o sporej masie. Mimo poważnych ran, które odniósł, 46-latek był jeszcze w stanie sięgnąć po smartfona, wybrać numer i połączyć się z dyspozytorem pogotowia. Wkrótce zabrany został karetką do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Stacja TVN24 podawała, że przeszedł tam kilka operacji, w tym jedną bardzo długą – trwającą bagatela osiem godzin. Miał on tak pogryzione kończyny dolne, że zdecydowano o ich amputacji. Jednak mimo usilnych starań lekarze nie byli w stanie uratować jego życia – kierowca zmarł.

46-latek został pogryziony przez psy, których opiekunem ma być były policjant – właściciel strzelnicy, tóra znajduje się na terenie dzielnicy Racula. Prokuratura zdecydowała o jego zatrzymaniu. Miał on nie zachować wymaganych środków ostrożności przy trzymaniu swoich pupili na posesji, z której feralnego dnia te wymknęły się.

Ziemia Lubuska. Tragedia w Zielonej Górze. Psy, które pogryzły 46-latka, miały być szkolone do pracy w policji?

„GW” podaje, że psy miały być szkolone, by w przyszłości trafić do policji. Nie nadawały się jednak do współpracy. Powód? Silny instynkt łowiecki i brak odruchu aportowania. W rozmowie z dziennikiem jeden z anonimowych mundurowych wyjaśnia, że jeśli czworonogi „nie czerpią z relacji z człowiekiem przyjemności”, to „nie można ich szkolić”.

Z ustaleń redakcji wynika, że 53-latek nie umiał szkolić psów. Zlecił to jednak innej osobie – emerytowanemu policjantowi, który – gdy jeszcze służył – nie osiągał na tym polu zbyt satysfakcjonujących rezultatów. Po tym, jak nie przeszły kwalifikacji i nie zostały wzięte do policji, właściciel strzelnicy prawdopodobnie zrezygnował z ich dalszego szkolenia, więc – jak podejrzewa rozmówca „GW” – mogły w międzyczasie zregresować w swoim zachowaniu.

Podobne artykuły